TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

statystyki
chignahuapan

Aktualności

img

01.10.2007

Powiedzieli po meczu

Czesław Jakołcewicz (Wisła Płock): - Po pierwsze chciałbym pogratulować trenerowi Stawowemu zwycięstwa jak najbardziej zasłużonego. Co bym tutaj nie powiedział, to wynik świadczy sam za siebie, choć nasza gra, zwłaszcza taka, jaką pokazywaliśmy do przerwy, mogła przynieść nam jakieś punkty, ale wiadomo, że mecz trwa 90 minut. Co prawda stworzyliśmy kilka sytuacji, ale przy stanie 3:1 Arka grała już na luzie, dominowała, szczególnie na bokach. Ja przestrzegałem przed tym swój zespół, ale ci którzy dostali swą szansę dzisiaj, jej nie wykorzystali. Co prawda przy stanie 1:1 Peszko stanął w sytuacji „sam na sam” i jej nie wykorzystał, a kto wie, jakby to było, gdyby ja wykorzystał. Ale ja „nie gdybam”, liczy się to, co jest w bramce. Gratuluję jak najbardziej zasłużonego zwycięstwa, szczególnie w drugiej połowie. Ja mogę się koncentrować teraz na meczu następnym, bo dla nas jest to bolesna porażka. Podobnie jak trener Stawowy, ja też mam problemy kadrowe i ciężko jest coś zrobić, jak się nie ma kompletu zawodników, ale to nie jest żadnym usprawiedliwieniem. Przegraliśmy mecz, szczególnie w drugiej połowie Arka zepchnęła nas do obrony i wykorzystała to, co miała do wykorzystania, a mogła pokusić się o jeszcze dwie bramki. Może to zbyt wysokie zwycięstwo, bo my też mieliśmy swoje okazje, ale w pełni zasłużone.

