Aktualności
03.04.2012
Wielka wyrwa w Arce.
Wielka wyrwa na środku drugiej linii Arki Gdynia! W pucharowym meczu przeciwko Legii zabraknie aż czterech gdyńskich rozgrywających. Jesienią boiskowym mózgiem gdynian był Petr Benat. Czech w lutym doznał kontuzji kolana, przeszedł artroskopię.
Do gry ma być gotowy najwcześniej za tydzień. Wiosną zastępował go Radosław Pruchnik. Jednak w rewanżowym meczu ćwierćfinałowym ze Śląskiem we Wrocławiu pomocnik pozyskany zimą z ŁKS Łódź otrzymał dwie żółte kartki. To oznacza, że w środę ma przymusową pauzę. Podobnie jak najlepszy snajper Arki Piotr Kuklis. Autor ośmiu goli dla gdynian w tym sezonie był napominany przez arbitrów w obu spotkaniach ze Śląskiem. Początkowo od jego kartki we Wrocławiu klub chciał się odwołać, ale ostatecznie dał za wygraną i pogodził się ze stratą uniwersalnego pomocnika. Listę absencji graczy na środku rozegrania dopełnia Milos Radosavljević. Serb zdążył zadebiutować w żółto-niebieskich barwach w końcówce pierwszego meczu ze Śląskiem, a dwa dni później skręcił tak dotkliwie staw skokowy, że nogę trzeba było włożyć w gips.
– Myślę nad różnymi koncepcjami, jak to wszystko na nowo poustawiać. Zapisałem już wiele kartek papieru, ale ciągle szukam optymalnego rozwiązania. Jeśli już nie mogę zagrać podstawowym składem, to niech będzie on najmocniejszy na jaki nas stać w środę – przyznaje Petr Nemec, szkoleniowiec Arki.
Gdyński szkoleniowiec ma deficyt ofensywnych pomocników. Japończyk Ryotaro Nakano jest jeszcze za słaby, aby grać w polskiej lidze, a Mateusz Szwoch zbyt młody. Dlatego w tej roli zapewne obsadzony zostanie jeden z napastników, choć na pewno nie Charles Nwaogu, , który nadal pauzuje z powodu kontuzji, której nabawił się zaraz po tym, gdy zaliczył asystę przy golu na wagę awansu.
Obok Jarzębowskiego
Arka może też zdecydować się na grę z trzema defensywnymi piłkarzami w środku pola. Tak zresztą było w ostatnich minutach rewanżu we Wrocławiu, gdy I-ligowiec obronił awans, stawiając obok Tomasza Jarzębowskiego drugiego defensywnego pomocnika Piotra Kasperkiewicza oraz nominalnego stopera Sławomira Mazurkiewicza.
– W rewanżu ze Śląskiem za bardzo się cofnęliśmy. Nie możemy tego błędu popełnić przeciwko Legii. Na pewno doceniamy klasę tej drużyny, bo to lider tabeli, ale nie możemy się jej przestraszyć. Jeśli dostanę szansę, zagram na pewno bez żadnych kompleksów – zapewnia Kasperkiewicz, który już w sezonie 2008/09 wystąpił siedmiokrotnie w ekstraklasie w barwach gdańskiej Lechii, a Odrze Wodzisław strzelił nawet gola.
Mierzący 194 centymetry pomocnik zdradził nam, że dla niego gra także w roli ofensywnego pomocnika, a nawet napastnika nie jest obca. – Jako junior, w łódzkich Starcie i ŁKS, grałem jako napastnik. Byłem szybki, strzelałem dużo goli. Potem chciałem być mózgiem drużyny, kręciło mnie rozgrywanie piłki. Sam zrezygnowałem z ataku, a potem przez kolejnych trenerów byłem odsuwany od bramki rywali i niektóre z tych ofensywnych walorów zatraciłem – mówi nam Piotr.?
Jacek Główczyński
Copyright Arka Gdynia |