Aktualności
09.09.2015
O co gra Arka?
Trener Grzegorz Niciński, delegując wyjściowy skład w meczu z Pogonią Siedlce, zdecydował się jednak na opcję numer jeden. Pisaliśmy bowiem o dwóch logicznych wariantach, jakimi opiekun Arki dysponował. Oprócz zamieszania w środku pola pod nieobecność Michała Nalepy na środek obrony wrócił Krzysztof Sobieraj, któremu partnerował Michał Marcjanik.
Na skrzydle zamiast awizowanego Rashida Yussuffa (ostatecznie z udziału w meczu wyeliminowała go kontuzja) z dużego przymusu zagrał ten, na którego "Nitek" ostatnio w ogóle od pierwszych minut się nie decydował - Paweł Wojowski. Za strzelanie bramek odpowiedzialny miał być z kolei Paweł Abbott.
Spotkanie z wysokiego C rozpoczęli żółto-niebiescy. Szybki strzał Grzegorza Tomasiewicza zwiastował dobry mecz Arki. Niestety, tylko zwiastował. Gdynianie łatwo dali się zepchnąć do defensywy i jedynie czekali na to, co zrobią gospodarze, by szukać skutecznych okazji do kontry. Nieco innej taktyki ze strony Arki się jednak spodziewaliśmy. Podobnie jak w Sosnowcu przeciwko Zagłębiu, tak i teraz gospodarze dużo akcji przeprowadzali prawą stroną Arki, gdzie biegał Tadeusz Socha.
W efekcie gospodarze atakowali coraz śmielej i po potężnym uderzeniu z dystansu Kamila Dmowskiego piłka omal nie wylądowała w okienku bramki Konrada Jałochy. Żółto-niebiescy zdecydowanie na zbyt wiele pozwalali rywalowi.
Dopiero po upływie dwóch kwadransów uaktywnił się Abbott, który trzykrotnie próbował wpisać się na listę strzelców. Nie zmieniło to jednak zaskakującego - z perspektywy Arki - obrazu gry. Podobnie rozpoczęła się druga połowa, choć z upływem każdej następnej minuty piłkarze Nicińskiego zyskiwali przewagę, co szybko potwierdzili golem. Jak jednak najczęściej bywa w przypadku gdynian, niewykorzystanie świetnej okazji na podwyższenie rezultatu kosztowało utratę gola, a w tym przypadku nawet dwóch.
Koncepcji na cały mecz znowu brakowało, Marcus dalej chował formę na lepsze dni, a trener Niciński zamiast przy bardzo niekorzystnym wyniku postawić wszystko na jedną kartkę, nie zdecydował się na zmianę ustawienia na bardziej ofensywne.
Obu drużynom nie sprzyjała pogoda, ale to "gospodarze" sprawiali wrażenie, że wiedzieli, że rzęsisty deszcz trzeba wykorzystać, strzelając z dystansu. A gol wyrównujący dla Arki był jedynie na otarcie łez. W tym meczu chodziło przecież tylko o zwycięstwo.
Dawid Kowalski
Copyright Arka Gdynia |