Uff, takie mecze zapamietuje się na długo. Takie zwycięstwa najlepiej smakują.  Taka jest właśnie piłka. W środę smuciliśmy się po porażce w rzutach karnych z Chojniczanką. Dzisiaj raduje się Gdynia, a smutną drogę powrotną mają rywale z Katowic.

Zarówno trener Grzegorz Niciński na konferencji , jak i zawodnicy po meczu powiedzieli, że mając spora przewagę, stwarzając sytuacje wierzyli, że bramka w końcu padnie.

I rzeczywiście, w końcówce padła w dolicoznym czasie gry. "Ojcem" tej sytuacji był Marcin Warcholak, który  w tym doliczonym czasie konsekwentnie przedzierał się lewym skrzydłem. W ostatniej akcji udało się, piłka trafiła do Tadeusza Sochy, który zdobył w ten sposób premierową bramkę w barwach Arki.

Wcześniej znakomite sytuacje mieli także nasi napastnicy ("podwójna" szansa Siemaszki i Abbotta) , ale w końcu wyręczył ich obrońca. Bliski zdobycia bramki był Alan Fialho, który trafił w poprzeczkę.

Łącznie Arka oddała 17 strzałów i wygrała zasłużenie. Przyznał to także doświadczony trener gości Piotr Piekarczyk, a Grzegorz Niciński mógł odbierać gratulacje.

Chociaż to dopiero 3 niepełna kolejka trudno nie odnotować faktu, że dzisiaj Arka objęła samodzielne prowadzenie w tabeli i taki widok to największa nagroda za dzisiejszą walkę do końca!

 Arka - GKS Katowice