Aktualności
08.02.2013
Rafał Grzelak: Arki nie traktuję "przejściowo"!
Oficjalnie chciałem powitać Cię na pokładzie gdyńskiej Arki. Wiemy, że z Arką dogadany byłeś już na koniec stycznia, lecz trochę potrwało zanim złożyłeś parafkę?
Zwykłe formalności, nie było żadnych wielkich rozbieżności między stronami. Umowę musiałem przeczytać, mieliśmy kilka dni wolnego, potem trenowaliśmy trzy razy dziennie, były wiec obiektywne przeszkody... Jak powiedziałem wcześniej - dostałem „zielone światło” po pierwszym sparingu i od tamtego momentu można było praktycznie powiedzieć, że tutaj zostanę. Przystałem na zaproponowane warunki i okres zatrudnienia więc podpisałem kontrakt.
Znasz się z wiceprezesem Michałem Globiszem. Jak doszło do tego, że trafiłeś do Arki?
Z trenerem Globiszem zdobywaliśmy młodzieżowe Mistrzostwo Europy. To właśnie do niego wykonałem telefon i rozmawiałem o mojej grze w Arce, czy jest zainteresowanie moją osoba ze strony klubu. Mogę powiedzieć, że rozmowa o mojej grze w Gdyni była już w czerwcu ubiegłego roku. Rozmowa była wtedy raczej czysto teorytyczna i wtedy nie omawialiśmy konkretów.
Miałeś trzymiesięczny rozbrat z ligową piłką. Co do tego doprowadziło?
Powiem szczerze. Obecnie jest dość ciężki okres dla piłkarzy więc cały czas szukałem klubu. Byłem wolnym zawodnikiem i czekałem na dobry kontrakt. Nie chciałem zostać np. w 3. Lidze tylko po to żeby grać, ale czekałem, szukałem ofert z klubów 1. Ligii lub Ekstraklasy. Ten okres minął bardzo szybko i wyszło tak, że trzy miesiące byłem bez gry.
Czy w czasie Twojej przerwy w grze pojawiały się oferty z innych klubów?
Miałem dwie oferty z klubów grających w niższych ligach.
Mógłbyś powiedzieć nam jakie kluby się Tobą interesowały?
Tak, dostałem telefon chociażby od Piotra Świerczewskiego, trenera Motoru Lublin. Drugi zespól to Tur Turek. Nie skorzystałem jednak, bo tak jak mówię czekałem na lepszą ofertę.
Jak widać Twoja cierpliwość została wynagrodzona. Swoją przygodę z piłką zacząłeś w Łodzi prawda?
Tak, tam się urodziłem. Grałem w juniorach łódzkiego Widzewa, a seniorski debiut i pierwszy profesjonalny kontrakt podpisałem z ŁKS-em Łódź.
Po pewnym czasie zdarzył się pierwszy wyjazd za granicę, do Niemiec.
Dokładnie do MSV 02 Duisburg. Do Niemiec była dłuższa droga, bo z ŁKS-u trafiłem do Ruchu Chorzów, a dopiero później do ligi niemieckiej.
Na serwisie YouTube jest parę filmików z Twoimi bramkami, między innymi z ligi portugalskiej w której miałeś zwyżkę formy.
Widziałem, miałem przyjemność oglądać (śmiech). Myślę, że to był jeden z lepszych okresów w mojej karierze. Świadczy to też o tym, że poziom ligi był "do mnie podpasowany "i tak to wyglądało. Cieszę się, że tam trafiłem.
Patrząc na statystyki strzelałeś średnio 5-6 bramek na 20 meczów.
Dokładnie, żałuję że tak krótko trwał ten okres, ale różne rzeczy miały na to wpływ. Takie są losy piłkarza.
Wracając do Arki, odczuwasz jeszcze braki treningowe?
Tym się nie martwię i nie przejmuję. To, że miałem dłuższy rozbrat z piłką nie świadczy o tym, że w ogóle nie trenowałem. Brakowało mi tylko gry ligowej na boisku, a trenowałem normalnie w SMSie z Turem Turek. Nie można powiedzieć, że siedziałem na kanapie w domu i dłubałem w nosie. Przygotowywałem się do gry, kiedy zawodnicy mieli przerwę w grudniu ja ćwiczyłem indywidualnie, a od stycznia trenuję z Arką. Nie można mówić, że nie trenowałem, przez pryzmat mojej nieaktywności w lidze. Traktuje to jako normalną rzecz, taka jest kolej losu. Cieszę się, że nie miałem kontuzji, bo było by to duże utrudnienie i mógłbym nie znaleźć klubu.
Czyli nie można powiedzieć, że swój pobyt w Arce traktujesz jako szansę na odbudowanie się w grze o punkty?
