Aktualności

13.04.2007
Degradacja Arki Gdynia (Gazeta Wyborcza)
Spadek o jedną klasę rozgrywkową, 200 tys. zł i pięć punktów ujemnych na stracie nowego sezonu - to kara dla Arki Gdynia za udział w korupcji.
Decyzję o karze podjął w czwartek wieczorem Wydział Dyscypliny PZPN. Arka, a konkretnie prokurent Jacek Jerzemowski, najpierw usłyszał konkretną propozycję kary, a potem miał czas, aby się do niej ustosunkować. Po konsultacjach z radą nadzorczą i właścicielem klubu firmą Prokom, zgodził się na proponowaną karę. - Pewnie, że wolelibyśmy uniknąć degradacji, ale firma Prokom wymagała szybkiego zakończenia sprawy. Poddaliśmy się karze degradacji, zwłaszcza, że są perspektywy, że już po roku, przy zachowaniu budżetu, możemy wrócić do ekstraklasy - mówi nam osoba z władz Arki.
- Negocjacje z PZPN były twarde, ale konkretne. Nad propozycją kary siedziało wiele mądrych głów i doszliśmy do wniosku, że możemy ją zaakceptować - mówi nowy dyrektor Arki Robert Potargowicz. - Uważam, że udało nam się wynegocjować korzystne warunki. Z degradacją trzeba się było pogodzić, bo PZPN w ogóle nie chciał negocjować w tym punkcie. Kara punktowa i pieniężna nie są jednak wysokie. Zresztą te 200 tys. zł mamy przeznaczyć na młodzież w Gdyni, czyli będzie to z pożytkiem dla wielu osób - dodaje Potargowicz.
Jak na decyzję o degradacji zareagowali kibice? - Bez względu na jakiekolwiek decyzje Arka była, jest i będzie! - mówi Mariusz "Megafon" Jędrzejewski, który prowadzi doping na Arce. - Szkoda, że w przyszłym sezonie zabraknie nas w ekstraklasie, ale poza tym kara nie jest surowa. Pięć punktów karnych można szybko odrobić i nie mam wątpliwości, że nasza nieobecność w I lidze tylko sezon.
Arka była zawieszona do trzech tygodni, piłkarze nie rozegrali już czterech spotkań. W czwartek klub z Gdyni został jednak odwieszony i w sobotę wróci na boisko. Choć Arka wie już, że zostanie zdegradowana, w rundzie wiosennej nadal ma o co grać. Kara jest bowiem taka, że Arka zostanie zdegradowana o jedną klasę. To oznacza, że jeżeli w obecnych rozgrywkach utrzyma się w I lidze - spadnie do II ligi. Jeśli spadnie - nowy sezon rozpocznie w III lidze. Biorąc pod uwagę obecną sytuację Arki w tabeli i formę zespołu, trudno przypuszczać, aby miała kłopoty z utrzymaniem.
W tym momencie, kiedy wiadomo, że Arka nie uniknie degradacji, kluczowa jest decyzja Wojciecha Stawowego. Jeszcze przed świętami z trenerem Arki spotkał się właściciel klubu Ryszard Krauze, który przekonywał Stawowego, aby ten - nawet w razie karnego spadku do II ligi - został w Gdyni.
- Rozmowa była konkretna, przekonałem się, jak ambitne plany ma wobec Arki pan Krauze. W tak trudnym dla klubu momencie zabrzmi to może dziwnie, ale nie będę zaskoczony, jeśli w ciągu kilku najbliższych lat Arka zaatakuje europejskie pucharu - mówi "Gazecie" Stawowy.
Trener Arki jest kuszony przez Legię Warszawa, po sezonie miałby zastąpić Dariusza Wdowczyka. Według naszych informacji po rozmowie z Krauze Stawowy, który miałby zarabiać w II lidze więcej niż w ekstraklasie, jest jednak gotowy nadal pracować w Gdyni. - Decyzja zależy od wielu rzeczy, ale priorytetową sprawą jest dla mnie zatrzymanie większości składu - mówi Stawowy.
"Gazeta" dowiedziała się, że już w przyszłym tygodniu odbędzie kolejne spotkanie Krauze-Stawowy, po którym trener Arki podejmie konkretną decyzję w sprawie pracy w Gdyni.
