TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

statystyki
chignahuapan

Aktualności

img

23.08.2007

Prokom Arka Gdynia - GKS Katowice 3:2 (2:1) (Dziennik Bałtycki)

Piłkarze Prokomu Arki Gdynia rozegrali piąty drugoligowy mecz w tym sezonie, a po raz trzeci wystąpili przed własną publicznością. Tym razem do Gdyni przyjechał trzeci GKS Katowice, ale w daleką podróż powrotną udał się bez punktów. Arka - GKS Katowice 3:2.

Remis w Zabierzowie, jak można przypuszczać, był sporym wstrząsem dla gdyńskiej drużyny i trenera Wojciecha Stawowego. Po tym spotkaniu trzech zawodników straciło miejsce w podstawowej jedenastce, a szansę debiutu w Arce otrzymał pozyskany z Cracovii Marek Baster. Po raz pierwszy w tym sezonie od pierwszej minuty zagrał też Łukasz Kowalski.

Gospodarze już od początku spotkania postanowili pokazać kto będzie rządził na boisku. Nie minęło 100 sekund kiedy Bartosz Karwan podanie z rzutu wolnego Bartosza Ławy zamienił na pierwszego gola we wczorajszym meczu. W 16 minucie było już 2:0 dla gdynian. To była akcja, po której ręce same składały się do oklasków. Zaczął ją Karwan, podał do Marcina Wachowicza, a ten znalazł w polu karnym Olgierda Moskalewicza, który efektownym "szczupakiem" posłał futbolówkę do siatki. W 28 minucie Arka miała rzut wolny pośredni z pięciu metrów, lecz piłka po strzale Wachowicza trafiła w nogi katowickich obrońców. W 31 minucie futbolówka znalazła się znowu w bramce GKS. Skierował ją tam ręką Kowalski. Sędzia nie znał się na żartach, ale na piłkarskich przepisach i ukarał "Kowala" żółtą kartką.

Schowani za podwójną gardą katowiczanie doczekali się swojej szansy w 37 minucie. W polu karnym Huberta Jaromina sfaulował Krzysztof Sobieraj. Sędzia nie miał wątpliwości, ale mieli ją Sobieraj i kibice na trybunach. Sam poszkodowany pewnie wykonał rzut karny i Andrzej Bledzewski po raz pierwszy po powrocie do Gdyni musiał wyciągać piłkę z siatki w rodzinnym mieście. Żółto-niebiescy mogli schodzić spokojniejsi na przerwę, ale w doliczonym czasie gry pierwszej połowy Moskalewicz przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem GKS, Jackiem Gorczycą.

Po przerwie zaczęło się podobnie. W 55 minucie kapitalne crossowe podanie Ławy, ale strzelający głową Wachowicz trafił piłką w słupek. Piłkarzy obu drużyn ochłodził w 60 minucie zraszacz, który włączył się na połowie boiska zajmowanej przez katowiczan. Zimne głowy pomogły dość niespodziewanie gościom, którzy wywalczyli rzut wolny 17 metrów od bramki Arki. Bardzo dobrze strzelał Krzysztof Markowski, ale w jeszcze lepszym stylu obronił Andrzej Bledzewski. "Bledza" zachował się także bardzo przytomnie w 70 minucie odbijając strzał Sebastiana Gielzy. W 77 minucie powinno być 3:1. Wachowicz strzelał z 5 metrów i nie trafił do bramki.

- Panie Marcinie, w takich sytuacjach jest obowiązek zdobywania goli, bo co słabi na serce kibice dostaną zawału serca na stadionie - kierujemy ten apel do Wachowicza.

Arka zdobyła jednak bramkę, ale dopiero w 84 minucie. Po faulu na Karwanie skutecznym egzekutorem jedenastki był Moskalewicz. Już w doliczonym czasie gry jeszcze dwa wydarzenia zasługiwały na uwagę. Najpierw strzał przewrotką Karwana i kapitalna obrona Gorczycy, a później gol Tomasza Prasnala na 3:2, który chluby defensorom Arki nie przynosi. Oni myślami byli już pewnie w szatni.

Po meczu trener gości Piotr Piekarczyk powiedział: - Kiedy było 2:0 obawiałem się katastrofy. Po przerwie był to jednak wyrównany mecz. Mieliśmy swoje szanse, aby doprowadzić do remisu, ale poza ambicją i wolą walki zabrakło nam piłkarskich atutów, aby myśleć chociaż o jednym punkcie w Gdyni.

Trener Wojciech Stawowy chwalił gości, a o swoich piłkarzach powiedział:
- Nie wiem dlaczego, ale po zdobyciu przez gości kontaktowej bramki w naszą grę wkradła się niepotrzebna nerwowość i ratować nas musiał Andrzej Bledzewski. Na własne życzenie zafundowaliśmy sobie mały horror. Nie zmieniałem zawodników, bo w drużynie panuje coś w rodzaju infekcji czy grypy żołądkowej. Nie wszyscy byli dziś zdrowi.

Prokom Arka - GKS Katowice 3:2 (2:1)


Bramki: 1:0 Bartosz Karwan (2), 2:0 Olgierd Moskalewicz (16), 2:1 Hubert Jaromin (37-karny), 3:1 Olgierd Moskalewicz (84-karny), 3:2 Tomasz Prasnal (90+4).

Arka: Bledzewski - Kowalski, Szyndrowski, Sobieraj, Baster - Weinar, Ława, Mazurkiewicz - Karwan, Moskalewicz, Wachowicz.

GKS Katowice: Gorczyca - Krysiński, Kapias, Markowski, Gajowski - Sroka (73 Sadowski), Prasnal, Wijas (75 Pasek), Mielnik - Kaliciak (60 Gielza), Jaromin.

Żółte kartki: Łukasz Kowalski (Arka) oraz Szymon Kapias, Marek Gajowski, Łukasz Wijas (GKS Katowice).

Sędziował: Piotr Wasielewski (Kalisz). Widzów: 7000.

Janusz Woźniak







Poprzedni Następny

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia