Aktualności
27.10.2012
Piłkarze po meczu: Jest nam wstyd...
Niestety po raz drugi z rzędu żółto-niebiescy przegrywają na własnym obiekcie, tym razem lepsza okazała się „Gieksa”. Drużyna z Katowic wykazała się bardzo dobrą skutecznością, a „katem” żółto-niebieskich okazał się doświadczony Przemysław Pitry. Gdynianie dłużej utrzymywali się przy piłce, niestety nie przekładało się to na stwarzanie sytuacji podbramkowych.
Radosław Pruchnik:
Jest ogromny powód do zmartwień, jest ogromny wstyd. Mimo poprawnej gry w polu, tracimy punkty, robimy dziecinne błędy. Na tym poziomie nie można robić takich błędów. Po przerwie wszystko ułożyło się tak jak chcieliśmy, zdobyta szybko bramka wyrównująca, kontrolowaliśmy grę i … głupi błąd. Wiadomo że Krzysiek Sobieraj tego nie chciał, ale nie możemy prokurować takich sytuacji.
Mamy ogromny problem z utrzymaniem piłki z przodu. To jest moim zdaniem powód tego, że nie stwarzamy sobie klarownych sytuacji. Sama kultura gry jest na dobrym poziomie, pod tym względem przewyższamy przeciwników. Takie jest moje odczucie, z pozycji boiska, nie wiem jak to wygląda z góry.
Trzeba jak najszybciej pozbierać myśli, wygrać mecz bo inaczej to naprawdę będzie katastrofa. Nawet jak zremisujemy to tak będzie. Teraz wygrywać następne mecze bo będzie nieciekawie.
Michał Rzuchowski:
Chcieć to nie znaczy móc. Prowadzimy grę przez całe spotkanie, jedna kontra, bramka. Później strzelamy bramkę na wyrównanie… potem głupi błąd. Krzysiek w szatni nas przepraszał, ale to nawet nie chodzi o ten błąd, ale o stwarzanie sytuacji. A jak już je stwarzamy to ich nie wykorzystujemy. My chcemy bardzo, chcemy wygrywać, chcemy trenować… ale wychodzimy na mecz i coś nie idzie, jakaś blokada.
Jeżeli chodzi o moją grę to nie można mówić indywidualnie, jesteśmy "my"- cała drużyna. Wszyscy przegrywamy i wszyscy wygrywamy. Mimo porażki dzisiaj kibice nas do końca wspierali, szkoda że my ich zawiedliśmy. Dla mnie takie mecze z taką atmosferą na trybunach są urokiem piłki nożnej.
Mateusz Szwoch:
Nie możemy powiedzieć, że ten stadion nam "przeszkadza" bo kibice dopingują z całych sił. Nawet jak przegrywamy to nas wspierają, a nas niestety trzeba skarać. Dlatego mi i moim kolegom jest wstyd, że zawodzimy po raz kolejny naszych fanów. My możemy tylko podziękować, że stworzyli tak wspaniałą atmosferę.
Wcześniej patrzyliśmy w górę tabeli, teraz niestety musimy spojrzeć w dół. Musimy teraz koniecznie wygrać te trzy mecze i usadowić się gdzieś w środku tabeli, aby spokojnie zagrać rundę wiosenną. Bo nie oszukujmy się, w tym sezonie wielkiego wyniku nie osiągniemy.
Teraz w tych trzech meczach musimy punktować, aby mieć spokojną przerwę zimową i na wiosnę pokazać lepszą grę. Jednak najpierw musimy się zmobilizować i w najbliższych spotkaniach powalczyć o zwycięstwa.
Tomasz Jarzębowski:
Wszyscy sobie zdajemy sprawę, że na dzień dzisiejszy naszą bolączką jest zdobywanie bramek i utrzymanie piłki z przodu. To się potwierdziło w dzisiejszym spotkaniu, do tego doszły błędy z tyłu. Ostatnio popełniliśmy błąd z Grudziądzem, dzisiaj też druga bramka z naszego błędu. Czegoś brakuje, gra nam się nie układa. GKS dobrze się bronił, grał z kontry, strzelił nam tak bramki. Mieli jeszcze okazję na podwyższenie...
Moim zdaniem w dzisiejszym spotkaniu w ataku GKS-u dużą różnicę robił Pitry, który potrafił przytrzymać piłkę. To jak grają Katowice z tym zawodnikiem, a bez niego, to widać gołym okiem. Nam takiego napastnika brakuje. My jesteśmy bodajże przedostatnią drużyną jeżeli chodzi o strzelone bramki to chyba mówi samo za siebie.
Na dzień dzisiejszy to tak wygląda, że jesteśmy bliżej strefy spadkowej i nie mamy co się łudzić. Bo z tą grą i nie zdobywaniem bramek to nie mamy co szukać wyżej w tabeli.
W pierwszej sytuacji z arbitrem miałem pretensję, że Piotrek Kuklis jest kopany od tyłu po nogach i my dostajemy za takie zagrania kartki, a tu mimo że sędzia puścił akcję, to mógł wrócić do zdarzenia i upomnieć obrońcę. W drugiej sytuacji, była wrzutka, Pitry wsadził głowę, ja chciałem nogą wybić. Nieszczęśliwie go trafiłem i rozciąłem mu brodę, mogę Przemka jedynie przeprosić. Na pewno specjalnie tego nie zrobiłem, tylko w ferworze walki.
Widać po nas wszystkich, że nie utrzymujemy tego samego tempa przez całe spotkanie. Mecze zaczynamy dobrze, ale potem coś się z nami dzieje. Trzeba się podnieść, jechać na Stomil i powalczyć o trzy punkty.
Przemysław Pitry (GKS Katowice):
Arka na pewno nie jest w takiej formie jak na początku rundy, to była dla nas szansa, aby to wykorzystać. Mecz mógł się podobać, było sporo akcji z jednej i drugiej strony. Taki prezent od przeciwnika nie zdarza się często, najważniejsze jest to aby taką okazję wykorzystać.
Jeżeli chodzi o kontuzję (Przemysław Pitry został odwieziony po spotkaniu do szpitala – red.) to było wynikiem starcia z Tomkiem Jarzębowskim.
rozmawiał: Sebastian Jędrzejewski
Copyright Arka Gdynia |