To są słowa których można użyć. Cieszę się, że miałem taką możliwość dzięki osobom które mi w tym pomogły i będę robił wszystko żeby grać jak najlepiej. Nie traktuję pobytu tutaj na zasadzie, że się odbuduję i będę szukał klubu w Ekstraklasie. Jeżeli tutaj będzie wszystko w porządku zostanę na następny rok i może będziemy jeszcze walczyć o awans do Ekstraklasy. Będzie jeszcze lepiej to zostanę jeszcze dłużej, nie traktuję Arki jako przystanku, gdzie muszę się odbić i przejść do innego klubu.
W meczu sparingowym z Concordią Elbląg w 55. Minucie zmieniłeś Janusza Surdykowskiego i przesunąłeś się do formacji ataku...
To była kwestia kontuzji, bo mieliśmy wszyscy grać po 45 minut. Miałem wejść ja albo Mateusz Szwoch. Jeden z nas miał po prostu zagrać i wejść na tą pozycję.
Rozegrałeś już sporo sparingów z Arką, jakie masz zdanie o młodych zawodnikach grających w naszym klubie?
Myślę, że tutaj stawia się na młodych zawodników. Sparingi też pokazują, że nie odstają od poziomu drużyny czy rywala. Ostateczna ocena ich pracy należy jednak do trenerów i zarządu. Dwóch z nich na pewno musi być w kadre meczowej, bo tak mówią przepisy. To jest dla nich spora szansa, której nie powinni zmarnować.
Nad jakimi elementami gry Twoim zdaniem powinniście popracować?
Ciężko powiedzieć, bo większość piłkarzy gra sparingi po 45 minut i to jest okres przygotowawczy. Obecnie skupiamy się nad poprawieniem kondycji, siły i wydolności – takimi rzeczami. Myślę, że następne dwa tygodnie, gdzie będziemy grali częściej pokażą indywidualności i możliwości zespołu. Sparingi traktujemy jako dodatkową jednostkę treningową, bo lepiej zagrać mecz niż iść do lasu biegać.
Jako doświadczonemu piłkarzowi zapewne zdarzyło Ci się być w Gdyni na meczu z inną drużyną. Co myślisz o mieście, zapleczu klubu, kibicach czy atmosferze w szatni?
Bardzo pozytywnie odbieram całe otoczenie. Jeśli chodzi o mecze ligowe to byłem tutaj chyba tylko dwa razy. Pierwszy raz z Piotrcovią Piotrków, a drugi raz z Widzewem Łódź kiedy graliśmy na sztucznej murawie Narodowego Stadionu Rugby. Tutaj jest klimat do piłki i jak na 1. Ligową drużynę jest tutaj „Ekstraklasowe”, bardzo dobre zaplecze. Jest tutaj wszystko czego potrzebuje dobry klub: boiska naturalne, sztuczne, piękny stadion. Oceniam warunki bardzo pozytywnie, bo niektóre drużyny w Ekstraklasie nie mają takich warunków do gry i treningów. Atmosfera w drużynie na tą chwilę jest bardzo dobra. Jeśli chodzi o kibiców, za każdym razem jak przyjeżdżałem, było święto piłki. Liczę na to, że i tak będzie podczas mojej gry tutaj.
Wykroczmy trochę poza piłkę, czym na co dzień interesuje się Rafał Grzelak i jak spędza wolny czas poza klubem?
Zdarzy się, że pogram w PlayStation. Jednak nie często, bo jestem już na etapie tworzenia rodziny- żona, dziecko, więc są to zupełnie inne obowiązki. W takim okresie w jakim jestem teraz, gdy jestem raz na trzy tygodnie w domu wolny czas staram się spędzać z rodziną. Tutaj generalnie poświęcam się pracy, a w Łodzi swojemu domowi. Planuję sprowadzić swoją rodzinę nad morze, ale teraz jest taki okres, że trenowaliśmy po trzy razy dziennie i nie byłoby mnie w ogóle w domu. Bez sensu, żeby moja rodzina tutaj przyjeżdżała i siedziała sama, gdzie w Łodzi jest rodzina i przyjaciele. Myślę, że jak będę miał tutaj już wszystko ogarnięte, mieszkanie itp. to rodzina zawita do mnie przed sezonem czy w jego trakcie.
Numer, z którym grasz na sparingach to 23. Czy to jest ten numer, z którym będziesz występował przed gdyńską publicznością?
Grałem na sparingach w różnych numerach, nie wiem jakie są wolne i nie przywiązuję do tego szczególnej uwagi. Pod tym względem nie robię problemów.
Życzymy w takim razie Tobie powodzenia w grze dla Żółto-niebieskich!
Dziękuję i pozdrawiam wszystkich kibiców Arki!
Rozmawiał: Tomasz Mikłaszewicz
Copyright Arka Gdynia |