Aktualności
24.03.2012
Olimpia Elbląg - Arka 1:4 ! Żółto-niebieska nawałnica w II połowie! Relacja
W meczu 22 kolejki w Elblągu Arka wygrała na wyjeździe z Olimpią Elbląg 4:1 (1:0). Od pierwszej do ostatniej minuty w tym meczu dominowała drużyna z Gdyni, co udało się udokumentować efektowna wygraną nad ostatnim zespołem pierwszoligowej tabeli.
22. kolejka I ligi
Olimpia Elbląg - Arka 1:4 (0:1)
Bramki: Chałas 63' (karny) - Flis (39', 90' +3"), Mazurkiewicz 68', Jędrzejowski 78'
Olimpia: Szamotulski - Borsukow, Derbich, Nadijewskij, Kaczmarczyk - Scherfchen, Tiszkiewicz, Bartosiak (55' Miecznik), Lubenow - Chałas, Kołosow (69' Czoska).
Arka: Szlaga - Krajanowski (83' Bochenek), Benevente, Mazurkiewicz, Radzewicz (46' Jędrzejowski) - Jarzębowski - Surdykowski (75' Ivanovski), Pruchnik, Kuklis, Tomasik - Flis.
żółte kartki: Szamotulski, Kołosow, Borsukow - Kuklis, Tomasik, Surdykowski
Sędzia: Piotr Siedlecki z Warszawy.
Arka odniosła w Elblągu wysokie, ale w pełni zasłużone zwycięstwo. Dysproporcja umiejętności między zespołem Petra Nemeca, a ostatnią drużyną na zapleczu Ekstraklasy była znaczna, co końcowy w pełni odzwierciedlił końcowy rezultat.
Dominacja żółto-niebieskich była widoczna od pierwszego gwizdka arbitra. Arka długo utrzymywała się przy piłce i mimo fatalnego stanu murawy starała się dokładnie wymieniać podania i dzięki nim jak najszybciej przedostać się pod bramkę Szamotulskiego. Adaptacja do trudnego podłoża w Elblągu nie przyszła jednak od razu, bo mimo gry toczonej na połowie rywala sytuacji bramkowych nie było zbyt dużo. Największa gwiazda gospodarzy Grzegorz Szamotulski dobrze dyrygował swoimi kolegami w defensywie i ci, choć nierzadko chaotycznie, to jednak skutecznie oddalali niebezpieczeństwo spod swojej bramki. Tak było przez pierwsze trzydzieści minut meczu, w których najczęściej piłkę w pole karne Olimpii posyłał Piotr Tomasik, lecz jego kolegom z zespołu ani razu nie udało się uprzedzić obrońców.
Pierwsze zagrożenie ze strony elblążan nastąpiło po akcji Lubenova, niegdyś piłkarza Arki, który z lewej strony posłał piłkę w szesnastkę gości, lecz tam z futbolówka minęli się nie tylko gdynianie, ale też zawodnicy Olimpii. W odpowiedzi, Janusza Surdykowskiego podaniem w pole karne szukał Piotr Kuklis, ale i ta akcja nie zakończyła się strzałem na bramkę.
W 37 min. Bułgar Lubenov jeszcze raz postraszył naszą drużynę tym razem groźnie uderzając z rzutu wolnego, jednak już 180 sekund później Arka objęła zasłużone prowadzenie. Piotr Kuklis świetnie dostrzegł na prawym skrzydle pozostawionego bez opieki Bartosza Flisa, a nasz napastnik po wejściu w pole karne nie dał szans Szamotulskiemu i sektor kibiców z Gdyni oszalał z radości!
Ostatnie minuty pierwszej odsłony meczu Arka chciała rozegrać spokojnie, aby w szatni ustalić plan działania na drugą połowę. Zanim rozbrzmiał gwizdek arbitra mieliśmy jednak nerwową sytuację w polu karnym Olimpii, gdzie wyraźnie nerwy puściły Szamotulskiemu, wyraźnie poirytowanemu puszczonym kilka chwil wcześniej golem.
Na drugą połowę Arka wyszła z jedną zmianą – Patryk Jędrzejowski zastąpił narzekającego na uraz uda Marcina Radzewicza. Zgodnie z oczekiwaniami próbę zaatakowania bramki strzeżonej przez Macieja Szlagę podjęła Olimpia. Ich pierwsza akcja została zatrzymana skuteczną interwencją gdyńskiego bramkarza, a chwilę później bliski szczęścia był Radosław Pruchnik, który oddał niestety niecelny strzał głową po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Tomasika.
Bardzo dużo problemów elbląskiej obronie sprawiał Bartosz Flis, który raz po raz szybkimi szarżami siał w ich szeregach spory popłoch i pozostaje żałować, że jego akcja w 54 minucie nie zakończyła się bramką, bo najprawdopodobniej nie doszłoby w ogóle do sytuacji, która za chwilę nastąpiła w naszym polu karnym.
W 60 min. z rzutu wolnego centrował Lubenov, a sędzia Siedlecki dopatrzył się przytrzymywania Kołosowa przez Tomasika i wskazał na „wapno”. Piłkę na jedenastym metrze ustawił Chałas i strzałem w środek bramki wyrównał wynik spotkania. Radość gospodarzy na szczęście nie trwała długo, bo już pięć minut później po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Tomasika, kapitan gdyńskiej ekipy Sławek Mazurkiewicz strzałem głową przywrócił Arce prowadzenie. Jak się miało później okazać, tym razem podopieczni Nemca już go nie oddali, jedynie kolejnymi golami dokumentowali swoją wyższość nad rywalem.
Trzecie trafienie nastąpiło w 75 minucie. Znów świetnie zachował się Tomasik, który dostrzegł wbiegającego w pole karne Jędrzejowskiego, a piłkarz pozyskany zimą z Sandecji Nowy Sącz w swoim drugim meczu w żółto-niebieskich barwach zdobył drugą bramkę! W tym momencie stało się jasne, że Arce nie ma prawa już stać się żadna krzywda w tym spotkaniu, więc mogli oni spokojnie nadawać ton wydarzeniom w ostatnim kwadransie gry. Nie zakłóciła tego nawet nieszczęśliwa interwencja Szlagi, który nieomal nie sprokurował gola w stylu Cierzniaka z piątkowego meczu Cracovii.
W 80 minucie boisko opuścił Damian Krajanowski, którego zastąpił debiutant Marcin Bochenek. Niestety była to zmiana wymuszona, bo „Tolek” podkręcił kostkę i nie był w stanie normalnie kontynuować gry. Chwilę później w zespole Olimpii pojawił się na placu wypożyczony z naszego klubu Paweł Czoska.
Już w doliczonym czasie gry wynik ustalił ten, który go otworzył, czyli Bartosz Flis. Młody napastnik dostał świetną piłkę z głębi pola i przytomnie przerzucił piłkę nad wychodzącym z bramki Szamotulskim. W ten sposób aż trzy gole zdobyli młodzieżowcy Arki, co z pewnością musiało mocno podrażnić dumę doświadczonego bramkarza Olimpii.
Arka odnosi drugie zwycięstwo w drugim ligowym meczu na wiosnę. Cieszy forma i skuteczność żółto-niebieskich, którzy systematycznie realizują założone przed ta rundą cele. Miejmy tylko nadzieję, że urazy z którymi kończyli dzisiejsze spotkanie Radzewicz i Krajanowski nie okażą się poważne i będą do dyspozycji Petra Nemca już w najbliższej kolejce.
Z powodu czwartej kartki w meczu przeciwko Olimpii Grudziądz zabraknie Piotra Kuklisa.
Arkadiusz Skubek
Copyright Arka Gdynia |