Praktycznie od lat próżno szukać napastnika Arki w czołówce tabeli strzelców ligi, w której występuje pierwszy zespół żółto-niebieskich. I to bez względu na to czy to jest T-Mobile Ekstraklasa, czy jej zaplecze. A nikomu nie trzeba tłumaczyć, że skuteczna gra w piłkę nożną polega jednak głównie na strzelaniu bramek, bo to jest jedyna droga do wygrywania meczów i zdobywania punktów.

Jeśli nie chcesz mojej zguby, napastnika kup mi, luby... Parafrazując naszego znakomitego komediopisarza Aleksandra Fredrę, mam dla trenera Arki Petra Nemca propozycję. Niech z tym apelem zwróci się do rady nadzorczej, zarządu klubu, a przede wszystkim do właściciela drużyny Ryszarda Krauzego, aby najdalej w przerwie zimowej znalazły się pieniądze na stosowny zakup piłkarza, któremu zdobywanie bramek nie sprawia bólu i trudności. Ja wiem, że o takiego futbolistę trudno, ale jak się zacznie wcześniej szukać, to i szanse na znalezienie snajpera będą większe.

W najnowszej historii Arki takimi snajperami mieli być aktualny wciąż reprezentant Macedonii Mirko Ivanovski i Charles Nwaogu.Ten pierwszy nie mógł jakoś dojść do porozumienia z trenerem Nemcem, zresztą z poprzednikami obecnego szkoleniowca także, a drugi nawet w najmniejszym stopniu nie zbliżył się do swoich strzeleckich osiągnięć z Floty Świnoujście, w której barwach był królem strzelców pierwszej ligi. W Gdyni gola nie potrafił zdobyć nawet z rzutu karnego, co ostatecznie przelało czarę goryczy. Ivanovskiego i Nwaogu nie ma więc już w Gdyni, ale też nadal nie ma napastnika, którego gra wzbudzałaby chociaż trochę zaufania.

Z przymusu więc trener Nemec stara się powielać wariant gry stosowany często przez reprezentację mistrzów świata i Europy Hiszpanię, czyli taktykę gry bez klasycznego napastnika. Wzór na pewno dobry, tylko ci wykonawcy… Najlepszym strzelcem Arki w poprzednim sezonie był pomocnik Piotr Kuklis, teraz liderem klubowych strzelców jest najlepiej czujący się także w drugiej linii, na skrzydle, Marcus da Silva. Oni, a czasami utalentowany, także pomocnik, Mateusz Szwoch próbują się wcielić w rolę napastników. Cała trójka to na pewno zdolni zawodnicy, ale już niekoniecznie skuteczni napastnicy. Jest jeszcze Maciej Górski, którego transfer do Arki pomyślany był jako sprowadzenie napastnika, ale na razie ten zawodnik nie spełnia pokładanych w nim nadziei. A 17-letni Dariusz Formella to dopiero melodia przyszłości.

Jaki więc mamy efekt? Arka zdobywa bardzo mało bramek. Po 13 kolejkach spotkań ma ich dokładnie… 13. Jeden gol na jedno spotkanie. Mało, bo nawet przedostatni w tabeli Łódzki KS tych bramek ma 15. Pod względem skuteczności gdynianie zajmują czwarte od końca miejsce w stawce I-ligowych drużyn. Ich dziewiąte miejsce w tabeli jest efektem dobrej gry w defensywie, bo akurat dziewięć straconych goli plasuje ich w ścisłej czołówce zespołów z najmniejszymi stratami. Tylko bramkarz Floty Świnoujście Grzegorz Kasprzik mniej, bo sześć razy, wyciągał piłkę z siatki niż bramkarze Arki. Po dziewięć razy kapitulowali też bramkarze Zawiszy i GKS Tychy.

W Gdyni problem ze skutecznością napastników rozciąga się także na zespół trzecioligowych rezerw. Ten zespół w 10 kolejkach spotkań zdobył zaledwie 7 bramek i jest to najgorszy wynik wśród zespołów trzeciej ligi bałtyckiej. Zatem szukanie bramkostrzelnego zawodnika w rezerwach z góry skazane jest na niepowodzenie.

Trener Nemec zdaje sobie sprawę z tego problemu. Na ostatniej konferencji prasowej przed przegranym 0:1 meczem z Olimpią Grudziądz mówił o tym dziennikarzom. Ma swoich kandydatów do wiosennego ataku Arki, ale na sprowadzenie ich potrzebne są pieniądze. Taki jeden złoty transferowy strzał, a nie kolejna pomyłka, bardzo by się żółto-niebieskim przydał. Zatem przypominamy - jeśli nie chcesz mojej zguby, napastnika kup mi, luby…