TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

statystyki
chignahuapan

Aktualności

img

20.08.2006

Arka na dnie tabeli

Niestety, fatalnie zakończył się dla Arki mecz w Łęcznej. Podopieczni Wojciecha Stawowego ponieśli drugą porażkę w tym sezonie, tym razem 0:1 i spadła na ostatnią lokatę w tabeli...

Czwarty mecz w tym sezonie, a Arka wciąż nie potrafi strzelić bramki. Wydawało się, że pogrążona w sporych kłopotach (nietylko sportowych) drużyna Górnika Łęczna będzie idealnym "kąskiem" dla żółto-niebieskich, aby wreszcie przełamać fatalną passę i zgarnąć trzy punkty. Tymczasem było dokładnie odwrotnie. Trener Stawowy przed sezonem powtarzał, że w nowym systemie gry napastnicy Arki będą umieli strzelać bramki. Sposób gry rzeczywiście uległ zmianie, tylko efekt wciąż ten sam. Czy szkoleniowiec gdynian nadal będzie wierzył w umiejętności swoich napastników? A może trzeba zacząć szukać nowych rozwiązań?

Mecz zaczął się od ataków gospodarzy - najpierw Jawny w ostatniej chwili zdjął futbolówkę z głowy Bajevskiego, a chwilę później Grzegorzewski stanął przed szansą pokonania Witkowskiego, ale nasz bramakarz był w tej sytuacji górą.
Kilka chwil później do głosu doszła Arka, ale z trudem stwarzała jakieś zagrożenie pod bramką Tytonia. Okazje mieli Wróblewski i Moskalewicz, ale wynik nie ulegał zmianie.
W 26 min. znów przed szansą stanął Grzegorzewski, ale z kilku metrów nie potrafił celnie uderzyć głową. 5 minut później mogło być 1:0 dla gdynian po samobójczej "próbie" Andruszczaka, ale szczęście sprzyjało gospodarzom.
W 36 minucie błąd popełnił Witkowski, ale Jarecki z 14 metrów nie trafił do opuszczonej bramki arkowców.
Po zmianie stron na boisku nie zobaczyliśmy już fatalnie dysponowanego Nawrocika, ktorego zastąpił Grzegorz Pilch. Nawrocik, którego zimą z wielkim trudem sprowadzono do Gdyni z Lecha całkowicie rozczarowuje; nietylko nie strzela bramek, ale i niewiele wnosi do poczynań żółto-niebieskich.
Już w 51. minucie jego zmiennik mógł otworzyć wynik tego spotkania, ale doskonale strzał głową Pilcha obronił Tytoń.
Jedyny gol w tym meczu padł w 57. minucie spotkania, niestety dla gospodarzy, a jego strzelcem został Kubica. Najpierw Bajevski próbował pokonać Witkowskiego, który lekki strzał Macedończyka odbił wprost pod nogi rosłego napastnika łęcznian, a ten miał przed sobą już tylko pustą bramkę Arki.

Wyrównanie powinno paść w 60 minucie, ale tym razem indolencją strzelecką wykazał się Wróblewski. Nasz pomocnik z kilku metrów nie potrafił głową umieścić piłki w pustej bramce, po tym jak strzał Sokołowskiego odbił Tytoń, a futbolówka poszybowała wprost do popularnego "Wróbelka".
Stracony gol i niewykorzystana idealna okazja bramkowa podłamała naszych piłkarzy, bo ci praktycznie nie potrafili już zagrozić gospodarzom. Nie pomogli im też kibice, których zachowanie musiała "utemperować" policja, wykorzystując przy tym gaz łzawiący.
Arka mogła jeszcze ten mecz zremisować, gdyby wykorzystała świetną okazję z doliczonego czasu gry. W pole karne dośrodkował Bazler, a z piłką mijali się nietylko wszyscy obrońcy Górnika, ale niestety również kilku piłkarzy w żółto-niebieskich trykotach.

Gdynianie przegrali bardzo ważny mecz i spadli na samo dno tabeli. Przed nimi kolejne bardzo trudne spotkania: najpierw ze świetnie spisującym się Widzewem w Łodzi, a potem, na nowej już murawie w Gdyni, z Legią Warszawa, która na razie całkowicie rozczarowuje i nad morzem pewnie bedzie szukała pogubionych punktów na starcie rozgrywek. Trener Stawowy musi szybko znaleźć jakiś sposób na zdobywanie goli, bo w przeciwnym razie już po kilku kolejkach Arka znajdzie się w beznadziejnym położeniu.

Po meczu powiedzieli:
Artur Płatek (Górnik Łęczna): - Przez dwa ostatnie dni, kiedy prowadziłem treningi starałem się przekonać moich piłkarzy, aby uwierzyli w siebie i swoje umiejętności oraz przekazać, że to jest sport dla ludzi, którzy chcą wygrywać. W przekroju całego meczu widać, że było to wyrównane spotkanie. Trzeba podkreślić, że szczęśliwie udało nam się strzelić jedną bramkę i dowieźć to prowadzenie do końca.

Wojciech Stawowy (Arka Gdynia): - Chciałbym podziękować mojej drużynie za postawę pełną zaangażowania i woli walki. Zwycięstwo w dzisiejszym meczu było bardzo potrzebne zarówno Górnikowi, jak i nam, ale niestety nam się nie udało. Jeden błąd kosztował nas utratę bramki i 3 punktów. Mecz był pełen walki, obie drużyny chciały przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę, a udało się to Górnikowi, czego im gratuluję.

Skubi

RELACJA







Poprzedni Następny

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia