Aktualności
27.02.2012
Z obcokrajówców grających w Arce dałoby się stworzyć trzy jedenastki.
Ryotaro Nakano, Peres Benevente (Wallace) oraz Charles Nwaogu powiększyli liczbę obcokrajowców w historii Arki do ponad 30. Wśród stranieri nie brakowało graczy z tak egzotycznych krajów jak: Nowa Zelandia, Demokratyczna Republika Konga, Algieria czy Angola.
Rekordowy pod względem liczby zawodników z zagranicy w Arce był sezon 2010/11. Jesienią trener Dariusz Pasieka miał do dyspozycji 9 stranieri, wiosną doszło kolejnych trzech. W sumie więc 12 nazwisk obcobrzmiących.
W ekstraklasowym jeszcze meczu z Ruchem na boisku pojawili się: Marcelo Moretto, Marciano Bruma, Ante Rozić, Emil Noll, Mirko Ivanovski, Ervin Skela, Miroslav Bożok, Denis Glavina, Giovanni Duarte, a także Tadas Labukas. W kadrze żółto-niebieskich widniały jeszcze nazwiska: Josepha Mawaye i Juniora Rossa. O klasie tych zawodników świadczy fakt, że żaden po odejściu z Arki nie zrobił większej kariery. Do dziś w Gdyni pozostał jedynie Mirko Ivanovski, który przewyższał niemal wszystkich stranieri, gorzej, że ma problemy z oceną własnej wartości.
Gdy przed tym sezonem stery w Arce przejął Petr Nemec, zapowiedział, że koniec z masowym pozyskiwaniem zawodników zagranicznych. Oczywiście, jeśli dany kandydat do gry w żółto-niebieskiej koszulce formą przewyższał Polaków, to Nemec na takiego stawiał. Warunkiem koniecznym jest jednak znajomość języka polskiego. Jesienią w Arce występowali: Palestyńczyk Omar Jarun, Czech Petr Benat, Bośniak Arifović i Macedończyk Ivanovski.
Dziś w klubie nie ma Arifovicia, a nowymi twarzami są m.in. Charles Nwaogu, Peres Benevente oraz Ryotaro Nakano. Bez wątpienia pozyskanie dwóch pierwszych powinno dać Arce nową jakość, i w ataku, i w obronie. Rodzynkiem w tym cieście jest Japończyk Nakano, pierwszy przedstawiciel tego kraju w gdyńskim zespole. A jak było w przeszłości?
W historii klubu z Gdyni zapisali się piłkarze tak egzotycznych państw jak Algieria (Samir Abane Mohammed), Nowa Zelandia (Aaran Lines), Angola (Giovanni Duarte - paszport holenderski), Kongo (Joel Tshibamba), Demokratyczna Republika Konga (Emil Noll). Byli także m.in. Litwini, Rosjanin, Bułgarzy, Ukraińcy, Białorusini, Nigeryjczyk, Chorwat, Holendrzy, Słowak czy teraz Czech.
- Ciężko kogoś wspominać dobrze, bo żaden nie zrobił w Arce kariery. Może Bożok, bo jako jedyny się starał, kiedy spadaliśmy, i generalnie Gdynia mu pasowała jako miasto i Arka jako klub. Może też Algierczyk Samir Abane, bo było to coś nowego, ale tylko z uwagi na czasy Ejsmonda i przepiękną pogodę, kiedy debiutował - mówi Tomasz, kibic gdyńskiej Arki.
W pamięci fanów Arki utkwił Litwin Tadas Labukas. - Często z nim rozmawiałem, zawsze był szczery i otwarty. Najlepsze w nim było to, że zawsze dawał z siebie 100 proc. Na boisku zostawiał serce. Walczył za dwóch. Szczególnie zapamiętam go za jeden tekst, kiedy Arce nie szło, miała problemy, a on podszedł i krzyknął: "nie mam ku*** z kim grać" - mówi nam Mariusz, wieloletni kibic Arki.
- W pamięci utkwiło mi jedno nazwisko - Griszczenko. Piłkarz, u którego ceniłem waleczność i zadziorność. Nigdy nie odstawiał nogi, a na jego grę patrzyło się z przyjemnością. Strzelił dla Arki kilka ważnych bramek. Poza tym był zawodnikiem uniwersalnym - dodaje Andrzej, inny sympatyk żółto-niebieskich.
Z obcokrajowców najwięcej bramek dla Arki zdobył Andrij Griszczenko - 9. Osiem goli ma Mirko Ivanovski, siedem Tadas Labukas, a po sześć trafień Litwin Rolandas Bubliauskas i Samir Adane Mohammed.
Najczęściej żółto-niebieski trykot zakładał Griszczenko - 68 razy.
Piotr Wiśniewski
Copyright Arka Gdynia |