Aktualności
31.10.2011
Arka podtopiona w Szczecinie.
Gdyby pierwsza połowa potrwała kwadrans dłużej Arka ze Szczecina przywiozła by komplet punktów. Jak na złość - nie potrwała. Arka przegrała z Pogonią 1:3 i przegrała po raz pierwszy od 10 meczów.
Piłkarze Petra Nemeca jechali do Szczecina z ogromnymi nadziejami. Tak mocni nie czuli się w tym sezonie jeszcze ani razu. Nie przegrali dziesięciu kolejnych meczów, wygrali cztery spotkania z rzędu, w każdym meczu przewyższając o klasę swoich rywali. W sobotę trafili jednak na równych sobie i polegli.
O ile gra żółto-niebieskich w pierwszej połowie pozwalała liczyć na wywiezienie ze stadionu Floriana Grygiera przynajmniej punktu, o tyle po przerwie Arka zawiodła na całej linii. Z waleczności w obronie, pomysłowości w grze do przodu i zaangażowania na każdym metrze boiska jaką Nemec oglądał w pierwszej części meczu, w drugiej obejrzał zespół wystraszony, chimeryczny, roztargniony. Piłka jak zaczarowana wracała na połowę Arki, rywale tłamsili ich już na 20-30 metrze od bramki Marcina Juszczyka.
- To było czekanie na gola. To musiało się tak skończyć - narzekał po meczu trener Nemec. - W minutę straciliśmy szanse na dobry wynik.
Wszystko co złe spotkało Arkę po godzinie gry. Najpierw po kontrataku Kameruńczyk Donald Djousse podwyższył wynik na 2:1 (wcześniej otworzył wynik po błędzie Juszczyka), a chwilę później rezultat ustalił Bartosz Ława. Były kapitan Arki, w której rozegrał ponad 150 meczów popisał się efektownym strzałem z 16 metrów.
- Przed meczem nawet nie przypuszczałem, że zdobędę gola, bo do siatki trafiam rzadko. W tej sytuacji wiedziałem, że nie wygram z rywalem szybkościowo, więc musiałem strzelać i wpadło - cieszył się wychowanek Pogoni, który zachował wielką klasę i z szacunku do kibiców Arki nie okazał radości po strzelonym golu.
Arka była w stanie odpowiedzieć tylko jedną bramką. Strzelił ją Mirko Ivanovski, ale Nemec znów nie może być zadowolonym z jego postawy. Macedończyk znów podejmował na boisku wiele błędnych decyzji, przez co Arka w ofensywie potrafiła zagrozić bramce Pogoni incydentalnie.
Przed gdyńską drużyną trzy ostatnie mecze. Najpierw w Poznaniu zagrają z Wartą, później znów na wyjeździe z Piastem Gliwice, a na koniec do Gdyni przyjedzie Sandecja Nowy Sącz. Mimo porażki z Pogonią szanse na to, by Arka spędziła zimową przerwę tuż za czołówką ligi są nadal duże.
Copyright Arka Gdynia |