Aktualności
18.11.2012
Marcus da Silva znów zrobił różnicę (trojmiasto.sport.pl)
Po bramkach Marcusa da Silvy i Michała Rzuchowskiego piłkarze Arki wygrali w ostatnim meczu rundy jesiennej z ŁKS 2:0. Gdynianie mogli, a nawet powinni wygrać wyżej. Po strzałach Piotra Kuklisa i Bartosza Brodzińskiego gospodarzy od utraty bramki ratowała poprzeczka.
Arka w Łodzi zagrała bez Tomasza Jarzębowskiego i Marcina Radzewicza. Obaj zostali w Gdyni decyzją Pawła Sikory, drugiego trenera żółto-niebieskich, który w tygodniu na stanowisku szkoleniowca zastąpił urlopowanego Petra Nemeca. Początkowo wydawało się, że Jarzębowski został w domu ze względu na kontuzję, ale jak się okazało, Sikora odsunął jego i Radzewicza z innych względów.
- Obaj są z pewnością kluczowymi zawodnikami Arki, ale rolą najbardziej doświadczonych piłkarzy jest nie tylko prowadzenie zespołu na boisku, ale i budowanie tej drużyny w szatni. W ostatnich meczach tego zabrakło, stąd taka, a nie inna decyzja - wyjaśnił Sikora tuż przed meczem z ŁKS.
- Obaj są z pewnością kluczowymi zawodnikami Arki, ale rolą najbardziej doświadczonych piłkarzy jest nie tylko prowadzenie zespołu na boisku, ale i budowanie tej drużyny w szatni. W ostatnich meczach tego zabrakło, stąd taka, a nie inna decyzja - wyjaśnił Sikora tuż przed meczem z ŁKS.
ŁKS w żaden sposób nie potrafił się przedostać pod bramkę marznącego Macieja Szlagi. Gdy już piłka znajdowała się w polu karnym żółto-niebieskich, bramkarz Arki kasował ewentualne niebezpieczeństwo.
Po przerwie rywale Arki ruszyli odważniej do ataku, ale szybko zostali za to skarceni... przez własnego bramkarza. W 50. min Jacek Kuklis sfaulował swojego brata Piotra, z rzutu wolnego uderzył Michał Rzuchowski, a pozornie łatwą piłkę pod pachą przepuścił Wyparło. ŁKS-owi szybka i naiwna bramka podcięła skrzydła na dobre. Goście cofnęli się na własną połowę i wyprowadzając groźne kontry próbowali podwyższyć wynik.
Już dwie minuty po strzeleniu drugiej bramki powinno być 3:0 dla Arki, ale piłka po strzale Kuklisa zatrzymała się na poprzeczce. Jeszcze efektowniej w 72 min. przymierzył Bartosz Brodziński, który pozazdrościł ładnej bramki Zlatanowi Ibrahimowiciowi w meczu Szwecja - Anglia (4:2). Obrońca Arki mógł podwyższyć wynik genialnym strzałem z przewrotki, ale tym razem instynktownie piłkę odbił Wyparło.
Gospodarze choć w drugiej połowie byli częściej przy piłce bramce Szlagi zagrażali incydentalnie. Zdecydowanie najlepszy piłkarz ŁKS-u Paweł Kaczmarek nie znalazł jednak kompana do śmielszych ataków i jego cały wysiłek na lewym skrzydle szedł na marne. Najlepszą okazję do zdobycia honorowej bramki dla gospodarzy zmarnował w 89. min Paweł Sasin, którego świetną interwencją zatrzymał Szlaga. Ze strzelenia kolejnych bramek nie rezygnowała też Arka, a tradycyjnie największe zagrożenie stwarzał ruchliwy i nieuchwytny dla obrońców Marcus da Silva.
Arka zakończyła nieudaną rundę jesienną zwycięstwem, ale mecz z ŁKS niewiele zmienił. Żółto-niebiescy nie mają już szans na awans do ekstraklasy, a wiosną szczytem marzeń i możliwości drużyny nadal będzie pozostanie w górnej połowie tabeli. Na początku tygodnia ma się też wyjaśnić przyszłość sztabu szkoleniowego. Wydaje się, że zwycięstwo w Łodzi nie uratuje ani posady Nemeca i ani jego asystenta.
Copyright Arka Gdynia |