Na razie nie wiadomo, jak czwartkowa decyzja wpłynie na postawę piłkarzy, którzy z nich będą chcieli grać w II-ligowej Arce, a którzy będą od nowego sezonu szukać klubu w ekstraklasie. - Na razie chyba żaden z nas nie podejmie konkretnej decyzji, bo rozgrywki ekstraklasy jeszcze trwają, teraz skupiamy się na dokończeniu rundy wiosennej. Myślimy o zbliżających się meczach, a nie o tym, gdzie będziemy grali w nowym sezonie i w której lidze - powiedział nam jeden z zawodników.
Wraz z karą Arka została odwieszona po trzech tygodniach. Z powodu zawieszenia gdynianie nie rozegrali czterech spotkań - z Górnikiem Łęczna i Widzewem Łódź w Orange Ekstraklasie, Wisłą Płock w Pucharze Polski i Pogonią Szczecin w Pucharze Ekstraklasy. Jest jednak szansa, że drużyna z Gdyni będzie mogła rozegrać przynajmniej dwa z tych spotkań. Na pewno nie odbędą się już mecze z Pogonią, bo oba zespoły nie mają żadnych szans w Pucharze Ekstraklasy, oraz z Wisłą w ćwierćfinale Pucharu Polski, bo w tych rozgrywkach rozegrano już pierwsze mecze półfinałowe. Jest jednak bardzo prawdopodobne, że Arka rozegra u siebie zaległe mecze z Górnikiem (choć wynik tego spotkania zweryfikowano już jako obustronny walkower) i Widzewem. O tym ma zadecydować Najwyższa Komisja Odwoławcza PZPN. - Nie wyobrażam sobie, aby nie pozwolono nam rozegrać tych dwóch spotkań. Oba są niezwykle ważne dla układu tabeli, walkowery mogłyby wypaczyć końcowe rozstrzygnięcia w lidze - uważa Stawowy. - Niesprawiedliwe byłoby, gdyby zespoły, z którymi walczymy o utrzymanie, dostawałyby punkty za darmo z powodu naszego zawieszenia.
Już w sobotę odwieszona Arka wróci na boisko, zagra na wyjeździe z Legią Warszawa w Orange Ekstraklasie. Biorąc pod uwagę plany Legii na nowy sezon, to może być mecz Stawowego, choć trener Arki stanowczo zaznacza: - Wszystkie informacje o moim przejściu do Legii należy traktować wyłącznie w kategorii plotek. Nikt z Warszawy się ze mną nie kontaktował, pracuję dla Arki i mam nadzieję, że w meczu z Legią zdobędziemy kolejne punkty potrzebne do utrzymania.
Grzegorz Kubicki
Decyzję o karze podjął w czwartek wieczorem Wydział Dyscypliny PZPN. Arka, a konkretnie prokurent Jacek Jerzemowski, najpierw usłyszał konkretną propozycję kary, a potem miał czas, aby się do niej ustosunkować. Po konsultacjach z radą nadzorczą i właścicielem klubu firmą Prokom, zgodził się na proponowaną karę. - Pewnie, że wolelibyśmy uniknąć degradacji, ale firma Prokom wymagała szybkiego zakończenia sprawy. Poddaliśmy się karze degradacji, zwłaszcza, że są perspektywy, że już po roku, przy zachowaniu budżetu, możemy wrócić do ekstraklasy - mówi nam osoba z władz Arki.
- Negocjacje z PZPN były twarde, ale konkretne. Nad propozycją kary siedziało wiele mądrych głów i doszliśmy do wniosku, że możemy ją zaakceptować - mówi nowy dyrektor Arki Robert Potargowicz. - Uważam, że udało nam się wynegocjować korzystne warunki. Z degradacją trzeba się było pogodzić, bo PZPN w ogóle nie chciał negocjować w tym punkcie. Kara punktowa i pieniężna nie są jednak wysokie. Zresztą te 200 tys. zł mamy przeznaczyć na młodzież w Gdyni, czyli będzie to z pożytkiem dla wielu osób - dodaje Potargowicz.
Jak na decyzję o degradacji zareagowali kibice? - Bez względu na jakiekolwiek decyzje Arka była, jest i będzie! - mówi Mariusz "Megafon" Jędrzejewski, który prowadzi doping na Arce. - Szkoda, że w przyszłym sezonie zabraknie nas w ekstraklasie, ale poza tym kara nie jest surowa. Pięć punktów karnych można szybko odrobić i nie mam wątpliwości, że nasza nieobecność w I lidze tylko sezon.
