Aktualności
31.07.2015
"Nawet nie wypada mi mówić, że Arka walczy o środek tabeli".
Piotr Wiśniewski: Arka rozpoczyna sezon z wysokiego C - mecze z Zawiszą Bydgoszcz, Wisłą Płock, GKS-em Katowice. Sama czołówka. To korzystna dla was sytuacja?
Tadeusz Socha: Czołówka tylko w teorii, bo tak wskazują eksperci, ale czy w praktyce? Ciężko powiedzieć. Równie dobrze można powiedzieć, że Arka też zalicza się do czołówki. Są tutaj duże oczekiwania i nadzieje. Miedź Legnica w zeszłym sezonie miała walczyć o awans, a skończyła w środku tabeli. Uważam, że mamy dość dobry terminarz. Zagramy z drużynami, które - w moim odczuciu - będą starały się grać piłką. A wtedy jest ciekawiej na boisku, a nie, że gra tylko jedna drużyna. Tak było w przypadku meczu z Pogonią Siedlce.
Pogoń zrobiła może z dwie akcje, strzeliła bramkę po stałym fragmencie gry i później musieliśmy gonić. Dobrze, że do przerwy zdołaliśmy wyrównać, przez to w drugiej połowie mieliśmy więcej miejsca i swobody. A to było pochodną kolejnych goli.
Alvarinho, Mica, Drygas, Sapela - te nazwiska, jak na I ligę, dużo mówią. I w Arce, i w Zawiszy jest wielu zawodników z przeszłością w ekstraklasie. To zwiastuje dobre widowisko?
- Tak. Uważam, że to będzie dobry mecz. Już niedawny sparing z nimi pokazał, że Zawisza jest zespołem chcącym grać w piłkę, utrzymującym się przy piłce, rozgrywającym atak pozycyjny. Będzie ciekawie. Oby sytuacji było sporo. Mam nadzieję, że kibice będą zadowoleni.
Na konferencji przed meczem Arka - Zawisza często padały nazwiska Alvarinho i Miki. Rzeczywiście są to tak groźni piłkarze?
- Jest w tym dużo prawdy. To piłkarze potrafiący wygrać pojedynek jeden na jeden. Robią to z dużą łatwością. A to nie jest wcale takie oczywiste - nawet w ekstraklasie. Mało drużyn w Polsce potrafi grać atak pozycyjny. A jednostki, o których mówimy, zdecydowanie wybijają się ponad przeciętność. Alvarinho i Mica to kluczowe postaci zespołu. Piłkarze ofensywni, którzy dają jakość drużynie. I na pewno będą groźni.
Ten mecz może być żywą reklamą I ligi?
- Chciałbym, żeby tak było.
Panuje taki pogląd, że spadkowiczom z ekstraklasy ciężko przestawić się na warunki I ligi. I dlatego te pierwsze mecze to dla nich zagadka. Czy ta sytuacja może Arce w jakiś sposób pomóc, a przeszkodzić Zawiszy?
- Nie zgodziłbym się z tym stwierdzeniem. Ja sam pół roku temu przechodziłem z ekstraklasy [Śląsk Wrocław] do I ligi [Bytovia Bytów]. Między I ligą a ekstraklasą nie ma aż takiej przepaści. Problem bardziej wynikał z tego, jak I liga była odbierana. Kiedyś był problem z transmisjami, z medialnością ligi, a tak naprawdę było wiele spotkań ciekawych, stojących na wysokim poziomie. I nie był to futbol sprzed 10 lat, oparty na fizyczności, walce i zaangażowaniu. Nie. To były spotkania, które stały na w miarę wysokim poziomie. I było sporo technicznej gry. Moim zdaniem Zawisza nie będzie miał większych problemów z przestawieniem się na I ligę. I na pewno nie powinien się w taki sposób tłumaczyć.
Gdy słyszysz pytanie, o co walczy Arka w tym sezonie, to co odpowiadasz? O ekstraklasę?
- Wolimy tonować nastroje, bo łatwiej się wtedy gra. Jest też "możliwość" rezerwy, że jeśli nie w tej rundzie, to w następnej można sporo nadrobić. Arka to zespół, który powinien walczyć o najwyższe cele. Mnie jako piłkarzowi nie wypada nawet mówić, że gramy o środek tabeli. Bo jak to? Nie wyobrażam sobie, aby w rozmowie z prezesem czy trenerem mówić, że wystarczy, jak zajmiemy 6. miejsce. W piłkę gra się o najwyższe cele. I taki jest cel Arki w lidze. Tak samo z Pucharem Polski. Celujemy w finał. Gdybyśmy mieli myśleć inaczej, to najlepiej zakończyć rywalizację na pierwszej rundzie.
Rozmawiał Piotr Wiśniewski
Copyright Arka Gdynia |