Aktualności
20.06.2016
Steinborns: Nawałka od razu na mnie postawił.
Pavels Steinbors debiutował w ekstraklasie latem 2013 roku. Postawił na niego Adam Nawałka, o którym Łotysz wypowiada się w samych superlatywach. Do dziś utrzymuje kontakt z trenerem reprezentacyjnych bramkarzy, Jarosławem Tokoczem. - Powrót do Polski był moim celem numer jeden. Arka jako pierwszy zespół złożyła ofertę i dlatego jest w Gdyni. Nie pytałem, jakie będą jeszcze inne wzmocnienia, ale liczę, iż będzie to solidna drużyna, która wyciągnie jak najwięcej z najbliższego sezonu - mówi nam blisko 31-letni golkiper.
Jacek Główczyński: Chyba trudno o lepszą wizytówkę, skoro w polskiej ekstraklasie zaczął pan grać dzięki Adamowi Nawałce, obecnie selekcjonerowi biało-czerwonych?
Pavels Steinbors: To było rzeczywiście bardzo miłe. Do Górnika Zabrze trafiłem na testy, po sezonie spędzonym w RPA. To trener Nawałka powiedział: "Paweł, ja ciebie chcę". Nie ma nic ważniejszego dla piłkarza, jeśli szkoleniowiec tobie ufa i stawia na ciebie. Ale nie tylko z tego względu Adam Nawałka jest cały czas bliski mojemu sercu, mogę mówić o nim tylko ciepło i dobrze wspominać. Przede wszystkim zawsze był szczerym człowiekiem. Jeśli zrobiłeś błąd - to mówi ci o tym wprost. Natomiast po dobrym meczu bił brawo.
Utrzymuje pan kontrakt z trenerem Nawałką?
Mam kontakt z Jarosławem Tkoczem, który był trenerem bramkarzy w Górniku, a teraz tę samą funkcję pełni w reprezentacji Polski.
Selekcjoner swoich najbliższych współpracowników z Górnika zabrał do reprezentacyjnego sztabu, a i niektórych ulubieńców z grona piłkarzy potrafi powoływać do kadry, mimo że opinia publiczna czasami dziwi się niektórym jego wyborom. Gdyby pan był Polakiem, wysłałby do pana powołanie?
Nie. Macie tak świetnych bramkarzy, że każdy z tej trójki, która jest na Euro 2016 - spokojnie może wejść między słupki i zagrać wielki mecz. Trenerzy ma pewno mają ciężki orzech do zgryzienia, gdy decydują, na którego z nich postawić.
Na Łotwie nie zazdrości się Polsce takiej reprezentacji, gdyż zapewne wciąż przypominacie, że w 2004 roku to wasza kadra grała w finałach mistrzostw Europy, remisując w nich m.in. z Niemcami 0:0, a wcześniej eliminując biało-czerwonych?
To co wtedy się stało, było czymś niesamowitym. Mamy świadomość, że nie wiadomo, czy jeszcze kiedykolwiek odniesiemy podobny sukces. Mimo że nie ma nas na Euro 2016, to wielu ludzi na Łotwie interesuje się tym turniejem. Co więcej kibicujemy też Polsce. To zresztą nic dziwnego, gdyż nasze kraje w różnych dziedzinach ze sobą współpracują, a można nawet mówić o przyjacielskich stosunkach.
Pan od kilku lat jeździ na zgrupowania reprezentacji Łotwy, ale w oficjalnym meczu zagrał pan tylko raz. Dlaczego tak mało?
My też mamy dobrego bramkarza. Andris Vanins od siedmiu lat broni w Sionie, a że w Szwajcarii nie brakuje dobrych napastników, to cały czas trzyma odpowiedni poziom. Ponadto musicie wiedzieć o podejściu do meczów takich krajów jak Łotwa. Nie jest ważne, czy to spotkanie towarzyskie, czy o punkty w eliminacjach, dla naszych trenerów zawsze liczy się tylko wynik. Ma być on maksymalnie dobry. Dlatego nie robi się dużo zmian.
Grając w Arce liczy pan na kolejne powołania do reprezentacji?
Oczywiście.
Czy to prawda, że już rok temu rozmawiał pan z gdyńskim klubem?