Arka była zawieszona do trzech tygodni, piłkarze nie rozegrali już czterech spotkań. W czwartek klub z Gdyni został jednak odwieszony i w sobotę wróci na boisko. Choć Arka wie już, że zostanie zdegradowana, w rundzie wiosennej nadal ma o co grać. Kara jest bowiem taka, że Arka zostanie zdegradowana o jedną klasę. To oznacza, że jeżeli w obecnych rozgrywkach utrzyma się w I lidze - spadnie do II ligi. Jeśli spadnie - nowy sezon rozpocznie w III lidze. Biorąc pod uwagę obecną sytuację Arki w tabeli i formę zespołu, trudno przypuszczać, aby miała kłopoty z utrzymaniem.
W tym momencie, kiedy wiadomo, że Arka nie uniknie degradacji, kluczowa jest decyzja Wojciecha Stawowego. Jeszcze przed świętami z trenerem Arki spotkał się właściciel klubu Ryszard Krauze, który przekonywał Stawowego, aby ten - nawet w razie karnego spadku do II ligi - został w Gdyni.
- Rozmowa była konkretna, przekonałem się, jak ambitne plany ma wobec Arki pan Krauze. W tak trudnym dla klubu momencie zabrzmi to może dziwnie, ale nie będę zaskoczony, jeśli w ciągu kilku najbliższych lat Arka zaatakuje europejskie pucharu - mówi "Gazecie" Stawowy.
Trener Arki jest kuszony przez Legię Warszawa, po sezonie miałby zastąpić Dariusza Wdowczyka. Według naszych informacji po rozmowie z Krauze Stawowy, który miałby zarabiać w II lidze więcej niż w ekstraklasie, jest jednak gotowy nadal pracować w Gdyni. - Decyzja zależy od wielu rzeczy, ale priorytetową sprawą jest dla mnie zatrzymanie większości składu - mówi Stawowy.
"Gazeta" dowiedziała się, że już w przyszłym tygodniu odbędzie kolejne spotkanie Krauze-Stawowy, po którym trener Arki podejmie konkretną decyzję w sprawie pracy w Gdyni.
Na razie nie wiadomo, jak czwartkowa decyzja wpłynie na postawę piłkarzy, którzy z nich będą chcieli grać w II-ligowej Arce, a którzy będą od nowego sezonu szukać klubu w ekstraklasie. - Na razie chyba żaden z nas nie podejmie konkretnej decyzji, bo rozgrywki ekstraklasy jeszcze trwają, teraz skupiamy się na dokończeniu rundy wiosennej. Myślimy o zbliżających się meczach, a nie o tym, gdzie będziemy grali w nowym sezonie i w której lidze - powiedział nam jeden z zawodników.
Wraz z karą Arka została odwieszona po trzech tygodniach. Z powodu zawieszenia gdynianie nie rozegrali czterech spotkań - z Górnikiem Łęczna i Widzewem Łódź w Orange Ekstraklasie, Wisłą Płock w Pucharze Polski i Pogonią Szczecin w Pucharze Ekstraklasy. Jest jednak szansa, że drużyna z Gdyni będzie mogła rozegrać przynajmniej dwa z tych spotkań. Na pewno nie odbędą się już mecze z Pogonią, bo oba zespoły nie mają żadnych szans w Pucharze Ekstraklasy, oraz z Wisłą w ćwierćfinale Pucharu Polski, bo w tych rozgrywkach rozegrano już pierwsze mecze półfinałowe. Jest jednak bardzo prawdopodobne, że Arka rozegra u siebie zaległe mecze z Górnikiem (choć wynik tego spotkania zweryfikowano już jako obustronny walkower) i Widzewem. O tym ma zadecydować Najwyższa Komisja Odwoławcza PZPN. - Nie wyobrażam sobie, aby nie pozwolono nam rozegrać tych dwóch spotkań. Oba są niezwykle ważne dla układu tabeli, walkowery mogłyby wypaczyć końcowe rozstrzygnięcia w lidze - uważa Stawowy. - Niesprawiedliwe byłoby, gdyby zespoły, z którymi walczymy o utrzymanie, dostawałyby punkty za darmo z powodu naszego zawieszenia.
Już w sobotę odwieszona Arka wróci na boisko, zagra na wyjeździe z Legią Warszawa w Orange Ekstraklasie. Biorąc pod uwagę plany Legii na nowy sezon, to może być mecz Stawowego, choć trener Arki stanowczo zaznacza: - Wszystkie informacje o moim przejściu do Legii należy traktować wyłącznie w kategorii plotek. Nikt z Warszawy się ze mną nie kontaktował, pracuję dla Arki i mam nadzieję, że w meczu z Legią zdobędziemy kolejne punkty potrzebne do utrzymania.
Grzegorz Kubicki
|