Aktualności
25.04.2007
Stawowy do soboty? (trojmiasto.pl)
Wojciech Stawowy po poniedziałkowym treningu zapowiedział piłkarzom, że opuszcza Arkę. Jednak nie jest to jeszcze decyzja ostateczna. Szkoleniowiec jest związany kontraktem w Gdyni do czerwca przyszłego roku. Zatem jak na lojalnego pracownika klubu przystało, oddał się do dyspozycji zarządu. Ten dymisji nie przyjmie, a zatem szkoleniowiec prowadzić będzie żółto-niebieskich co najmniej do soboty. Tego dnia Arka zagra nie tylko z Cracovią, ale przede wszystkim dojdzie do spotkania sztabu trenerskiego i zawodników z Ryszardem Krauze.
W sobotę żółto-niebiescy przegrali w Lubinie 0:6, ale w klubie nikt nie zamierzał wyciągać po tej porażce konsekwencji. Tym bardziej temperatura wydarzeń była zaskakująca. Mieliśmy gorący dzień, ale nie tyle na plaży, co w położonym nieopodal "Hotelu Nadmorskim". O 15.00 piłkarze rozpoczęli zajęcia w siłowni, ale nie było na nich Stawowego. Szkoleniowiec spotykał się w tym czasie z Robertem Potargowiczem, dyrektorem klubu oraz Piotrem Wesołowskim, członkiem Rady Nadzorczej Arki. - Do spotkania doszło z mojej inicjatywy, gdy tylko usłyszałem w mediach, że trener nie wyklucza odejścia. Mówiłem szkoleniowcowi, że dla stał się postacią kultową dla Arki i że to właśnie w oparciu o jego pracę Ryszard Krauze zamierza odbudować klub. Pan Stawowy obiecał, że jeszcze przemyśli swoją decyzję, a na pewno prowadzić będzie drużynę do soboty. Chciałbym zaapelować do kibiców, aby podczas meczu z Cracovią pokazali, że zależy im, aby został - mówił dyrektor Potargowicz. Co więcej krótko przed 17.00 na swojej stronie internetowej klub ogłosił następujący komunikat:
"W związku z pojawiającymi się pogłoskami w mediach, Zarząd Klubu dementuje informacje o rzekomej dymisji trenera Wojciecha Stawowego. Serdecznie zapraszamy w sobotę na mecz z Cracovią!"
Z tym większym zdziwieniem władze klubu i piłkarze zareagowali na to, co nastąpiło kilka minut później. Szkoleniowiec na zamkniętym spotkaniu zebrał zawodników i współpracowników. Im obwieścił, że odchodzi z Arki. Piłkarze próbowali odwieść trenera od tego zamiaru, obiecywali nawet, że będą lepiej grać, iż spróbują się przełamać... Ale Stawowy wydawał się być nieugięty. Co więcej swoją decyzję motywował... troską o dobrą klubu.
- Ostatnie mecze pokazały, że po stracie gola piłkarze nie potrafią podjąć walki. Uważam, że w obecnej sytuacji potrzebny jest im bardziej psycholog niż trener, a na pewno też świeża krew. Dlatego na dziś jestem skłonny odejść. W środę zarząd klubu ma zająć stanowisko w sprawie mojej decyzji. Jeśli postanowi, abym dalej pracował, zostanę do meczu z Cracovią. Wówczas ma dojść do spotkania z Ryszardem Krauze. Od efektów tej rozmowy, uzależniam swoje dalsze decyzje - przyznał Stawowy.
Wobec tej zawieruchy personalnej zupełnie bez echa pozostała informacja o możliwości cofnięcia walkowerów, które zostały nałożone na Arkę w okresie zawieszenia. Decyzję w sprawie rozegrania meczów z Górnikiem Łęczna i Widzewem Łódź Komisja Odwoławcza PZPN może podjąć już w najbliższą środę.
jag.
W sobotę żółto-niebiescy przegrali w Lubinie 0:6, ale w klubie nikt nie zamierzał wyciągać po tej porażce konsekwencji. Tym bardziej temperatura wydarzeń była zaskakująca. Mieliśmy gorący dzień, ale nie tyle na plaży, co w położonym nieopodal "Hotelu Nadmorskim". O 15.00 piłkarze rozpoczęli zajęcia w siłowni, ale nie było na nich Stawowego. Szkoleniowiec spotykał się w tym czasie z Robertem Potargowiczem, dyrektorem klubu oraz Piotrem Wesołowskim, członkiem Rady Nadzorczej Arki. - Do spotkania doszło z mojej inicjatywy, gdy tylko usłyszałem w mediach, że trener nie wyklucza odejścia. Mówiłem szkoleniowcowi, że dla stał się postacią kultową dla Arki i że to właśnie w oparciu o jego pracę Ryszard Krauze zamierza odbudować klub. Pan Stawowy obiecał, że jeszcze przemyśli swoją decyzję, a na pewno prowadzić będzie drużynę do soboty. Chciałbym zaapelować do kibiców, aby podczas meczu z Cracovią pokazali, że zależy im, aby został - mówił dyrektor Potargowicz. Co więcej krótko przed 17.00 na swojej stronie internetowej klub ogłosił następujący komunikat:
"W związku z pojawiającymi się pogłoskami w mediach, Zarząd Klubu dementuje informacje o rzekomej dymisji trenera Wojciecha Stawowego. Serdecznie zapraszamy w sobotę na mecz z Cracovią!"
Z tym większym zdziwieniem władze klubu i piłkarze zareagowali na to, co nastąpiło kilka minut później. Szkoleniowiec na zamkniętym spotkaniu zebrał zawodników i współpracowników. Im obwieścił, że odchodzi z Arki. Piłkarze próbowali odwieść trenera od tego zamiaru, obiecywali nawet, że będą lepiej grać, iż spróbują się przełamać... Ale Stawowy wydawał się być nieugięty. Co więcej swoją decyzję motywował... troską o dobrą klubu.
- Ostatnie mecze pokazały, że po stracie gola piłkarze nie potrafią podjąć walki. Uważam, że w obecnej sytuacji potrzebny jest im bardziej psycholog niż trener, a na pewno też świeża krew. Dlatego na dziś jestem skłonny odejść. W środę zarząd klubu ma zająć stanowisko w sprawie mojej decyzji. Jeśli postanowi, abym dalej pracował, zostanę do meczu z Cracovią. Wówczas ma dojść do spotkania z Ryszardem Krauze. Od efektów tej rozmowy, uzależniam swoje dalsze decyzje - przyznał Stawowy.
Wobec tej zawieruchy personalnej zupełnie bez echa pozostała informacja o możliwości cofnięcia walkowerów, które zostały nałożone na Arkę w okresie zawieszenia. Decyzję w sprawie rozegrania meczów z Górnikiem Łęczna i Widzewem Łódź Komisja Odwoławcza PZPN może podjąć już w najbliższą środę.
jag.
Copyright Arka Gdynia |