Aktualności
04.08.2015
Powiew ekstraklasy w Gdyni.
Pierwszy mecz nowego sezonu, w dodatku ze spadkowiczem z ekstraklasy, wywołał w Gdyni bardzo duże zainteresowanie. Świetna promocja meczu i atrakcyjne ceny biletów zrobiły swoje. Spotkanie obejrzało 5937 widzów, mimo że na trybunach zabrakło kibiców gości. To najwyższa frekwencja na meczu żółto-niebieskich od ponad roku.
To także jeden z lepszych frekwencyjnych wyników w Gdyni, biorąc pod uwagę ostatnie sezony. W sezonie 2014/15 żadne spotkanie gdynian w roli gospodarza nie przyciągnęło na Stadion Miejski tylu kibiców.
Najwyższą frekwencję odnotowano podczas spotkania ze Stomilem Olsztyn (21. kolejka, 5594 widzów). Niewiele brakowało, aby w sobotę frekwencja przekroczyła 6 tysięcy. Ostatni raz taka sytuacja miała miejsce w sezonie 2013/14 na meczu Arki z GKS-em Bełchatów 26 kwietnia (6328).
Świetna atmosfera stworzona przez fanów Arki, perfekcyjnie przygotowana murawa (uznawana za najlepszą w Polsce), mecz transmitowany przez Polsat Sport w jakości HD - to wszystko sprawiło, że mecz miał rangę godną hitu I ligi. I tym hitem rzeczywiście był.
Zdaniem wielu obserwatorów był to jeden z lepszych meczów w Gdyni w ostatnim czasie. Trudno się z nimi nie zgodzić. Obie drużyny zagrały otwarty futbol, co sprawiło, że spotkanie od samego początku trzymało w napięciu, było żywe.
- Widać było, że obie drużyny będą się liczyły w tym sezonie. Mecz był na dobrym poziomie, chcemy się dostosować do wspaniałej atmosfery na trybunach. Będziemy dawać z siebie wszystko w następnych meczach, aby ta frekwencja nie malała - powiedział kapitan Arki Krzysztof Sobieraj.
Jakby tego było mało, wszystko zostało pięknie opakowane przez głównego nadawcę telewizyjnego. Taki produkt warto sprzedawać. Znamienne są także słowa obu trenerów - jeden i drugi bardzo szanował zdobyty punkt z wymagającym rywalem (mecz zakończył się remisem 1:1).
- Dramaturgia, słupki i poprzeczki, sytuacje po obu stronach. Było na co patrzeć. Z przebiegu spotkania ten remis jest, uważam, sprawiedliwy. Przyjechaliśmy co prawda po trzy punkty, ale trzeba szanować to, co się udało zdobyć. Wiedzieliśmy, że czeka nas bardzo trudne spotkanie. Arka szykowała coś specjalnego i musieliśmy być gotowi na wszystko - mówił trener Zawiszy Mariusz Rumak.
- Ten punkt trzeba szanować. Graliśmy bowiem z dobrą drużyną - przyznał szkoleniowiec Arki Grzegorz Niciński.
Dobrym występem przeciwko jednemu z faworytów I ligi gdynianie niejako sami sobie wysoko zawiesili poprzeczkę. Przed nimi kolejne wyzwanie - potwierdzenie w meczach z Wisłą Płock (niedziela 9 sierpnia, godz. 18) oraz GKS-em Katowice (sobota 15 sierpnia, godz. 18), że są w stanie włączyć się do rywalizacji o czołowe miejsca w lidze.
- Z każdym meczem będzie nas to nakręcało. Zagraliśmy dobrze, ja też jestem zadowolony ze swojej gry. Wiadomo, pierwszy mecz to dodatkowa adrenalina, bo każdy patrzy na mnie jako na nowego zawodnika i zastanawia się, jak sobie poradzę. Ale się nie stresowałem - nie czuję żadnej presji - podkreślił bramkarz gdyńskiej drużyny Konrad Jałocha.
Co prawda "jedna jaskółka wiosny nie czyni", ale skoro udało się Arce zagrać dobrze z Zawiszą, to dlaczego miałoby się nie udać w kolejnych meczach z równie groźnymi drużynami?
- Jedziemy teraz do Płocka na mecz z Wisłą, i tyle, chcemy tam wygrać. A to, co dalej, na razie nas nie interesuje - przekonuje napastnik Arki Gdynia Paweł Abbott.
Piotr Wiśniewski
Copyright Arka Gdynia |