Aktualności
20.08.2012
Komplet punktów gdynian po dwóch meczach. Arka wygrała u siebie z Bogdanką
Arka Gdynia wygrała u siebie z Bogdanką Łęczna 2:0 (0:0). Bramki dla Arki strzeli Radosław Pruchnik i Marcus Vinicius. To drugie zwycięstwo żółto-niebieskich, którzy obok Floty Świnoujście mają na koncie komplet punktów.
- Dużo dobrego wnieśli do naszej gry rezerwowi Marcin Radzewicz i Marcus da Silva ( ten drugi strzelił nawet bramkę) - chwalił zmienników po wygranym meczu z Wartą trener Petr Nemec.
Chwalił, ale... wczoraj pozostawił ich na ławce rezerwowych, stawiając na tych samych piłkarzy, którzy wybiegli w podstawowym składzie przeciwko poznaniakom.
Chwalił, ale... wczoraj pozostawił ich na ławce rezerwowych, stawiając na tych samych piłkarzy, którzy wybiegli w podstawowym składzie przeciwko poznaniakom.
Gospodarze zaczęli wczorajszy mecz odważniej, agresywniej i już w trzeciej minucie bliski szczęścia był Tomasz Jarzębowski, ale jego strzał z pola karnego zdołał zablokować jeden z obrońców gości.
Tego animuszu starczyło gospodarzom na nieco ponad kwadrans.
Goście otrząsnęli się z przewagi, ale ich pomysły na ataki były dość czytelne. Polegały na szukaniu długim podaniem Macieja Ropiejki.
Niemniej mecz się wyrównał, a coraz bardziej zirytowanych miejscowych kibiców na moment w nieco lepszy nastrój wprowadził strzał z dystansu Mateusza Szwocha, po którym z trudem piłkę na rzut rożny wybił Sergiusz Prusak.
Po przerwie na boisku za Piotra Tomasika pojawił się Radzewicz, a kwadrans później trener Arki dokonał kolejnej roszady.
Z boiska zszedł Marcin Detlaff, a zastąpił go Brazylijczyk da Silva. W tej sytuacji Damian Krajanowski został przesunięty na lewa obronę, a Brazylijczyk wzmocnił siłę ofensywną gospodarzy. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Najpierw w 63 minucie wynik otworzył strzałem głową Radosław Pruchnik, a asystę zapisał na swoje konto - podaniem z rzutu wolnego - Szwoch.
Pięć minut później miejscowych kibiców w euforie nieomal wprawił da Silva podwyższając prowadzenie gdynian na 2:0. Asystentem znowu był Szwoch, a da Silva wykazał się nie lada sprytem i przytomnością umysłu posyłając piłkę do siatki piętą, stojąc tyłem do bramki. Wynik meczu już się nie zmienił, chociaż w samej końcówce dwukrotnie postraszył Macieja Szlagę aktywny w ostatnich minutach Sebastian Szałachowski. Gdyński bramkarz nie dał się jednak pokonać.
Dwa mecze, sześć punktów - cztery bramki strzelone, żadnej straconej - taki początek sezonu musi cieszyć wszystkich sympatyków Arki. Nikt z kibiców zapewne nie miałby nic przeciwko temu, aby gdyńska jedenastka ten kurs utrzymała w kolejnych spotkaniach.
Nic dziwnego więc, że i trener gdynian Petr Nemec na pomeczowej konferencji prasowej nie miał powodów do narzekań.
- W pierwszej połowie nie mogliśmy złapać właściwego rytmu gry. To efekt tego, że pauzowaliśmy w ostatnim czasie. Ale po przerwie było już wyraźnie lepiej. Koncepcja z wprowadzeniem z ławki Radzewicza i da Silvy znowu się sprawdziła. Weszli na boisko i zrobili to, co do nich należało - stwierdził gdyński szkoleniowiec.
Copyright Arka Gdynia |