Wojciech Stawowy: - Przede wszystkim chcę pogratulować swojej drużynie dobrej gry i wysokiego zwycięstwa, bo w końcu Arka połączyła dwa w jednym, tzn. grała dobrze i wygrała spotkanie. Ja dzisiaj się bardzo długo zastanawiałem, czy w ogóle przychodzić na konferencję prasową, z tego względu, że nie chciałbym, żeby to wyglądało na zasadzie takiej, że ja będę prowadził jakąś polemikę, jakąś wymianę zdań z ludźmi, którzy w obrzydliwy sposób nas krytykują. Ja tego doświadczam na własnej skórze, jest to dla mnie wstrętne, ja się takimi rzeczami brzydzę, ale ktoś w tej debacie musi być człowiekiem z klasą i wolę kimś takim być. Ja tym panom niektórym, to spojrzę prosto w oczy, oczywiście o ile dotrwam, na koniec sezonu, bo wtedy będziemy wiedzieli, gdzie jest Arka, tylko niech nie liczą wtedy, że będą mieli w trenerze Stawowym jakiegokolwiek partnera, czy przyjaciela, czy osobę, która będzie na nich patrzyła przychylnym okiem. Ja bardzo się cieszę, że taka sytuacja jest w Gdyni na chwilę obecną, że są problemy, bo ja poznaję ludzi. Ja widzę kto jest z tą drużyną, kto się do tej drużyny odwraca czterema literami. Najłatwiej jest krytykować, żądać od Arki, żeby była liderem tych rozgrywek najlepiej od pierwszego meczu ligowego, gdy sędzia gwiżdże początek tego meczu – tak najłatwiej jest robić. Ja się pytam, gdzie ci wszyscy „fachowcy” byli w momencie kiedy w Arce było trudno, w Arce było ciężko, ważyły się losy Arki? Nam się wypomina, że jesteśmy milionerami z Gdyni, że mamy wielki budżet, no i co z tego, że mamy wielki budżet? Pieniądze grają w piłkę, czy ludzie grają w piłkę? Oni mają prawo mieć słabsze momenty, słabsze chwile, ale to nie jest powód do tego, żeby się od tej drużyny odwracać, czy ją krytykować, czy zgrywać „cwaniaczków”, którzy chodzą tutaj w klubie po korytarzach i w momencie kiedy komuś coś nie idzie, to pokazują wtedy jakimi oni naprawdę są ludźmi. Dzisiaj każdy chce do zawodników przychodzić, każdy chce z zawodnikami rozmawiać i to takie fałszywe klepanie po plecach. Dla mnie to jest obrzydliwa rzecz – po prostu brzydzę się czymś takim, ale cieszę się, bo widzę, w czym ja się obracam. Po prostu wyrabiam sobie opinię na temat środowiska i po prostu ludzi, którzy jeszcze nie tak dawno martwili się o losy Arki, a dzisiaj nic się nie dzieje, liga trwa, przegra się mecz w Gliwicach, Stawowy zwolniony, Stawowy do dymisji się podaje, wszędzie krążą jakieś ploty – to jest po prostu chore! Najlepiej się po prostu zamknąć, nie przychodzić, nie rozmawiać, nic nie mówić i robić swoje i my tak będziemy robić do końca rozgrywek. Ja nie mówię, że my będziemy mecze wygrywać, bo przy każdej najbliższej porażce oczywiście pojawią się ci panowie, bo oni są pochowani i tylko czekają na taki moment, aż coś się stanie źle, a wtedy chwytają za pióra i piszą, albo przychodzą tutaj do klubu, udając „wiernych i będących na dobre i na złe z Arką”, a tak naprawdę to nawet pięciu groszy nie przyłożyli do tego, aby w Arce było tak, jak jest na chwilę obecną. Arka ma cel i do tego celu będzie dążyć. Ja dlatego z tymi wszystkimi się spotkam po sezonie – nie wiem tylko, czy oni będą mieli odwagę przyjść i porozmawiać ze mną na ten temat. Ja jestem tą całą sytuacją po prostu zbulwersowany, zniesmaczony i powtarzam jeszcze raz: zastanawiałem się, czy przyjść na dzisiejszą konferencję prasową, ale byłbym bardzo nieelegancki wobec tych, którzy są obiektywni, zaznaczam: obiektywni. Bo drużynie, która ma wysoki budżet, która ma silny skład personalny, oczywiście w momentach, kiedy gra słabiej, kiedy nie wygrywa, remisuje, należy się krytyka, ale krytyka musi być konstruktywna – to jest podstawowa rzecz. Krytykować bez sensu mogą tylko ludzie pozbawieni ilorazu inteligencji, albo tacy, którzy są źle i wrogo nastawieni. Ja nie sądziłem, że tak dużo jest takich ludzi jest w obrębie tego klubu i w samym tym klubie, w środku. Ale ja z tymi ludźmi, którzy są w klubie zrobię porządek. I to nie będą ludzie, którzy będą się wokół tego klubu kręcić i próbować tutaj coś robić, tylko to będą ludzie, którzy będą musieli stąd po prostu odejść. Jeśli ja będę musiał odejść - odejdę ja, jeżeli ja tu zostanę – to zostanę tu z ludźmi, którzy postępują z tym klubem tak, jak się postępuje z klubem, który się kocha. A klub, który się kocha, to się go kocha, kiedy w tym klubie jest źle i wtedy, kiedy jest w nim dobrze, czyli kocha się go zawsze. Nie tylko wtedy, kiedy jest dobrze i kiedy są sukcesy. Nam potrzebne jest wsparcie w chwilach trudnych, nie wtedy, kiedy my mecze wygrywamy, kiedy my jesteśmy na czele, kiedy my idziemy do przodu, ale wtedy, kiedy mamy problemy, mamy kłopoty czysto ludzkie, bo jesteśmy po prostu ludźmi. Dlatego cieszę się, że są ludzie którzy to rozumieją, którzy potrafią być obiektywni i jest ich zdecydowana, zdecydowana większość. Bardzo się z tego cieszę, bo Arka ma dla kogo grać, dal kogo funkcjonować, na Arkę przychodzi wiele, wiele ludzi i dla nich będziemy grać, im będziemy sprawiać przyjemność tym, co robimy. W drużynie powinno być z każdym meczem coraz lepiej, do drużyny wracają zawodnicy. Wrócił Radek Wróblewski w dobrym stylu, no niestety okazało się, że Bartek Karwan nie do końca się wykurował, w tym tygodniu zaczyna trenować i w Jastrzębiu na pewno zagra Krzysiek Przytuła, pod koniec tygodnia wraca Bartek Ława. My będziemy za niedługo w komplecie. Może ta runda miała właśnie taka być, z tego względu żeby pewne rzeczy poznać i przejrzeć na oczy. Na szczęście Arka dalej jest w grze i z tego się bardzo cieszę. Teraz mógłbym być uznany za osobę, która bawi się w „gdybanie”, no ale troszeczkę muszę „pogdybać” i wszystkim tym, którzy są zniesmaczeni powiem tylko jedno zdanie: dopiszcie sobie panowie pięć punktów do tych, które ma Arka i porozmawiamy wtedy.
Zmiana Szyndrowskiego, to uderzenie bardzo mocne w klatkę piersiową, niewiadomo, czy tam jest jakieś pęknięcie, bo pluł krwią w przerwie no i nie było sensu, żeby chłopak grał. Natomiast myślę, że przesunięcie Pawła Weinara na środek obrony nie zmieniło naszej gry obronnej na gorsze. Uważam wręcz, że się w końcu uporządkowała w tych drugich 45 minutach. Słyszałem też bardzo wiele głosów, bardzo wiele głosów słyszałem, że Łabędzki to jest nietrafiony transfer, a dzisiaj Łabędzki pokazał, że to jest trafiony transfer. Ja go pokazałem teraz, bo ja wiedziałem, w którym momencie ja mogę zawodnika pokazać. Ja nie pokażę zawodnika, który jest jeszcze nieprzygotowany, który jeszcze nie wszedł w zespół, ja go trzymam na ławce rezerwowych, bo od tego jestem trenerem, a pokazuję go wtedy, kiedy jest do tego przygotowany. To jest tak, jakby kobieta, która z natury nie jest urodziwą, chciała się pokazać rano, jak wstaje z łóżka wszystkim na zewnątrz. Ona najpierw się umyje, wymaluje, a dopiero potem wyjdzie na ulicę – to jest dokładnie to samo, tylko trzeba wiedzieć, kiedy pokazać zawodnika. Wielu ludzi twierdzi, że Chmiest to jest nieudany transfer, są też tacy, którzy chodzą po klubie i tak mówią. Przyjeżdżają nawet do Janikowa na mecz w Pucharze Polski, stają za bramką i wyrażają swoje opinie na temat tego, jakie myśmy tutaj transfery porobili. Chmiest to jest też trafiony transfer, tylko jest to chłopak, który ma po prostu pecha. Łapie urazy, co nie znaczy, że jest to zawodnik kontuzjogenny. On się wyleczy i wtedy Arce na pewno pomoże w realizacji celu, który mamy postawiony. Jestem o tym w 100% przekonany. Transfery w Gdyni to nie są transfery przypadkowe. To są transfery bardzo mocno przemyślane, co nie znaczy, że one nie są okraszone błędem, ja nie mówię, że są to wszystko strzały w dziesiątkę, gdzieś jakieś błędy ludzie popełniają, ale daj Boże zdrowie, żeby wszyscy takie błędy popełniali.
