Aktualności
16.01.2016
Kilka wyborów w Arce.
Działacze Arki prowadzą rozmowy z kilkoma piłkarzami, którzy mogą zasilić zespół. Czekają także na rozwój wypadków z Przemysławem Trytką.
Zakontraktowanie Yannicka Kakoko rozwiązało jeden z problemów żółto-niebieskich.
- Mieliśmy 2-3 priorytety. Udało nam się już pozyskać zawodnika na środek pola. Kakoko obserwowaliśmy przez dłuższy czas. To nie był wybór na łapu capu. Już na początku treningów, w zderzeniu z nowym zespołem, wypadł korzystnie. W tej chwili temat środkowych pomocników mamy zamknięty - mówi "PS" Edward Klejndinst, dyrektor sportowy Arki. I potwierdza, że gdyński klub czyni starania, aby do drużyny dołączył Przemysław Trytko.
- Interesujemy się Przemkiem. Czekamy jednak na jego wyjaśnienie sytuacji w Koronie. Nie jest bowiem wykluczone, że zostanie w Kielcach - zastrzega dyrektor sportowy.
- Przy wyborze danego piłkarza do naszej drużyny kierujemy się tym, czy charakterem pasuje do Arki. Nie od dziś wiadomo, że Przemek jest zżyty z Arką, czuje więź emocjonalną z tym miejscem. Wpisuje się zatem w nasz schemat. Trytko to dość ciekawa opcja, z pewnością warta rozważenia. Uważam, że Przemek pasuje do tej koncepcji - dodaje Klejndinst.
Braki z przodu
W swoim notesie dyrektor Arki ma listę wielu nazwisk.
- Ustaliliśmy już, że potrzebujemy napastnika. Nie znaczy to, że zamierzamy deprecjonować umiejętności Pawła Abbotta. Paweł miała udaną rundę, ale musi mieć pomoc w ataku. Jaki typ napastnika szukamy? Niekoniecznie musi to być ktoś o charakterystyce podobnej do Pawła. Trytko i Abbott nie są do siebie podobni piłkarsko. Ważną rolę w naszej drużynie pełnił też Rafał Siemaszko. Gdybyśmy pozyskali kogoś pośredniego między Pawłem, a Rafałem, to nic tylko żyć i nie umierać - śmieje się Klejndinst.
W Gdyni działają w myśl zasady: transfery lubią ciszę. Dlatego Arka nie chce ujawniać z kim prowadzi negocjacje, lub kto jest na liście życzeń.
- Prowadzimy rozmowy z kilkoma piłkarzami. Nazwisk jednak nie zdradzę. Sporo może się wyjaśnić podczas naszych pierwszych sparingów. Nie chcemy nic robić na ostatnia chwilę. Mamy kilka wyborów, nie chcemy popełnić błędu, choć wiem, że czas nas nagli - zaznacza dyrektor sportowy żółto-niebieskich.
Ekstraklasa pyta o Warcholaka
Arka obserwuje rynek, ale musi być też czujna, by nie stracić żadnego ważnego piłkarza. Dobrymi występami w Arce uwagę wysłanników ekstraklasy przykuł Marcin Warcholak. Lewy obrońca żółto-niebieskich to "żelazne płuca zespołu". Piłkarz o najlepszej wydolności.
- My obserwujemy i nas obserwują. To normalne - argumentuje Klejndinst. - Nie dam sobie ręki uciąć, że żaden z podstawowych zawodników nie odejdzie. Mogę jednak zapewnić, że śpimy spokojnie, bo żadnych konkretów nie ma. Działamy w określonej rzeczywistości i to naturalne, że po tak udanej rundzie, są chętni na piłkarzy Arki. Nie ma jednak powodu do paniki. Marcin wcale nie pali się do ekstraklasy. Gdybyśmy awansowali, to mielibyśmy potężny atut w ręki, który z pewnością zatrzymałby go w Gdyni. Zmiany, które będą, nie odbiją się na zespole - zastrzega dyrektor sportowy Arki.
Piotr Wiśniewski
Copyright Arka Gdynia |