Aktualności

24.08.2006
Razem ale osobno (Dziennik Bałtycki)
Najbardziej poszukiwanym polskim "towarem" eksportowym na piłkarskim europejskim rynku są bramkarze. Jerzy Dudek, Artur Boruc, Wojciech Kowalewski czy Tomasz Kuszczak grają w czołowych europejskich klubach. Jest o nich głośno, chwalą ich znacznie częściej niż piłkarzy występujących na innych pozycjach.
Dlaczego? Bo indywidualne treningi z bramkarzami stoją w Polsce na wysokim poziomie. Tak, i słusznie, twierdzą europejscy fachowcy.
Jednak dopiero od kilku lat w każdej ligowej drużynie jest trener specjalista od bramkarzy. W pracy z piłkarską młodzieżą indywidualizacja treningu jest już rzadkością. W zespole Arki Gdynia za szkolenie bramkarzy odpowiada Piotr Wrześniak.
- Trener bramkarzy to dosyć wąska specjalizacja. Skąd pomysł, aby zająć się właśnie zawodnikami grającymi na tej pozycji? – zaczynamy rozmowę z trenerem Wrześniakiem.
- To naturalna konsekwencja tego, że od 10 roku życia zacząłem bramkarskie treningi w Cracovii. Mam za sobą występy w bramce w II-ligowym Wawelu Kraków i w tym też klubie rozpocząłem szkolenie bramkarzy. Później skorzystałem z propozycji trenera Wojciecha Stawowego i prowadziłem bramkarzy Cracovii w okresie, gdy ta drużyna występowała w II lidze i w ekstraklasie. Słyszę wprawdzie takie głosy, że dałem się zaszufladkować jako trener bramkarzy, ale dla mnie ważniejsze jest to, że robię to, co lubię, staram się swoją pracę wykonywać jak najlepiej, a ponadto – jak dotychczas – trafiam na zawodników chętnych do pracy, zdolnych, u których widać postępy.
- Zwykło się mawiać, że bramkarz jest jak saper…
- Coś w tym powiedzeniu jest. Bramkarz jest przecież członkiem drużyny, jest razem z nią, ale też na boisku jest jak gdyby osobno. Pracuje na własne konto, każdy jego błąd jest widoczny, i z tego też powodu jest najbardziej obciążony stresem.
- Porozmawiajmy teraz o bramkarzach Arki. Jest ich trzech. Zdecydowany numer jeden, Norbert Witkowski, oraz Kamil Biecke i Maciej Palczewski.
- Nie ma pierwszego bramkarza i reszty. Jest trzech zawodników na tej pozycji, trenujących z równym zaangażowaniem i gotowych w każdej chwili do gry. Przynajmniej ja tak ich traktuję. Dzisiaj broni Witkowski, bo na to zasłużył i w pierwszych meczach pokazał, że zna swój fach. Chcę jednak dodać, iż wśród tej trójki panuje bardzo dobra atmosfera, a sportowa rywalizacja pomaga każdemu z nich.
- Witkowski zasłużył na same pochwały za pierwsze trzy ligowe mecze, ale w Łęcznej ma już współudział przy puszczonej bramce.
- Rzeczywiście, tam bronił nieco słabiej, przy wpuszczonym golu mógł zachować się inaczej, ale mogli też mu bardziej pomóc obrońcy. Po każdym meczu spotykamy się i analizujemy boiskowe sytuacje. Mówimy o tym, co było dobrze, ale i o tym, co było źle. Praca z bramkarzami polega także na zajęciach, które wzmacniają mentalnie, psychicznie, a także poprawiają konieczną na tej pozycji koncentrację.
- Arka oddałaby pewnie królestwo za dobrego napastnika. Bramkarza chyba raczej nie szuka?
- Odpowiem na drugą część tego pytania. Uważam, że bramkarzy mamy solidnych i na tej pozycji nie potrzebujemy wzmocnień.
Tyle trener Piotr Wrześniak. A co o swojej pracy sądzą sami bramkarze?
- Z indywidualnym systematycznym treningiem spotkałem się dopiero w Stomilu Olsztyn. Kiedy trafiłem do tego klubu miałem 17 lat. Dla bramkarza indywidualizacja zajęć jest wręcz niezbędna. Tu, w Arce, tak jest, a to co robimy z trenerem Wrześniewskim zadawala mnie nawet nie w stu, a w dwustu procentach. Do tego jeszcze mamy teraz zajęcia z akrobatyki z Anną Kwitniewską. Nic, tylko skupić się na pracy. A w Łęcznej? To nie był mój najlepszy mecz i przy straconej bramce rzeczywiście mogłem zachować się inaczej – powiedział nam Norbert Witkowski.
- Bez indywidualnego treningu trudno podnosić swoje umiejętności – twierdzi z kolei Maciej Palczewski. – W Arce jestem najkrócej z trójki bramkarzy, ale na pewno tworzymy bardzo sympatyczną i dobrze rozumiejącą się z trenerem grupkę. Broni Norbert i robi to bardzo dobrze. Wszyscy jednak czekamy, aż zespół zacznie wygrywać. A moje indywidualne ambicje? Każdy chce grać, ale też mam świadomość, że trzeba czekać na swoją szansę. Nic na siłę – zakończył Palczewski.
