Aktualności
09.09.2015
Socha: Strzelmy w 90. minucie i wygrajmy 1:0.
Piłkarze Arki w 7. kolejce I ligi zaliczyli już czwarty mecz, w którym objęli prowadzenie, a z boiska zeszli z remisem bądź porażką.
- Jak nie poprawimy na 2:0, to te spotkania nam się wymykają - przyznał Tadeusz Socha, gdyński obrońca po 2:2 w niedzielnym pojedynku z Pogonią Siedlce. To po jego golu żółto-niebiescy cieszyli się po raz ostatni ze zwycięstwa. Wówczas jednak nie mogli stracić wygranej, gdyż decydującą bramkę zdobyli w doliczonym czasie gry.
Gdyby komplet punktów w I lidze przyznawano drużynie, która jako pierwsza strzeli gola, Arka bezwzględnie byłaby liderem. Gdynianie bramką otwierali wynik sześciu z siedmiu meczów ligowych w bieżących rozgrywkach! Ta sztuka nie udała im się jedynie w pojedynku u siebie z Wigrami Suwałki, które przegrali 0:2.
- To dopiero 7 kolejek i nie możemy się załamywać. Musimy zrobić wszystko, żeby wygrać w następnym spotkaniu - mówi Grzegorz Tomasiewicz. Jednak podobne wypowiedzi słyszeliśmy także po wielu wcześniejszy spotkaniach.
Jedynie w Płocku Arka potrafiła nie tylko dowieźć zwycięstwo, ale i poprawić końcowy wynik na 2:0. Nie załamało ją nawet to, że w meczu z Wisłą Krzysztof Sobieraj nie wykorzystał karnego.
- Mieliśmy swój plan i prawie nam się udał. Chcieliśmy zdobyć 3 punkty i wydawało się, że je zdobędziemy, gdy prowadziliśmy 1:0. Ten punkt też trzeba szanować, ale nasza sytuacja w tabeli jest średnia - oceniał Grzegorz Niciński na konferencji prasowej po remisie z Pogonią Siedlce 2:2.
W niedzielę Arka prowadziła po golu Michała Marcjanika, ale potem w ciągu 4 minut straciła dwie bramki i sama musiała bronić się przed porażką. To już czwarty mecz w I lidze w tym sezonie, który gdyńska drużyna rozpoczęła od prowadzenia, ale nie potrafiła zainkasować trzech punktów. Na inaugurację u siebie z Zawiszą Bydgoszcz żółto-niebiescy prowadzili 1:0, Marcus miał karnego, by poprawić wynik, ale go nie wykorzystał, a spotkanie zakończyło się 1:1. W ostatnim spotkaniu przed własną publicznością po pierwszej połowie z MKS Kluczbork gospodarze mieli 1:0, a na początku drugiej kapitalną szansę na 2:0, ale znów skończyło się 1:1. Natomiast w Sosnowcu, mimo prowadzenia 1:0 Arki, Zagłębie odpowiedziało czterema bramkami z rzędu, a mecz zakończył się ostatecznie wynikiem 2:4. Do tak rozgrywanych spotkań możemy zaliczyć także to z Pucharu Polski.
Z Chojniczanką żółto-niebiescy prowadzili 1:0, ale pozwolili rywalom wyrównać, by szanse na awans do 1/16 finału ostatecznie pogrzebać w serii rzutów karnych.
- Jak nie poprawimy na 2:0, to te spotkania nam się wymykają, mimo że mamy sytuacje na następne bramki. W meczu z Pogonią sam mogłem strzelić na 2:0. Po podaniu Pawła Abbotta piłka w była w moim zasięgu, ale nie udało jej się skierować to bramki. To był kluczowy moment. Potem wszystko się posypało - oceniał Tadeusz Socha. W drugiej połowie spotkania z Pogonią Arka oddała aż osiem celnych strzałów, a mimo to nie zeszła z boiska jako zwycięzca.
- Zabrakło skuteczności, wykończenia akcji. Musimy następny mecz wygrać dla siebie i naszych kibiców, bo robi sytuacja w tabeli robi się mało fajna - przyznał Paweł Wojowski, który także miał okazję na gola w niedzielę. Arka próbuje wielu wariantów. To stara się dominować przeciwnika, co grozi kontrami, to jak w niedzielę stara się oddać inicjatywę przeciwnikowi, by sama skontrować, ale zwycięstw nie ma. To ostatnie miało miejsce 15 sierpnia w spotkaniu z GKS Katowice.
- O dziwo, my prowadziliśmy grę. Myślę, ze Arkę stać było na lepszą grę. Tego się spodziewaliśmy i planowaliśmy grę z kontry. Być może takie ustawienie taktyczne Arka teraz preferuje. Prowadząc 2:1, powinniśmy ten wynik dowieźć do końca. Niestety, mieliśmy 3 punkty w kieszeni i gdzieś je zgubiliśmy - stwierdził Mariusz Sasal, trener Pogoni. Jednak, jeśli w tej wypowiedzi było nieco ironii, to piłkarze Arki nie mają nic przeciwko temu, że styl gry nie będzie widowiskowy, jeśli na ich koncie będzie przyrastać szybko ligowych punktów.
- Nie możemy zagrać na zero z tyłu i jedna strzelona bramka to za mało, by wygrać spotkanie. Dlatego obecnie dla nas najważniejsze są zwycięstwa, a nie styl. Możemy grać ociężale, stwarzać mniej okazji niż obecnie, ale aby trzy punkty zostawały przy nas. Nawet strzelmy w 90. minucie, ale wygrajmy 1:0 - dodał Socha.
Właśnie taki scenariusz zrealizował ten obrońca 15 sierpnia. Gol w trzeciej minucie doliczonego czasu gry zapewnił jak na razie ostatnie zwycięstwo Arce, 1:0 w meczu z GKS Katowice w Gdyni.
jag.
Copyright Arka Gdynia |