Aktualności
08.06.2016
Jak Arka Gdynia do elity wchodziła.
Nie ulega wątpliwości, że podopieczni Grzegorza Nicińskiego na awans zasłużyli. Byli zwyczajnie bezkonkurencyjni, o czym świadczy pierwsze miejsce na koniec sezonu. Ciężko na awans do ekstraklasy zapracowali i - co należy podkreślić - po raz pierwszy w tym wieku wywalczyli go uczciwie na boisku.
Wcześniej bywało z tym różnie.
Spadki
Osiem lat temu żółto-niebiescy uchodzili za krezusa, bo w klub mocno zaangażowany był Ryszard Krauze. W tamtych czasach był to jeden z najbogatszych Polaków. To dzięki jego wsparciu nikt na zapleczu ekstraklasy nie był im w stanie dorównać. Budżet był kilkakrotnie większy niż obecnie (oscylował w granicach 18 milionów złotych!). Piłkarze zarabiali ogromne pieniądze i choć startowali z trudnej pozycji (pięć ujemnych punktów), to mieli z łatwością wygrać ligę. Tego nie udało się osiągnąć. Mało tego, Arka z ogromnym trudem zajęła czwarte miejsce.
Dopiero po zmianie szkoleniowca na Roberta Jończyka (zastąpił Wojciecha Stawowego) żółto-niebiescy grali na miarę oczekiwań, ale awansu jako tako nie wywalczyli. Jak zatem znaleźli się w ekstraklasie? Aż trzy kluby zostały zdegradowane za korupcję, wskutek czego do elity weszły aż cztery zespoły. Znalazła się w tym gronie gdyńska Arka.
Pomogła korupcja
Nieco inaczej było trzy lata wcześniej. Wówczas żółto-niebieskim pomogło powiększenie ligi o dwie drużyny oraz - co wyszło na jaw nieco później - regularne ustawianie spotkań. Wiele meczów Arki było - delikatnie ujmując - nieczystych (w tym kontekście nasz klub był wymieniany niezwykle często), za co gdynianie zostali wyrzuceni z ligi oraz ukarani odjęciem pięciu punktów. Niemniej w sezonie 2004/05 drużyna została sklasyfikowana na trzeciej pozycji, czyli ostatniej, która premiowana była awansem do - wtedy jeszcze - I ligi. Kibice czekali na powrót do elity niemal ćwierć wieku!
Czterdzieści lat minęło...
A dokładnie 23 lata. Sporo. Przez ten czas Arka błąkała się po II i III lidze. Świetnie gdynianom powiodło się w sezonie 1975/76. Podopieczni Stefana Żywotki wygrali wtedy rozgrywki II ligi grupy północnej, wyprzedzając w tabeli m.in. Lechię Gdańsk. Podobnie jak w tym roku, żółto-niebiescy zapewnili sobie awans przed własną publicznością. Wówczas kluczem było znakomite zbilansowanie gry - nasz zespół miał nie tylko najlepszą defensywę (w 30 spotkaniach tylko 14 straconych goli), ale również ofensywę (53 trafienia, czyli o 10 więcej niż kolejna ekipa).
Później nastąpił złoty okres dla Arki. Gdynianie grali w I lidze przez sześć sezonów, a po drodze zdobyli Puchar Polski (w 1979 roku, wygrywając w finale z Wisłą Kraków 2:1). Żółto-niebiescy zagrali nawet w Pucharze Zdobywców Pucharu, ale w I rundzie dwumeczu ulegli bułgarskiemu Beroe Stara Zagora.
Historyczny awans
Zanim jednak do tego doszło nasza drużyna zaliczyła roczny epizod w I lidze. Zespół Jerzego Słaboszewskiego w rozgrywkach 1973/74 okazał się najlepszy, choć mnóstwo krwi napsuł naszej ekipie Motor Lublin. O awansie zadecydował wtedy ostatni mecz, w którym gdynianie wygrali z Widzewem Łódź. To był pierwszy awans do najwyższej klasy rozgrywkowej w historii klubu, który powstał w 1929 roku. Debiut nie był zbyt udany, bo już dwanaście miesięcy później Arka musiała pożegnać się z I ligą, ale to nie trwało długo, bo - jak już napisaliśmy - w 1976 roku zdołała do niej wrócić.
Bilans do poprawy
Ogółem gdynianie spędzili w ekstraklasie 12 sezonów i rozegrali 360 spotkań. Bilans jest niekorzystny i wymaga poprawy. Arka zwyciężyła w 103 meczach, 106 zremisowała a 151 przegrała. Zdobyła łącznie 346 punktów, co daje jej 29 miejsce w klasyfikacji wszech czasów. Może trzynasty sezon w elicie będzie bardziej udany od poprzednich? Dotychczas najlepiej żółto-niebieskim poszło w rozgrywkach 1977/78, kiedy to zajęli siódme miejsce. Dwa lata później zostali sklasyfikowani na ósmej pozycji.
Copyright Arka Gdynia |