Janusz Woźniak
Dlaczego? Bo indywidualne treningi z bramkarzami stoją w Polsce na wysokim poziomie. Tak, i słusznie, twierdzą europejscy fachowcy.
Jednak dopiero od kilku lat w każdej ligowej drużynie jest trener specjalista od bramkarzy. W pracy z piłkarską młodzieżą indywidualizacja treningu jest już rzadkością. W zespole Arki Gdynia za szkolenie bramkarzy odpowiada Piotr Wrześniak.
- Trener bramkarzy to dosyć wąska specjalizacja. Skąd pomysł, aby zająć się właśnie zawodnikami grającymi na tej pozycji? – zaczynamy rozmowę z trenerem Wrześniakiem.
- To naturalna konsekwencja tego, że od 10 roku życia zacząłem bramkarskie treningi w Cracovii. Mam za sobą występy w bramce w II-ligowym Wawelu Kraków i w tym też klubie rozpocząłem szkolenie bramkarzy. Później skorzystałem z propozycji trenera Wojciecha Stawowego i prowadziłem bramkarzy Cracovii w okresie, gdy ta drużyna występowała w II lidze i w ekstraklasie. Słyszę wprawdzie takie głosy, że dałem się zaszufladkować jako trener bramkarzy, ale dla mnie ważniejsze jest to, że robię to, co lubię, staram się swoją pracę wykonywać jak najlepiej, a ponadto – jak dotychczas – trafiam na zawodników chętnych do pracy, zdolnych, u których widać postępy.
- Zwykło się mawiać, że bramkarz jest jak saper…
- Coś w tym powiedzeniu jest. Bramkarz jest przecież członkiem drużyny, jest razem z nią, ale też na boisku jest jak gdyby osobno. Pracuje na własne konto, każdy jego błąd jest widoczny, i z tego też powodu jest najbardziej obciążony stresem.
- Porozmawiajmy teraz o bramkarzach Arki. Jest ich trzech. Zdecydowany numer jeden, Norbert Witkowski, oraz Kamil Biecke i Maciej Palczewski.
- Nie ma pierwszego bramkarza i reszty. Jest trzech zawodników na tej pozycji, trenujących z równym zaangażowaniem i gotowych w każdej chwili do gry. Przynajmniej ja tak ich traktuję. Dzisiaj broni Witkowski, bo na to zasłużył i w pierwszych meczach pokazał, że zna swój fach. Chcę jednak dodać, iż wśród tej trójki panuje bardzo dobra atmosfera, a sportowa rywalizacja pomaga każdemu z nich.
- Witkowski zasłużył na same pochwały za pierwsze trzy ligowe mecze, ale w Łęcznej ma już współudział przy puszczonej bramce.
- Rzeczywiście, tam bronił nieco słabiej, przy wpuszczonym golu mógł zachować się inaczej, ale mogli też mu bardziej pomóc obrońcy. Po każdym meczu spotykamy się i analizujemy boiskowe sytuacje. Mówimy o tym, co było dobrze, ale i o tym, co było źle. Praca z bramkarzami polega także na zajęciach, które wzmacniają mentalnie, psychicznie, a także poprawiają konieczną na tej pozycji koncentrację.
- Arka oddałaby pewnie królestwo za dobrego napastnika. Bramkarza chyba raczej nie szuka?
- Odpowiem na drugą część tego pytania. Uważam, że bramkarzy mamy solidnych i na tej pozycji nie potrzebujemy wzmocnień.
Tyle trener Piotr Wrześniak. A co o swojej pracy sądzą sami bramkarze?
- Z indywidualnym systematycznym treningiem spotkałem się dopiero w Stomilu Olsztyn. Kiedy trafiłem do tego klubu miałem 17 lat. Dla bramkarza indywidualizacja zajęć jest wręcz niezbędna. Tu, w Arce, tak jest, a to co robimy z trenerem Wrześniewskim zadawala mnie nawet nie w stu, a w dwustu procentach. Do tego jeszcze mamy teraz zajęcia z akrobatyki z Anną Kwitniewską. Nic, tylko skupić się na pracy. A w Łęcznej? To nie był mój najlepszy mecz i przy straconej bramce rzeczywiście mogłem zachować się inaczej – powiedział nam Norbert Witkowski.
- Bez indywidualnego treningu trudno podnosić swoje umiejętności – twierdzi z kolei Maciej Palczewski. – W Arce jestem najkrócej z trójki bramkarzy, ale na pewno tworzymy bardzo sympatyczną i dobrze rozumiejącą się z trenerem grupkę. Broni Norbert i robi to bardzo dobrze. Wszyscy jednak czekamy, aż zespół zacznie wygrywać. A moje indywidualne ambicje? Każdy chce grać, ale też mam świadomość, że trzeba czekać na swoją szansę. Nic na siłę – zakończył Palczewski.
Janusz Woźniak
|