Powrót do Polski był moim celem numer jeden. Arka jako pierwszy zespół złożyła ofertę i dlatego jest w Gdyni. Dopiero jak tutaj przyjechałem, dowiedziałem się, że było mną zainteresowanie także rok temu. Jednak wtedy do mnie taka oferta nie dotarła.
Gdy w latach 2013-15 grał pan w Górniku, Arki nie było w ekstraklasie. Skąd czerpał pan informacje o gdyńskim klubie?
W Zabrzu był Norbert Witkowski, który dobrze wspominał grę w Arce. Ponadto na bieżąco śledziłem to co działo się w polskiej lidze, gdyż nadal interesowałem się wynikami Górnika, a ponadto dużo gra tutaj piłkarzy z Łotwy choćby w Jagiellonii, Koronie, czy w Cracovii był Deniss Rakels. Dlatego wiem, że kiedyś w Gdyni była dobra drużyna, którą znali wszyscy w Polsce. Teraz widzę, że jest tutaj fajny stadion. Są barwy żółto-niebieskie, a ja bardzo lubię te kolory.
W obu sezonach spędzonych w Górniku awansował pan z drużyną do grupy mistrzowskiej. Gdy wyjechał pan na Cypr, zabrzanie spadli z ekstraklasy. Aż taką ważną rolę spełniał pan w tej drużynie?
Tak nie można powiedzieć. W Zabrzu i w poprzednim sezonie byli dobrzy bramkarze. Ale wynik nie zależy tylko od tego, kto stoi między słupkami. Ważna jest atmosfera, a nie wiem, co się działo w szatni Górnika. Jednak bez względu na to co się stało, wierzę, że za rok ten zasłużony klub wróci do ekstraklasy.
Nea Salamina Famagusta zajęła 6. miejsce w cypryjskiej elicie, pan zagra w 16 oficjalnych meczach, puszczając aż 36 bramek. Jak oceni pan ten sezon?
Zacząłem tam dobrze, potem coś poszło nie tak. Nie powiem, że było zupełnie źle. To jest piłka nożna. Na wszystko trzeba być przygotowanym. Zresztą nie chodziło tylko o sprawy sportowe. Na Cyprze, czy w RPA, gdzie wcześniej grałem, są zupełnie różni ludzie, inna mentalność niż w Europie. Ciężko tak od razu do tego się przyzwyczaić, potrzeba czasu na aklimatyzację. Także klimat tylko na pozór jest atrakcyjny. Czasami jest bowiem aż za ciepło. 30 stopni Celsjusza w nocy to dla mnie nie jest normalne.
Do polskiej ligi wraca pan bez żadnych obaw, pewny swych umiejętności?
Nie myślałem o tym. Dlaczego mam się bać? To jest moja praca, którą bardzo lubię. Natomiast co do tego jak będę grać, na razie lepiej postawić znak zapytania. Ja bowiem nie lubię mówić sam o sobie, że jestem dobrym bramkarzem. Uważam, że zawsze lepiej patrzyć na to co się robi, a nie co się mówi. Dla mnie zawsze ważniejsze niż słowa będzie to co pokazuje na boisku, w bramce.
Konrad Jałocha był jedynym piłkarzem Arki, który w I lidze w poprzednim sezonie zagrał we wszystkich meczach od pierwszej do ostatniej minuty. Łatwo będzie "wygryźć" go ze składu, bo rozumiem że taki jest pana cel?
Nie znam Konrada bliżej, ale wiem, że jest wypożyczony z Legii i że jest bardzo wysoki. Wiem, ze zagrał we wszystkich meczach, ale ja konkurencji się nie boję. To normalne, że musi ona być, a Arka chce mieć jak najwięcej dobry bramkarzy. Ja mam jednak zamiar zostać w Gdyni jak najdłużej.
Czy podpisując kontrakt zapytał pan, jakich piłkarzy Arka zamierza jeszcze zaangażować bądź o co zamierza grać w tym sezonie?
Nie pytałem, jakie będą jeszcze inne wzmocnienia. Skoro klub wraca po pięciu latach do ekstraklasy to nie można od niego wymagać nie wiadomo czego. Natomiast liczę, iż będzie to solidna drużyna, która wyciągnie jak najwięcej z najbliższego sezonu
autor: Jacek Główczyński
Copyright Arka Gdynia |