Aktualności
28.10.2016
Krzysztof Sobieraj: Z Lechią jeszcze nie przegrałem.
PIOTR WIŚNIEWSKI: Tak się składa, że pan jako jeden z nielicznych piłkarzy Arki ma dobre wspomnienia z derbów Trójmiasta.
KRZYSZTOF SOBIERAJ: To prawda, bo z Lechią jeszcze nie przegrałem. Grałem z nimi dwa razy – w sezonie 2007/08. W pierwszym meczu stadion przy ul. Traugutta pękał w szwach. To był też październik, tyle że 10. Zremisowaliśmy tam 0:0. W Gdyni wygraliśmy 1:0. A gola strzelił Grzegorz Niciński. Ciekawie się potoczyły nasze losy, bo wtedy razem byliśmy na boisku, dziś w szatni, z tą różnicę, że Niciński jest moim trenerem. Nie oszukujmy się, Lechia jest bardzo mocna. Derby jednak rządzą się swoimi prawami. Pieniądze i nazwiska w piłce nie grają.
Co zatem Arka zamierza przeciwstawić w starciu z rozpędzoną Lechią?
KRZYSZTOF SOBIERAJ:Przede wszystkim walkę, zaangażowanie i poświęcenie. Chciałby aby w naszej grze znów była ta pasja co na początku sezonu. Może własne ściany przyniosą nam szczęście? A może szczęście znów będzie przy Sobieraju i Nicińskim?
Rywalizacja Arki z Lechią w I lidze, a w ekstraklasie może czymś się od siebie różnić?
KRZYSZTOF SOBIERAJ:Nie, bo derby Trójmiasta są wyjątkowe. Wyjątkowe ze względu na poziom emocji im towarzyszący. Spięcia i scysje da się wyczuć już na długo przed rozpoczęciem meczu. Atmosfera tych spotkań zawsze będzie napięta. To jest święta wojna w Trójmieście. Pamiętam jak jechaliśmy na derby do Gdańska. Zewsząd było widać niechęć pod naszym adresem. Na trybunach się kotłowało. W powietrzu aż iskrzyło. I to wyjście Arki na rozgrzewkę... Teraz to samo będę przerabiać piłkarze Lechii. Czytałem wypowiedzi lechistów o niedzielnym meczu. Bardzo poważnie traktują derby. O nas mówią z szacunkiem. Myślę, ze wygraną w derbach możemy dużo zyskać.
Piłkarz Arki może przyjaźnić się z piłkarzem Lechii?
KRZYSZTOF SOBIERAJ:Dobre pytanie... Ja z żadnym piłkarzem Lechii nie przyjaźnię się. Jestem za to w dobrych relacjach z fizjoterapeutą gdańskiego klubu, Robertem Dominiakiem. Znamy się od lat. Od czasu do czasu spotykamy się i dyskutujemy o futbolu. Akurat w tym sezonie jeszcze nie mieliśmy okazji porozmawiać. Wcześniej równie dobre relacje łączyły mnie z Jarkiem Bieniukiem. Teraz nasze drogi trochę się rozeszły.
Derby z Lechią zepną klamrą pańską karierę w Arce?
KRZYSZTOF SOBIERAJ:W pewnym sensie tak. Kilka tygodni temu nic nie zapowiadało, że mógłbym zagrać w derbach. Sprawy tak się potoczyły, że teraz na 99 proc. będzie mi to dane. Mam nadzieję, że tak jak kiedyś Niciński spiął klamrą swoją karierę w Arce, strzelając gola Lechii, tak i mi uda się zapisać w historii klubu. Wystarczy mi zwycięstwo 1:0. Wygrana z Lechią to jedno z moich marzeń. Chciałbym jeszcze dobić do „10” piłkarzy z największą liczbą występów w Arce.
Czuje się pan odpowiedzialny za Arkę?
KRZYSZTOF SOBIERAJ:Pewnie. Przed sezonem odsunąłem się jednak w cień. Zrezygnowałem z funkcji kapitana. Podświadomie czułem, że moja rola w drużynie marginalizuje się. Długo czekałem na swoją szansę w ekstraklasie w barwach Arki. Dopiąłem swego. Nie załamałem się. Nie marudziłem. Byłem jak na ogniu.
Pański przypadek można porównać do Sebastiana Mili. Obaj jesteście ikonami swoich klubów, obaj czekaliście na derby Arka – Lechia w ekstraklasie.
KRZYSZTOF SOBIERAJ:Czy ja wiem... Może pod tym kątem jesteśmy podobni, ale pod względem stażu – moim w Arce i jego w Lechii, trochę się różnimy. On dopiero co przyszedł do Lechii. Pytanie: czy w trudnych chwilach był z Lechią? Ja z Arką przeżyłem złe i gorsze momenty.
A propos złych momentów, to Arka jest ostatnio w kryzysie?
KRZYSZTOF SOBIERAJ:Szkoda, że stało się to w tak newralgicznym momencie, bo przed samymi derbami. Jesteśmy w dołku i nie ma co zamiatać tego pod dywan. Po dobrym początku sezonu, kiedy graliśmy z ogromnym zaangażowaniem i polotem, zapał gdzieś zgasł. Derbami możemy odkupić wszystkie winy. I zacząć piąć się w górę tabeli. Ciekawe, że choć ostatnio nie wygrywamy, to wciąż jesteśmy wysoko w tabeli. Z drugiej strony zespoły z doły tabeli powoli nas ścigają. Zwycięstwem z Lechią nie zapewnimy sobie utrzymania, ale możemy dostać mocnego kopa. Trzeba w końcu ruszyć z kopyta.
Problemów przed meczem wam nie brak. Ze składu wypadli Miroslav Bożok i Michał Marcjanik.
KRZYSZTOF SOBIERAJ:Arkowcy z krwi i kości. To ważne ogniwa Arki. W dodatku nie wiadomo co z Antkiem Łukasiewiczem. Cóż, musimy sobie radzić bez nich. Mam nadzieję, że ich zmiennicy nie zawiodą. No ale jest i plus po naszej stronie. Mecz jest w Gdyni. Uważam, że nikogo nie muszę specjalnie mobilizować na Lechię. W szatni powiedzieliśmy sobie co i jak. Każdy z chłopaków rozumie co to derby. Chcemy wygrać dla naszych kibiców.
Rozmawiał: Piotr Wiśniewski
Copyright Arka Gdynia |