Aktualności
12.02.2014
Marcin Radzewicz: Tutaj są większe oczekiwania.
Arka cały czas trenuje na własnych obiektach, a zima ostatnio odpuściła. Macie chyba dobre warunki do treningów?
- Rzeczywiście, mamy dobre warunki. Nie mamy na co narzekać, bo jest wszystko, czego nam potrzeba.
Wyciągnęliście wnioski z meczów z drużynami z ekstraklasy, od których powinniście się uczyć?
- Ciężko to porównywać. Zmierzyliśmy się chociażby z Pogonią Szczecin, która zagrała z nami różnych składach, ćwiczyła różne opcje i na pewno nie wyjdzie w takim samym składzie w pierwszym meczu ligowym. Chodziło przede wszystkim o wybieganie. Każdy woli grać niż trenować. Poza tym jesteśmy na zupełnie innym etapie przygotowań.
Ekstraklasa przecież właśnie rusza, a my pierwszy mecz o punkty rozegramy za miesiąc. Niemniej wnioski wyciągamy z każdego spotkania.
Przed sezonem o awansie w klubie mówiło się nieśmiało. Teraz znaczniej odważniej. Pan też mocno wierzy w awans?
- Każda drużyna, która jest w ekstraklasie walczy o mistrzostwo. I tak samo jest w pierwszej lidze, tyle że tutaj każdy walczy o awans.
Teoretycznie tak...
- Ale praktycznie też. Przecież każdy zespół przed sezonem ma na swoim koncie zero punktów, więc ma takie same szanse na awans jak inna drużyna.
Po jesieni wiemy nieco więcej. Wasza sytuacja jest dobra.
- Na pewno chcemy awansować. W pierwszej lidze każdy może wygrać z każdym. Wiele drużyn wciąż może awansować. Przed rokiem wygraliśmy bodaj osiem meczów z rzędu. Gdybyśmy mieli jeszcze ze trzy kolejki, to być może włączylibyśmy się do walki o awans.
Jesienią potrafiliście się odbić i wskoczyć na czwarte miejsce. To sygnał, że na zespoły za plecami też trzeba uważać?
- To jest właśnie to, o czym mówię. Nie można nikogo skreślać. Jedynie zespoły, które są naprawdę nisko w tabeli będą walczyć o utrzymanie. Niemniej jednak taka Miedź Legnica czy Termalica Bruk-Bet Nieciecza mogą włączyć się do walki o awans. Wystarczy, że wygrają dwa, trzy mecze i ich sytuacja znacząco się poprawi. Dlatego trzeba obecnie trenować, a co będzie czas pokaże.
Andrzej Iwan stwierdził w rozmowie z "Dziennikiem Bałtyckim", że wiosną najważniejsza jest odpowiedzialność.
- Coś w tym jest, bo wtedy przecież wszystko się rozstrzyga i wówczas jest największa presja. Tyle że inne ciśnienie jest w Łęcznej, gdzie na mecze Górnika chodzi tysiąc kibiców, a inne w Gdyni. U nas na spotkania przychodzi pięć tysięcy widzów. Wobec nas są większe wymagania i oczekiwania. Niemniej im bliżej będzie końca sezonu, tym ciśnienie będzie większe. Każdy, kto się decyduje na walkę o awans musi się z tym liczyć.
Więcej TUTAJ
Rozmawiał: Patryk Kurkowski.
Copyright Arka Gdynia |