Aktualności
20.10.2011
Passa Arki trwa dalej.
Ten mecz od początku zapowiadał się na niesamowite widowisko, piłkarze nie zawiedli oczekiwań kibiców. Arka wreszcie miała szansę zagrać z rywalem z Ekstraklasy i wykorzystała szansę na dobre zaprezentowanie się szerszej grupie kibiców, wszak ten mecz transmitowany był na ogólnopolskim kanale telewizyjnym.
Od samego początku meczu, przewagę, przynajmniej w posiadaniu piłki, mieli goście, ale to Arka jako pierwsza zagroziła bramce przeciwnika. W 4. minucie po zablokowanym przez Marcina Baszczyńskiego, strzale Janusza Surdykowskiego, piłka spadła na 11. metr wprost pod nogi Ivanovskiego. Macedończyk w dobrej sytuacji uderzył jednak niecelnie.
To czego nie udało się zrobić Ivanovskiemu, arkowcy, a konkretnie Sławomir Mazurkiewicz dokonali już w 17. minucie spotkania. Kapitan Arki najpierw minął Jodłowca prostym zwodem, a potem oddał bardzo mocny strzał z około 25 metrów. O ile stopera Arki można pochwalić za dobrą decyzję, to bramkarza Polonii należy zganić za jego fatalne zachowanie. Michał Gliwa zamiast złapać lecącą wprost w niego piłkę, popełnił fatalny błąd i po odbiciu od jego ręki, piłka wpadła do bramki. Było 1:0 dla Arki i trzeba powiedzieć sobie szczerze, była to ogromna niespodzianka, mało kto spodziewał się, że to Arka będzie prowadzić w tym spotkaniu.
Arkowcy dalej nie ustępowali, raz po raz atakując bramkę Gliwy. W końcu Maciej Sadlok sfaulował Janusza Surdykowskiego, a sędzia podyktował rzut wolny w okolicy środka boiska. Jednak Jakub Kowalski w tej wydawałoby się niegroźnej sytuacji, wykorzystał gapiostwo zawodników Polonii i dograł prostopadłą piłkę na prawe skrzydło do Marcina Radzewicza. Popularny "Radza" dośrodkował piłkę na 11. metr, a tam największym sprytem wykazał się Tomasz Jarzębowski. Były Legionista skierował piłkę do bramki strzeżonej przez Michała Gliwę i było już 2:0 dla Arki. Ten wynik był prawdziwą sensacją.
W drużynie Polonii najbardziej aktywnym zawodnikiem w ataku był Pavel Sultes. Pomocnik Czarnych Koszul raz po raz próbował zaskoczyć bramkarza Arki. Maciej Szlaga popisywał się jednak dobrymi interwencjami i nie dał się zaskoczyć.
Ostatnią wartą odnotowania próbą Arki był strzał Petra Benata. Czeski pomocnik uderzył piłkę ze skraju pola karnego, a futbolówka dokręcała się w kierunku okienka bramki Gliwy. Ostatecznie strzał był minimalnie niecelny. Jednak było to ostrzeżenie, że arkowcy będą dalej próbować.
Schodząc na przerwę, obydwa zespoły dzieliła różnica dwóch bramek na korzyść Arki. Polonia pomimo tego, że utrzymywała się przy piłce, nie była w stanie stworzyć zagrożenia pod bramką Arki. Bardzo dobrze grała tego dnia obrona Arki, która często była o dwa kroki przed zawodnikami Polonii.
Początek drugiej połowy był bardzo szczęśliwy dla drużyny gości. W 47. minucie Polonia wykonywała rzut wolny w odległości około 18 metrów od bramki Szlagi. Do piłki podszedł Aleksandar Todorovski. Macedończyk uderzył piłkę idealnie i nie dał szans bramkarzowi Arki. Było 1:2 i odrodziła się nadzieja w zawodnikach Czarnych Koszul.
Zawodnicy gości wyraźnie "poczuli krew" i atakowali co raz śmielej. W 59. minucie po raz kolejny dobrym dośrodkowaniem wykazał się Pavel Sultes. Dobrego dogrania Czecha na 5 metr nie wykorzystał jednak Cani, który w idealnej sytuacji nie trafił w piłkę.
Kolejną znakomitą okazję zawodnicy Polonii mieli w 66. minucie. Po nie odgwizdaniu przez arbitra faulu w środku pola na jednym z zawodników Arki, szybką akcję lewym skrzydłem przeprowadził wprowadzony po przerwie Wszołek. Młody pomocnik Polonii, przegrał jednak pojedynek sam na sam ze znakomicie dysponowanym tego dnia Szlagą.
Najważniejsza akcja całego meczu, a w zasadzie dwie akcje, miały miejsce w 72. minucie. Po raz kolejny w roli głównej występował Wszołek, który oddał mocny płaski strzał na bramkę Arki z około 20 metrów. Na nieszczęście dla Arki błąd popełnił Szlaga, który odbił piłkę przed siebie wprost pod nogi Caniego. Albańczyk po raz kolejny w znakomitej okazji zachował się jak junior i tym razem z około 6 metrów oddał strzał wprost w interweniującego Szlagę. Jednak ta obrona bramkarza Arki to nie był koniec emocji. Arka wyprowadziła szybką kontrę, a młody Flis, który zastąpił Janusza Surdykowskiego na boisku dograł dobrą prostopadłą piłkę do Mirko Ivanovskiego. Macedończyk popędził na bramkę Polonii i zdobył bramkę płasko uderzając w długi róg. Na dobrą sprawę, mogło być 2:2 gdyby Cani wykończył akcję, a zrobiło się 3:1 dla Arki. Trybuny po tej bramce, wręcz oszalały, trudno się dziwić. Arkowcy w ciągu minuty przeżyli skrajne nastroje, od ogromnego strachu, po wielką euforię.
Ogólnie w drugiej połowie więcej było fauli i ostrej gry, niż samego futbolu. Wyrazem tego była 86. minuta i faul Wszołka na Sławomirze Mazurkiewiczu, za który młody pomocnik otrzymał swoją drugą w tym spotkaniu żółtą kartkę i wyleciał z boiska.
Mecz zakończył się wynikiem 3:1 dla Arki. Ten wynik oznaczał, że to Arka dołączy do Gryfa Wejherowo, Śląska Wrocław i Ruchu Zdzieszowice jako ćwierćfinalista Pucharu Polski. Polonia musi obejść się smakiem po tej skądinąd zaskakującej porażce. Na konferencji pomeczowej, trener gości Jacek Zieliński, powiedział, że jest mu wstyd z powodu tego, co Polonia zaprezentowała w pierwszej połowie. Trener Nemec w skrajnie odmiennym nastroju, docenił to, że Arka była w stanie wyeliminować tak silnego rywala.
Tak więc, Arka podtrzymuje swoją passę i teraz jest już niepokonana od 8 spotkań i ma serię 4 zwycięstw pod rząd. Arka tym samym awansuje do ćwierćfinału Pucharu Polski, w którym po raz ostatni grała w sezonie 2007/2008. Dla Arki jako drużyny I ligowej jest to ogromny sukces, teraz należy spokojnie czekać na losowanie przeciwnika, a następnie spróbować zawalczyć o półfinał na wiosnę. Na razie Arka może z czystym sumieniem świętować ten sukces, tak bardzo potrzebny zarówno piłkarzom jak i kibicom.
Copyright Arka Gdynia |