Aktualności
18.04.2013
Bez napastnika Arka Gdynia daleko nie zajedzie.
Trener Sikora w rundzie wiosennej postawił w Gdyni na "futbol na tak". Problem jednak w tym, że o ile wizualnie gra żółto-niebieskich może się podobać, o tyle ofensywna taktyka nie przynosi Arce zbyt wielu bramek. Wiosną gdynianie strzelili sześć goli, co daje średnią jednej bramki na mecz. Niby nie jest źle, ale spotkanie z liderem I ligi, Termalicą Nieciecza, ukazało jedną ze słabości tej drużyny - brak klasycznej "dziewiątki" z przodu, czyli piłkarza o cechach niezbędnych w koncepcji gry stosowanej przez Sikorę.
Gdynianom trzeba oddać to, że z drużyną z Niecieczy kreowali grę. Jednak sytuacji bramkowych było jak na lekarstwo. Bez dobrego napastnika taka taktyka może być zgubna.
Szkoleniowiec żółto-niebieskich w teorii ma w kadrze trzech napastników. W praktyce tylko dwóch, bo choć Marcus da Silva pełni rolę napastnika i strzelił w tym sezonie najwięcej, bo aż dziewięć bramek, to nie od dziś wiadomo, że jest typem piłkarza schodzącym na bok boiska. Zostaje więc dwóch. Janusz Surdykowski i Łukasz Zwoliński. Jak na razie obaj nie gwarantują odpowiedniej jakości w ataku.
- Dalej poszukujemy napastnika. W meczu z Termalicą skorzystałem praktycznie ze wszystkich napastników, a końcowy efekt wszyscy znają - przyznał Sikora po sobotnim meczu.
W sobotę Arka zagrała dwie różne połowy. W lepszej, pierwszej, gdynianie starali się atakować. Po przerwie długimi momentami żółto-niebiescy mieli problemy z przedostaniem się pod pole karne rywali, a po czerwonej kartce dla Dariusza Jareckiego lepiej grali goście.
- W pierwszej połowie to my prowadziliśmy grę, nie rozumiem więc, dlaczego w drugiej połowie zagraliśmy inaczej, niż zakładałem. Graliśmy bardzo ofensywnie, po prostu zabrakło nam skuteczności pod bramką. Przy tak ofensywnej taktyce napastnicy muszą strzelać bramki, bo liczyłem się z tym, że możemy stracić bramkę po kontrze. I Termalica zdobyła gola po kontrataku. Przecież drużyna gości oddała w meczu tylko jeden strzał celny - przekonywał trener Sikora.
Słabiej niż zwykle wypadł da Silva. W ataku brakowało mu wsparcia, co nie zmienia faktu, że był to jeden ze słabszych występów Brazylijczyka wiosną.
- Marcus cały czas ma tendencję schodzenia na prawą stronę, gdzie lepiej się czuje. Od zawodników z taką techniką wymaga się gry przed polem karnym. Tam piłkę należy utrzymać i rozprowadzić akcję ze środka. Cały czas powtarzam Marcusowi, żeby nie szukał ciągle prawej strony, a da Silvę ciągnie i ciągnie w ten sektora boiska - zobrazował Sikora.
- Takich napastników mam dziś w Arce, muszę z nich korzystać i wycisnąć to, co najlepsze. Sami widzicie, że raz Janusz Surdykowski da dobrą zmianę, a teraz on i Mateusz Szwoch nie wnieśli nic do naszej gry. Nie powiem, że się nie starali, owszem, walczyli, ale to ciągle za mało. Ciągle nam brakuje napastnika, który umie obrócić się z przeciwnikiem w kierunku bramki i zrobić przewagę, tak jak na przykład Jakub Wójcicki w Zawiszy Bydgoszcz - dodał trener Arki.
więcej o Arce: trojmiasto.sport.pl
Copyright Arka Gdynia |