Aktualności
01.10.2016
Piłkarze po meczu: Pojedyncza wpadka nas nie zmieni!
Twierdza Gdynia po niespełna roku została zdobyta przez gliwiczan, którzy wygrali przy Olimpijskiej 2:1. Piast strzelił obie bramki po stałych fragmentach. Pierwsza padła po rzucie wolnym i rykoszecie, natomiast druga w końcówce spotkania po rzucie rożnym.
Arka strzeliła bramkę także po stałym fragmencie. Karnego podyktowanego za rękę, wykorzystał Marcus da Silva. Gdynianie mimo, że w drugiej połowie prezentowali się dużo lepiej, zeszli z boiska pokonani.
Antoni Łukasiewicz:
Każdy mecz wiąże się z jakąś lekcją, z każdego spotkania trzeba wyciągać wnioski. Trzeba brać pod uwagę to, że w ostatnich meczach nie byliśmy stroną przeważającą. W meczu z Lechem czy Cracovią to przeciwnicy przeważali, a my zdobywaliśmy punkty. To jest właśnie sól piłki nożnej, dlatego wszyscy kochamy tą dyscyplinę sportu, bo jest nieobliczalna.
Teoretycznie na papierze powinniśmy ten mecz gładko wygrać, a okazało się, że było zupełnie inaczej. Nie zmienia to jednak faktu, że nie mamy co się wstydzić swojej gry, była determinacja, było zaangażowanie, były chęci, było fantastycznie wsparcie ze strony kibiców. Zwłaszcza zachowanie kibiców po meczu, którzy krzyknęli, że jesteśmy cały czas razem i wspólnie dalej pracujemy dla dobra klubu.
To były bardzo ważne punkty i mecz, pod względem ciężaru gatunkowego. Dałoby nam to większy komfort pracy przez najbliższe dwa tygodnie. Musimy jednak posypać głowy popiołem, przy dwóch sytuacjach pod naszą bramką mogliśmy się lepiej zachować. No i zabrakło zimnej krwi pod bramką przeciwnika. Jesteśmy zespołem, który nadal bardzo chce, zostawia całe swoje zaangażowanie na boisku, nawet pojedyncza wpadka nas nie zmieni.
Mateusz Szwoch:
Taka jest piłka, że jest nieprzewidywalna. Kiedy mieliśmy 1:1 to my byliśmy bliżsi zdobycia zwycięskiej bramki. Piast niczym nam nie zagrażał, jedyną dla nich nadzieją były, stałe fragmenty gry. Wykorzystali rzut rożny i skończyło się dla nas porażką.
Pierwsza bramka była bardzo przypadkowa, a takie gole najbardziej bolą. Jak przeciwnik gra dobrze i strzela piękną bramkę, to łatwiej się otrząsnąć, niż po takim golu. W pierwszych minutach słabo zareagowaliśmy na straconą bramkę, ale piętnaście minut pierwszej połowy i cała druga to była nasza dominacja. Szkoda, że nie udało się tego udokumentować.
Niestety nie wystarczy sobie stwarzać super sytuacje, trzeba je też wykorzystać. Paweł Abbott zrobił super robotę w drugiej połowie, w sytuacjach stuprocentowych zachował się bardzo dobrze. Jednak dwukrotnie czegoś zabrakło w momencie strzału. Nie możemy jednak obarczać winą jednego czy dwóch zawodników, wygrywa i przegrywa cały zespół.
Szkoda, że przed taką długą przerwą przegrywamy spotkanie. To zawsze dłużej w głowach siedzi. Przy porażkach, chce się jak najszybciej zrehabilitować. W Łęcznej będzie pierwsze okazja, aby się zrewanżować i zdobyć trzy punkty.
Radosław Murawski ( Piast Gliwice):
Przyjechaliśmy do zespołu, który na własnym boisku był jak skała, my jednak wywieźliśmy trzy punkty. Z tego się bardzo cieszymy. Dziś bardzo dobrze się ustawiliśmy, w dotychczasowych spotkaniach to cechowało Arkę. Byliśmy bardzo dobrze przygotowani taktycznie pod ten mecz. Nie otwieraliśmy się specjalnie, czekaliśmy na swoje okazje i one nam pozwoliły wygrać mecz.
Można powiedzieć, że punktów dalej mamy mało, zwłaszcza gdy się to porówna z poprzednim sezonem. Jednak teraz już są nowe rozgrywki i na tym musimy się koncentrować. Brakuje nam tego szczęścia, które było z nami w poprzednim sezonie. Nie możemy jednak bazować na szczęściu. Musimy wziąć się za siebie i zacząć grać fajną piłkę.
rozmawiał: Sebastian Jędrzejewski
BILETY NA DERBY OD 3 PAŹDZIERNIKA!!!
Copyright Arka Gdynia |