TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

chignahuapan
Arka-Facebook Arka-Instagram Arka-Twitter Arka-YouTube Arka-TikTok Arka LinkedIn NO10 Nocny Bieg Świętojański Stowarzyszenie Inicjatywa Arka Betclic


Aktualności

img

11.02.2012

Krzysztof Żukowski: Na Lechii bywałem, nie jestem jakimś kibolem! A każdego kibica szanuję

- Po prostu bywałem na meczach Lechii. Gdy miałem 5-10 lat kibicowałem Legii, później darzyłem sympatią jakiś inny zespół. A teraz kibicuję Lechii, ale nie jestem jakimś kibolem. Jestem ponad podziałami i osobiście szanuję każdego kibica - mówi portalowi 2x45.com.pl nowy bramkarz Arki, Krzysztof Żukowski, którego w Gdyni nie chcieli miejscowi fani.

2x45.com.pl: - Miał Pan już dość Młodej Ekstraklasy we Wrocławiu?
Krzysztof Żukowski: - Jestem osobą ambitną. Chciałbym rozwijać się piłkarsko – to jest dla mnie najważniejszy cel. Dlatego właśnie zdecydowałem się na taki krok. 

- Los jest trochę przewrotny. Pan, kibic Lechii Gdańsk, trafia do gdyńskiej Arki. Nie było innych ofert?
- Oferty były różne, ale Arka jest dla mnie bardzo dobrym klubem, który powinien być w Ekstraklasie. Zespół ma duże ambicje i to do mnie przemówiło. Spadkowicz zawsze chce jak najszybciej powrócić do najwyższej klasy rozgrywkowej. Wierzę, że to się uda. Arka pasuje do elity i dlatego zdecydowałem się dołączyć w jej szeregi. 

- Czyli nie uważa Pan, że strata do Pogoni czy Zawiszy jest nie do odrobienia?
- Zdecydowanie nie. W tej lidze można z każdym wygrać i z każdym przegrać. Obserwuje już trochę drużynę i wiem, że ma duży potencjał. Wierzę w awans – są to nieco górnolotne słowa, wypowiadane pewnie za wcześnie, ale ja po prostu w to wierzę.

- Mówił Pan, że jest zadeklarowanym kibicem Lechii? Kiedy się to zaczęło?
- Deklaracja... Wie pan, po prostu bywałem na meczach Lechii. Gdy miałem 5-10 lat kibicowałem Legii, później darzyłem sympatią jakiś inny zespół. A teraz kibicuję Lechii, ale nie jestem jakimś, że tak się wyrażę, kibolem. Wiem, że może to kogoś drażnić, ale nie rozumiem takiego podejścia. Jestem ponad podziałami i osobiście szanuję każdego kibica.

- Właśnie. Kibice Arki powiedzieli, że jest Pan za słaby na ich drużynę. Myśli Pan, że wypowiedzieli te słowa tylko i wyłącznie ze względu na Pańską sympatię do Lechii?
- Kibice tak uważają i mają do tego prawo. Chyba nie widzieli wszystkich meczów, w których grałem i nie znają do końca moich możliwości. W najbliższych miesiącach udowodnię im, że jestem dobrym bramkarzem i mogę pomóc ich drużynie. Teraz jestem zawodnikiem Arki i chcę dla niej jak najlepiej. 

- A jak Pan odniesie się do słów, że w życiu ma Pan za nic pewne ideały i wartości?
- To jest ich zdanie.

- Z pewnością rozmawiał Pan z Petrem Nemecem. Dał Panu do zrozumienia, że bezapelacyjnie będzie Pan numerem jeden?
- Nie, nie, nie. Nie miałem takiego zapewnienia. Muszę starać się pokazywać z jak najlepszej strony na treningach. Nie ma możliwości, żeby ktoś przychodził, a trener Nemec mówił coś w stylu: "słuchaj, ty u mnie będziesz na pewno grał". "Carte blanche" dla każdego. Zresztą, nigdy się z czymś takim nie spotkałem. To byłoby coś dziwnego. Czułbym się skrępowany taką deklaracją ze strony szkoleniowca. 

- Pracował Pan z Czechem w Świnoujściu. Gdyby nie on, nie byłoby wypożyczenia do Gdyni?
- Trener tam na mnie postawił i chyba udowodniłem mu, że jestem bramkarzem grającym na dobrym poziomie. Zobaczył we mnie normalnego człowieka – profesjonalistę. Widział mnie na treningach, ale umiejętności czysto piłkarskie to nie wszystko. Miał okazję przyjrzeć się, jakim jestem człowiekiem. To wszystko zadecydowało o transferze, a nie jakieś moje znajomości. 

- Przyjmijmy, że w Gdyni będzie Panu szło bardzo dobrze, a w Śląsku pozostaną Marian Kelemen i Rafał Gikiewicz. Byłby Pan w stanie pozostać dłużej w Arce?
- Oczywiście, że tak. Mówię otwarcie, że chciałbym, aby klub ten powrócił na piłkarskie salony. Zdrowie i dobro drużyny - to jest dla mnie najważniejsze. Mam nadzieje, że Arka będzie płynęła dobrym nurtem. Awans do Ekstraklasy byłby wielkim świętem. Feta byłaby ogromna, bo kibice są świetni. Wiem, że do Gdyni przyjeżdża się, jak do paszczy lwa i chciałbym, żeby nikt się z tej paszczy nie wymknął.

- A co Pan zrobi w razie braku awansu? 
- Nie dopuszczam do siebie takiej myśli! Jest Pan z Gdyni?

- Nie, nie jestem. 
- Rozumiem, może dlatego zadaje pan takie pytanie. Kibicom z Gdyni nie powinny nawet przychodzić do głowy myśli, że awansu mogłoby nie być. Liczę, że fani będą nas kapitalnie dopingować. A jeśli jednak tego awansu by nie było, to trzeba będzie walczyć. Nie można się poddawać. Mimo wszystko wierzę, że w najbliższej rundzie Arka będzie miała najmocniejszy charakter w lidze.

rozmawiał Mateusz Michałek







Poprzedni Następny

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia