Aktualności
06.10.2011
Tomasz Jarzębowski: Najbliższe mecze w Gdyni pokażą na co stać Arkę w tym sezonie. (naszemiasto.pl)
W rozmowie z naszym serwisem Tomasz Jarzębowski zdradza receptę na wygrywanie, w miłym tonie wypowiada się o kibicach Arki, opowiada o Legii i dawnych znajomościach. Stara się także szukać pozytywów w grze żółto-niebieskich. Jest zdania, że najbliższe mecze zweryfikują cele gdynian.
W Gdyni jest praktycznie wszystko, aby osiągać dobre wyniki. Nowy stadion, bardzo dobra infrastruktura, świetni kibice, brakuje tylko wyników. Dlaczego? - Nie znam żadnej prostej recepty na wygrywanie - mówi nam Tomasz Jarzębowski. - To jest boisko, a ono wszystko weryfikuje. Przed meczem ciężko przewidzieć jaki padnie wynik. Jak już zauważyliśmy w Gdyni panują warunki nie na I ligę, a na ekstraklasę. Brak jednak wyników. Miała być walka o awans, a jest dół tabeli. Bliżej nam do zespołów walczących o utrzymanie niż o czołowe miejsca. Najbliższe mecz u siebie pokażą na co stać Arkę w tym sezonie. Jak nie zdobędziemy kompletu punktów z takimi zespołami jak Polkowice czy Bytom, oczywiście nikomu nie ujmując, to nie będzie za ciekawie. Z Zawiszą może być różnie, gdyż jest to drużyna, która nie przegrała jeszcze meczu. Przede wszystkim musimy szukać punktów w Gdyni. Dlatego szkoda straconej szansy z Łęczną.
Były zawodnik Legii w dobrym tonie wypowiada się o sympatykach Arki. - W sobotę trzeba zrobić wszystko, aby sięgnąć po pełną pulę. Będzie to prezent nie tylko dla nas, ale również i dla kibiców. Podoba mi się ich postawa. Już na meczu z Dolcanem byłem rad z ich wsparcia. Chciałbym, aby tą pozytywną atmosferę budowały wyniki. Mam nadzieję, że w sobotę przerwiemy serię remisów i cieszyć się będziemy z wygranej.
Ostatnie mecze Arki pokazały, że siłą zespołu są stałe fragmenty gry. To także mocna piłkarska strona Tomasz Jarzębowskiego. Były legionista zdobywał w ten sposób sporo bramek. Słynie przy tym z precyzyjnego uderzenia zza pola karnego. - W mojej karierze zaliczyłem wiele trafień skutecznie finalizując rzuty rożne czy wolne - przyznaje popularny "Jarza". - Zdążyłem już zaobserwować w Arce, że są tutaj dobrzy wykonawcy stałych fragmentów gry. Mamy także piłkarzy potrafiących skutecznie wykończyć dośrodkowanie. Ponadto w zespole są chłopacy dobrze grający głową. Jeśli chodzi o strzały dystansu to większe szanse na precyzyjny strzał mam gdy gram w środku pomocy. Grając na prawej obronie bardziej skupiam się na "wrzutkach". Co prawda czasami też zdarzają się próby strzałów, ale już nie tak często. Zauważyłem właśnie, że w Arce brak strzałów z dystansu. Uderzyć potrafi Benat czy młody Słownik (Fabian Słowiński - przyp. aut). Ale trzeba zaryzykować i podjąć decyzję.
?Jarzębowski wiele sezonów spędził w warszawskiej Legii. Jak sam przyznaje sentyment do klubu pozostał. Z kilkoma kolegami wciąż utrzymuje kontakt. - Tyle lat spędzonych w jednym klubie powoduje, że człowiek mile wspomina te chwile. Śledzę wyniki Legii w lidze i europejskich pucharach. Jestem wychowankiem tego klubu, więc nie mogę obok tego faktu przejść obojętnie. Z obecnej kadry znam raptem paru zawodników. Wielu ich z lat mojej gry w Warszawie nie pozostało. Najbardziej przyjaźnię się z Tomkiem Kiełbowiczem i Marcinem Komorowskim. Fajnie, że Legia awansował do fazy grupowej Ligi Europejskiej. Razem z Wisłą zdobędą punkty dla Polski. Na podstawie tych zespołów widać, że coś się ruszyło w naszym futbolu. Trzeba to jednak potwierdzić w grupie. Legia ostatnio wygrała, a Wisła? Dwa mecze i dwie porażki - komentuje nasz rozmówca.
Na koniec ostatni nabytek Arki ocenia szansę warszawian w wyścigu o tytuł mistrza Polski. - W zeszłym sezonie sprowadzono do Legii za dużo obcokrajowców. Teraz ten sam błąd popełniono w Wiśle. W tym momencie nie widzę Wisły na najwyższym stopniu podium. A czy Legia? Oni również mają swoje wahania formy. Potrafią wygrać z dobrym zespołem, by następnie przegrać z Podbeskidziem.
Komu więc Jarzębowski daje największe szanse? - Na dzień dzisiejszy najrówniejszą formę prezentują Śląsk i Lech. Na pewno te dwie drużyny mają szanse na zdobycie mistrzostwa Polski. Wisła i Legia muszą łączyć mecz w lidze z europejskimi pucharami. A na przykładzie Lecha widać, że nie wychodzi to zbyt dobrze.
Piotr Wiśniewski
Copyright Arka Gdynia |