Aktualności
23.08.2014
Piłkarze po meczu: We wtorek musimy się odkuć
Łukasz Kowalski (Arka):
- Co do kontuzji, to pociągnął mnie mięsień dwugłowy na początku drugiej połowy, a potem jeszcze „poprawiłem” go sobie przy starcie do piłki i nie było sensu kontynuować zawodów.
Szkoda nie tylko bramki po rzucie rożnym, ale samego rożnego, bo można się było przed nim uchronić. Nie mam do siebie zbytnio pretensji za tego samobója, bo nie miałem możliwości inaczej zareagować. Takie rzeczy się zgadzają. Pech i to podwójny, bo jeszcze przytrafiła mi się kontuzja.
To wszystko to jednak „pikuś”, bo najgorsze jest jednak to, że ten mecz przegraliśmy. Nie wiem, jak ten mecz wyglądał w telewizji, ale wydaje mi się, że byliśmy zespołem zdecydowanie lepszym, zwłaszcza w pierwszej połowie, gdy utrzymanie przy piłce mieliśmy chyba na poziomie 80%, tak to przynajmniej czułem z boiska.
Trener nas uczulał, że zespoły, które nie mają za bardzo argumentów piłkarskich, to czekają na rzut wolny, rzut rożny, bo z tego żyją i takie życie dziś od nas Stomil dostał.
Dawid Szymonowicz (Stomil):
- Trudno się nie zgodzić z opinią, że wygraliśmy mecz, w którym w piłkę grała właściwie tylko Arka. To był dla nas bardzo trudny mecz. Arka cały czas prowadziła grę, nie ma co ukrywać, że to oni grali w piłkę, a my cechami wolicjonalnymi wygraliśmy ten mecz i jesteśmy zadowoleni z trzech punktów.
Nastawiliśmy się dziś na grę z kontry i fajnie byłoby wykorzystać wszystkie szanse, które sobie dziś stworzyliśmy, ale cieszy nas przede wszystkim zwycięstwo, bo zaowocowała nasza ciężka praca. Poprawiliśmy naszą grę w defensywie, nas styl się nieco zmienił, a naszym celem jest spokojne utrzymanie się w lidze.
Bartosz Ława (Arka):
- Taka jest piłka nożna. Można powiedzieć, że Stomil przez 90 minut prowadził skomasowaną obronę. Jeden stały fragment gry w pierwszej połowie dał im prowadzenie, a potem robili już tylko wszystko, aby utrzymać je do samego końca. Nasza przewaga była zdecydowana przez cały mecz, ale nie potrafiliśmy jej udokumentować bramką, a wygrywa ten, kto strzeli ich więcej. Oni strzelili jedną i trzy punkty zostają w Olsztynie.
Nie widziałem dokładnie jak doszło do straty gola, bo stałem na szesnastym metrze. Widziałem tylko jak piłka wpada do siatki obok Łukasza Skowrona, potem dowiedziałem się, że tam był rykoszet, który zmylił naszego bramkarza.
Pracy pana w czarnym uniformie nie będę komentował.
Marcin Warcholak (Arka):
- W pierwszej połowie mieliśmy swoje sytuacje, ale nie było żadnej klarownej. Stomil po rzucie rożnym stworzył taką, idealna wrzutka i bramka. W drugiej połowie Stomil się cofnął, my mieliśmy zdecydowaną przewagę, ale z tego nie wzięły się jakieś stuprocentowe sytuacje. Musimy to przemyśleć, przeanalizować. Dobrze, że we wtorek mamy już mecz z Widzewem, bo musimy się odkuć.
Z mojej perspektywy sędzia kilka razy gwizdał na korzyść Stomilu, ale nie chcę oceniać pracy sędziego. Trudno, taka jest piłka, niestety.
Copyright Arka Gdynia |