Aktualności
19.08.2012
Gdynianie wracają do gry w I lidze
Jeśli Arka zagra tak odważnie jak zapowiadali na przedmeczowej konferencji jej napastnicy, to piłkarze Bogdanki Łęczna już powinni bać się meczu w Gdyni. W niedzielę o godzinie 17.30 żółto-niebiescy zechcą przypomnieć dobre wrażenie, które pozostawili po sobie na inaugurację rozgrywek I ligi. Najbliższe spotkanie to również test dla kibiców. Dowiemy się na ile blisko siedmiotysięczna widownia na poprzednim pojedynku była spowodowana jedynie promocyjnymi cenami biletów, a na ile znów jest moda na bywanie na stadionie przy ul. Olimpijskiej.
Na inaugurację rozgrywek ligowych Arka pokonała Wartę Poznań 2:0 .
-Na Bogdankę wyjdziemy tak samo usposobieni jak na tamto spotkanie. Rywal musi wiedzieć, że to my jesteśmy Arką Gdynia i narzucamy swój styl gry, a nie oddajemy pole przeciwnikowi - podkreśla Maciej Górski. 22-letniemu napastnikowi wtóruje Marcus Vinicius da Silva. -Zaatakujemy od początku. Naszym celem będzie zdobycie jak największej liczby goli - dodaje Brazylijczyk, który na inaugurację ustalił końcowy wynik, zdobywając bramkę zaledwie 45 sekund po wejściu na boisko.
Optymizm w gdyńskim zespole jest tym większy, gdyż Bogdanka na początku sezonu zdecydowanie lepiej prezentuje się w Pucharze Polski, a w I lidze zawodzi. Szósta drużyna poprzednich rozgrywek zaplecza ekstraklasy na razie na koncie nie ma jeszcze żadnego punktu. Podopieczni Piotra Rzepki w inauguracyjnej kolejce przegrali z Miedzią w Legnicy 0:2, a w ostatnią środę ulegli u siebie beniaminkowi - Okocimskiemu Brzesko 1:2, tracąc gola w ostatniej minucie.
-Przeciwko temu rywalowi trzeba zagrać jak z Wartą. Należy od początku podejść wysoko, my napastnicy musimy przeszkadzać rywalom w rozegraniu piłki już pod ich bramką. Przy takiej grze oraz dopingu publiczności, jaki był na inaugurację z pewnością będziemy stwarzać sobie wiele sytuacji - dodaje Górski.
Jednak grając z Łęczną nie można zapominać o obronie. Ten błąd popełniła Arka w minionym sezonie, kiedy dwóch meczach z Bogdanką zdobyła zaledwie jeden punkt, a straciła w nich aż cztery gole. To po porażce z tym rywalem na siedem kolejek przed końcem sezonu praktycznie zupełnie zostały przekreślone nadzieje żółto-niebieskich na awans do ekstraklasy (zobacz wyniki i relację z meczów Arki z poprzednich rozgrywek).
Ekipy trenera Rzepki nie można lekceważyć także z tego względu, że zaliczyła dobre mecze pucharowe. Pod koniec lipca wypunktowała Stomil w Olsztynie, wygrywając po grze głównie z kontry 3:2. Natomiast przed tygodniem u siebie stawiła zacięty opór Lechii, przegrywając awans do 1/8 finału dopiero w dogrywce . Arka powinna spróbować wykorzystać zmęczenie rywali, dla których będzie to już piąty mecz w ciągu 20 dni.
Tego forsownego tempa nie wytrzymali m.in. Michał Zuber i Michał Renusz, którzy nie przyjadą do Gdyni z uwagi na kontuzje. Ponadto Bogdanka wyraźnie gra nierówno, gdyż nie odnalazła jeszcze właściwego rytmu gry po dużych zmianach, które dokonały się w tej drużynie latem. Klub pożegnał się aż z 11 piłkarzami, w tych z tak kluczowymi jak Wojciech Łuczak czy Radosław Bartoszewicz (obaj trafili do klubów ekstraklasy), czy niesfornym Brazylijczykiem Nildo, który zimą był przymierzany do Arki, a ostatecznie wylądował w Azerbejdżanie. W zamian pozyskano 10 graczy, z których najbardziej znany jest m.in. były gracz Legii Warszawa, Sebastian Szałachowski.
Jak trudno zgrać drużynę po dużych ruchach kadrowych wie najlepiej Petr Nemec, który nie poradził sobie z tym w Arce przed rokiem, gdyż gdynianie na miarę oczekiwań w nowym składzie zaczęli grać dopiero od października. Teraz szkoleniowiec ma ten komfort, że mimo kłopotów finansowych w klubie, udało się utrzymać sporo grono doświadczonych zawodników, a ponadto doszła utalentowana młodzież. Przed meczem z Bogdanką można nawet mówić o kłopotach bogactwa, gdyż do dyspozycji są wszyscy z 23 piłkarzy zgłoszonych do rozgrywek.
Na podstawie sparingu rozgrywanego w poprzednim tygodniu z Gryfem Wejherowo oraz czwartkowej gry wewnętrznej widać, że trener Nemec waha się przy obsadzie kilku pozycji. Alternatywą dla zawodzącego w pierwszych meczach na lewej pomocy Piotra Tomasika jest Marcin Radzewicz. Po wyleczeniu kontuzji przez Patryka Jędrzejowskiego wróciła większa rywalizacja z prawej strony drugiej linii. Grający tam z konieczności Damian Krajanowski może wrócić do bloku defensywnego, na jego raczej lewą stronę, bo na prawej dobrze spisuje się Julien Tadrowski.
Duża konkurencja jest również wśród napastników. Jeśli w roli ofensywnego pomocnika ponownie obsadzony zostanie Mateusz Szwoch, to dla czterech atakujących (Górski, Marcus, Charles Nwaogu, Dariusz Formella) zostanie w "11" tylko jedno miejsce, a zapewne znów jeden z nich nie znajdzie się nawet na ławce. Ostatnio ta przykrość niespodziewanie spotkała Nigeryjczyka.
-Gdy będzie potrzeba mogę zagrać i na prawym skrzydle. Wystarczy, że trener powie: "Marcus tam jesteś potrzebny drużynie". Nie ma sprawy, zagram tam, gdzie najbardziej będą mógł się przyczynić, aby Arka wygrała. Jeśli znów mam wejść z rezerwy, też się nie obrażę i po wejściu na boisku zagram jak najlepiej potrafię - zapewnia Marcus.
Z pewnością Arce pomoże doping kibiców. Na inaugurację przyszło blisko siedem tysięcy widzów, gdyż klub wprowadził promocyjne ceny biletów po 1 i 5 złotych. W niedzielę wejściówki będą droższe, a ci którzy nie nabędą ich w przedsprzedaży, muszą się liczyć się z tym, że w stadionowej kasie zapłacą jeszcze o 3 złote więcej. Przy ul. Olimpijskiej wejściówki w dniu meczu sprzedawane będą od godziny 14.00 (kasa nr 2) oraz od 15.00 (kasa nr 1). Klub jednocześnie przypomina, że warunkiem zakupu biletu jest podanie imienia, nazwiska, numeru pesel, a osoby, które na mecz Arki idą po raz pierwszy muszą wyrazić zgodę również na zrobienie zdjęcia twarzy, które trafi do klubowej ewidencji kibiców
Copyright Arka Gdynia |