To nie prawda, że w klubie toczy się moja walka z „kimś”. Jakby tu się toczyła jakaś walka, to wielu by tu chodziło z podbitymi oczami albo znokautowanych i nie byłoby ich tutaj. Żadnej walki z nikim nie toczę, bo ja nie jestem prymitywem, tylko osobą, która umie się zachować tak, jak powinien zachować się mężczyzna. Ja na pewne rzeczy jestem głuchy, na pewne rzeczy nie reaguję, bo jeśli ktoś jest głupi i opowiada rzeczy, które są niepoważne, to ja z takimi ludźmi nie będę polemizował, nie będę rozmawiał, bo trzeba jakiś dystans umieć zachować. Nie wszyscy ludzie są mądrzy i trzeba to zrozumieć, trzeba takich ludzi szanować. Jak ja bym miał z nimi walkę prowadzić, to zniżałbym się do ich poziomu. Dla mnie jest rzeczą prostą – jeżeli ktoś po pierwszym przegranym meczu, czy po jakiś kliku remisach, a to jest tylko sport, a w sporcie nie grają pieniądze, nie grają budżety, tylko grają zawodnicy, grają normalni ludzie. Ja wiem, że my umiejętnościami piłkarskimi w drugiej lidze powinniśmy być zdecydowanie wyzej w tabeli, niż jesteśmy na chwilę obecną, no ale nie jesteśmy. Ale to nie skończył się sezon, nie skończyła się nawet runda, dlatego trzeba się uzbroić w cierpliwość, trzeba tym ludziom zaufać, bo jeżeli wszyscy chcieli, żeby ta drużyna została, żeby w Arce się nic nie zmieniło, to ja się pytam na jakiej podstawie tego chcieli? Bo jeżeli ktoś liczył na to, że Arka przejdzie przez drugą ligę jak burza, jak pocisk, a każdy ma prawo tak uważać, ale ja od razu przestrzegałem i mówiłem, że łatwej drogi przed nami nie ma. Jeżeli ktoś po wygranych meczach, po sukcesach, chce nas klepać, chce zdjęcia nam robić, to jest to po prostu niepoważne, to jest coś, co mnie denerwuje. Jeżeli ja się zdecydowałem przyjść na konferencję prasową i zaznaczam, uczyniłem to tylko i wyłącznie z szacunku do ludzi, co których wiem, że są to ludzie obiektywni. Ja bardzo cenię sobie krytykę, bo jestem osobą publiczną, piłkarze też są osobami publicznymi, i my nie możemy być pozbawieni krytyki, nas należy krytykować, tylko w sposób konstruktywny, żeby można było z tej krytyki wyciągnąć jakieś wnioski, a nie tylko się zdenerwować. Może ktoś krytykuje tylko po to, żeby coś tu popsuć? Skąd się pojawiły stwierdzenia, że ja się podałem do dymisji? Ja się pytam, kiedy ja to powiedziałem? A strony internetowe bębniły o tym, gdzieś to potem przeszło do mediów i zaczęto o tym pisać. To, że ja nie odbierałem telefonów po meczu z Piastem Gliwice, to nie odbierałem z prostej przyczyny: ze mną można porozmawiać na drugi dzień, pracuje też asystent, z którym można porozmawiać, a ja też mam prawo być w takim stanie po meczu, żeby nie chcieć rozmawiać, nie chcieć się wypowiadać, to powinno być zrozumiałe dla wszystkich, a nie od razu odbierane w ten sposób, że jest jakaś dymisja. Ja gdybym się chciał podać w tej chwili do dymisji, byłbym po prostu osobą niepoważną, bardzo niepoważną w stosunku do piłkarzy, w stosunku do pana Krauze, któremu ja i moi piłkarze wiele zawdzięczamy i bez którego ten klub by w ogóle nie funkcjonował. A poza tym, jak ja bym mógł o sobie mówić trener? Po pierwszym przegranym meczu, kiedy runda jest jeszcze nie zakończona, kiedy do końca sezonu jest jeszcze taka masa meczy do rozegrania, podawałbym się do dymisji? No ktoś widocznie ma jakiś cel w tym, aby mieszać, burzyć, wprowadzać jakąś nerwową atmosferę. Zresztą po moich piłkarzach było dzisiaj widać na początku meczu, w trakcie spotkania, że te nogi są powiązane. Proszę zobaczyć, jak zespół grał, gdy w meczu zaczął prowadzić. Ręce same składały się do oklasków! Były ładne akcje, były bramki, była dobra gra, ten zespół ma w sobie Duzy potencjał, tylko to są ludzie! Ludzie, którzy grają pod dużą presją. Ja wiem, że z tym trzeba sobie umieć radzić, bo jeśli człowiek z tym sobie nie radzi, to nie powinien funkcjonować w sporcie, ale jeśli zewsząd się słyszy narzekanie, krytykowanie i tylko tego typu rzeczy, no to nawet najbardziej uodporniona osoba może mieć chwile załamania. Ci chłopcy dla Arki, dla jej kibiców, dla całego tego klubu, to by wskoczyli w ogień, ja zresztą też, ja to wielokrotnie mówiłem. Zresztą ja po to w tym klubie zostałem. Nie po to, żebym ja dzisiaj odpowiadał na takie pytania, czy ja tu z kimś w klubie walczę, tylko zostałem po to, żeby temu klubowi pomóc. Jak stwierdzę, że ja już nie pomagam, że najwyższa pora jest, żeby ktoś inny przejął pałeczkę, to mi nie trzeba o tym przypominać, ani tego sugerować. Ja wiem doskonale, kiedy to należy zrobić, żeby jeszcze był czas na to, żeby jeszcze pewnych rzeczy nie popsuć i żeby nie powiedzieć, że na pewne sprawy jest za późno.

Skubi







Poprzedni Następny

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia