TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

statystyki
chignahuapan

Aktualności

img

01.10.2007

Arka Gdynia - Wisła Płock 4:1 (Dziennik Bałtycki)

Piłkarze Prokomu Arki Gdynia wysoko - bo aż 4:1 - pokonali Wisłę Płock. Mecz byłych pierwszoligowców był bardzo ciekawym widowiskiem, chociaż zwycięstwo gospodarzy chyba nieco za wysokie w stosunku do tego co prezentowały na boisku oba zespoły. Do składu Arki wrócili niektórzy kontuzjowani piłkarze, drużyna wreszcie odniosła zwycięstwo, a fanom żółto-niebieskich poprawiły się humory.
Jeszcze przed meczem odbyła się miła uroczystość. Piękną wiązankę kwiatów otrzymał od klubowych władz Krzysztof Sobieraj, a to dlatego, iż mecz przeciwko Wiśle był jego 101 oficjalnym występem w barwach Arki. Ten setny, a więc jubileuszowy, wypadł w minioną środę w zwycięskim meczu z Unią w Janikowie.
Później w rolach głównych wystąpili już wszyscy piłkarze obu drużyn. W 5 minucie gry po składnej trójkowej akcji Tomasz Sokołowski - Olgierd Moskalewicz - Radosław Wróblewski, ten ostatni źle trafił w piłkę stojąc pięć metrów od bramki i futbolówka wyszła na aut. To była sztuka nie zdobyć z tej sytuacji gola, ale Wróblewski wrócił do gry po kontuzji, więc powiedzmy, że brak mu jeszcze czucia piłki i ogrania. Dwie minuty później znowu Wróblewski strzelał z siedmiu metrów, ale... trafił piłką w obrońcę.
Co nie udało się gospodarzom, to uczynili goście. W 19 minucie grający dyrektor sportowy Wisły Adam Majewski prostopadłym podaniem rozmontował całą defensywę Arki. Do piłki ruszyli Sławomir Peszko i Andrzej Bledzewski. Niestety, to była zła decyzja "Bledzy" i niepotrzebna "wycieczka". Peszko był przy piłce pierwszy, trącił ją obok bramkarza i bez problemu trafił do pustej już bramki.
Gdynianie na szczęście nie podłamali się tak niekorzystnym obrotem wydarzeń. Już w 23 minucie wybita zbyt krótko przez płockich obrońców piłka trafiła do stojącego na 20 metrze Tomasza Mazurkiewicza, a ten zaskoczył strzałem pod poprzeczkę Roberta Bińkowskiego.
- Naszła, zeszła, weszła. A do tego okazało się, że mam też dobrą lewą nogę - tak opisywał zdobycie gola, już po meczu, Mazurkiewicz.
Wisła nie zamierzała jednak przyglądać się tylko poczynaniom Arki. Już w 30 minucie Karol Gregorek odegrał w polu karnym piłkę piętą do Krzysztofa Kretkowskiego i Bledzewski miał pierwszą, ale nie ostatnią, okazję do interwencji. Później obserwowaliśmy dwie groźne sytuacje na przedpolu bramki gości. W 38 minucie Bińkowski odbił strzał Sobieraja, a dobitka Wróblewskiego była niecelna. Natomiast w 40 minucie bramkarza Wisły zatrudnił Marcin Wachowicz, ale Bińkowski był górą.
Później nastąpiły dwie wymuszone zmiany w składzie Arki. Powrót Bartosza Karwana po kontuzji był pechowy, bo w 41 minucie doznał on urazu i jego miejsce zajął Grzegorz Niciński. Natomiast po przerwie nie wyszedł już z szatni Marek Szyndrowski, który odczuwał bóle po mocnym uderzeniu w klatkę piersiową, a na boisku pojawił się Michał Łabędzki.
Tymczasem to goście znowu mogli objąć prowadzenie. Peszko znowu był szybszy od obrońców Arki, ale tym razem Bledzewski poczekał na napastnika Wisły i wygrał z nim pojedynek sam na sam. Ta zmarnowana okazja dwie minuty później zemściła się na gościach. Po dośrodkowaniu Sokołowskiego, Wachowicz wyprowadził bowiem Arkę na prowadzenie. To była ładna bramka, ale jeszcze bardziej efektowną gdyńscy kibice oglądali w 61 minucie. Piłkę w pole karne wrzucał Łukasz Kowalski, Niciński strzelając głową trafił futbolówką w poprzeczkę, a nadbiegający Moskalewicz efektownym "szczupakiem" posłał piłkę do siatki. Ten trzeci gol nieco uspokoił gospodarzy, a gościom pozwolił na przeprowadzenie dwóch groźnych akcji. W obu przypadkach bliski szczęścia był Kretkowski, ale Bledzewski nadal pracował na odkupienie win, a największe brawa zebrał za obronę strzału z dziesięciu metrów.
Wynik ustalony został na pięć minut przed końcem meczu. Dobrze grający Łabędzki zdecydował się na uderzenie z dystansu, tuż przed bramką Wisły nad piłką przeskoczył Niciński, a zdezorientowany Bińkowski musiał po raz kolejny sięgać za plecy i wyciągać piłkę z siatki.
Schodzący z boiska piłkarze gości z niedowierzaniem kręcili głowami nad końcowym rezultatem.
- Wiedzieliśmy, że Arka jest mocna, wygrała zasłużenie, ale chyba nieco za wysoko. Gdy prowadziliśmy 1:0 w życiu nie przypuszczałem, że przegramy 1:4 - powiedział były piłkarz żółto-niebieskich, Karol Gregorek.
Trener Wisły Czesław Jakołcewicz, na konferencji prasowej, pogratulował Arce zwycięstwa mówiąc, że do przerwy jego zespół mógł mieć jeszcze nadzieje na punktową zdobycz w Gdyni, ale w drugiej części zepchnęła jego zespół do obrony.
- To była dla nas bardzo bolesna porażka - podsumował mecz trener Jakołcewicz.
Z kolei trener Wojciech Stawowy zaczął od gratulacji dla swoich piłkarzy, mówiąc że wreszcie była i dobra gra i zwycięstwo. Następnie, ku zaskoczeniu dziennikarzy, wygłosił swego rodzaju expose:
- Zastanawiałem się czy przyjść na konferencję - powiedział trener. - Okazało się, że kiedy drużynie nieco nie idzie, to niektórzy dziennikarze, a nawet pracownicy klubu, odwracają się od zespołu. To nie sztuka poklepywać po plecach, gdy wszystko jest cacy. Nie lubię fałszywych zachowań i obłudy. Z oceną gry Arki radzę poczekać do końca sezonu. Nasz cel się nie zmienia. A ja ze zdziwieniem czytam doniesienia o swojej niby dymisji. My gramy dla kibiców i z każdym meczem powinno być lepiej, bo do gry będzie wracać coraz więcej kontuzjowanych piłkarzy - zakończył Stawowy.

Arka - Wisła 4:1 (1:1)

Bramki: 0:1 Sławomir Peszko (19), 1:1 Tomasz Mazurkiewicz (23), 2:1 Marcin Wachowicz (54), 3:1 Olgierd Moskalewicz (61), 4:1 Michał Łabędzki (85).
Arka: Bledzewski - Sokołowski, Szyndrowski (46 Łabędzki), Sobieraj, Kowalski - Mazurkiewicz, Weinar, Moskalewicz - Karwan (41 Niciński), Wachowicz (88 Baster), Wróblewski.
Wisła: Bińkowski - Michalek, Wyczałkowski, Lasocki, Klepczarek (46 Strugarek) - Peszko (79 Bania), Krzyżanowski, Kowalski (66 Staniszewski), Majewski - Gregorek, Kretkowski.
Żółte kartki: Łukasz Kowalski, Tomasz Mazurkiewicz (Arka) oraz Artur Wyczałkowski, Tomas Michalek (Wisła).
Sędziował: Dariusz Giejsztorewicz (Suwałki). Widzów: 6000.

Janusz Woźniak







Poprzedni Następny

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia