Aktualności
09.09.2011
Jeśli zawiodą, zostaną dotkliwie ukarani. (Przegląd Sportowy)
Jeśli Arka Gdynia pod wodzą Petra Nemca zawiedzie w meczu z Flotą Świnoujście, na zawodników posypią się dotkliwe kary, z wyrzuceniem do rezerw włącznie.
Rok nie wyrok, wytrzymamy – deklarował na przedsezonowej prezentacji żółto-niemieckich Marek Stępa, wiceprezydent Gdyni. Jednak oczekiwanego nie tylko przez władze miasta ponownego marszu Arki do ekstraklasy nie widać. Kibice domagają się ustąpienia władz klubu. Napisali w tej sprawie list otwarty, a gdy pozostał on bez odpowiedzi, dostarczyli blisko trzy tysiące podpisów.
Potrzeba czasu
– Jesteśmy gotowi do merytorycznej dyskusji z każdym, ale nie z osobami, które są anonimowe. Skoro pod listem nikt się nie podpisał z imienia i nazwiska, to trudno zorganizować spotkanie, bo z kim polemizować? Dlatego na przekazywane w tej formie zarzuty odpowiadać nie będziemy – mówi Witold Nowak, przewodniczący Rady Nadzorczej Arki, który w ostatnich dniach debatował nie z publicznością, ale z trenerem. Po tym spotkaniu trener Nemec wyjechał nawet do Czech, ale to nie on jest osobą, która obecnie powinna się najbardziej obawiać o pracę.
– Do Teplic pojechałem, gdyż miałem już wcześniej umówioną wizytę lekarską – wyjaśnia czeski szkoleniowiec.
– Chcę nadal pracować dla Arki. Dlatego sam poprosiłem o spotkanie z władzami klubu i czuję, że otrzymałem poparcie – zdradza nam Nemec. Również piłkarze zdają się stać murem za szkoleniowcem. – Nie chcemy nawet słyszeć, że w sobotę zagramy o głowę trenera, bo po co na siebie nakładać jeszcze większą presję. Ze swej strony mogę zapewnić, że wszyscy w klubie nie tylko ciągniemy wózek w jedną stronę, ale zrobimy wszystko, aby wyciągnąć go jak najwyżej w tabeli – zapewnia Sławomir Mazurkiewicz, który w Świnoujściu zapewne będzie kapitanem Arki.
Na czeskiego szkoleniowca nie zostało nałożone żadne konkretne zadanie. – Dokonaliśmy analizy dotychczasowej pracy i osiąganych wyników. Z trenerem umówiliśmy się na pracę nie na chwilę, zatem nie mam mowy o żadnym ultimatum dla niego. Wiemy, że nie jest słabym szkoleniowcem. Oczekujemy jedynie, że pokaże, iż panuje nad drużyną i jest w stanie z nią osiągać lepsze rezultaty – mówi Nowak. Władze klubu i trener zdają się mówić jednym głosem. Znacznie więcej należy wymagać od piłkarzy. Najbliższy mecz może być dla wielu z nich ostatnim dniem błogiego spokoju w Gdyni. – Zdajemy sobie sprawę, że w zespole nastąpiła totalna przebudowa i potrzeba czasu na to, aby zawodnicy się w pełni zintegrowali. Jednak nic nie może tłumaczyć braku zaangażowania z ich strony na boisku – dodaje przewodniczący Nowak.
Męska rozmowa
– Raczej zmienię bramkarza, ale nie oznacza to, że Szromnik jest winny ostatniej porażki. Bardziej zastanawia postawa Surdykowskiego i Kuklisa, którzy nagle złapali kontuzje. Jednak o ocenach poszczególnych piłkarzy nie chcę jeszcze mówić. Drużyna spotkała się we własnym gronie i liczę, że sama potrafi dogadać się ze sobą – zastrzega Nemec. Piłkarzom grożą kary finansowe, a nawet zesłanie do rezerw. Piłkarze twierdzą, że nic takiego się nie zdarzy, bo z Flotą wygrają. Przekonany o tym jest Mazurkiewicz, który wraca do gry po kontuzji, a w meczach z nim w składzie Arka zawsze punktowała. – Nie mam nic przeciwko temu, aby znów przynieść szczęście drużynie. Musi być lepiej, bo porozmawialiśmy sobie szczerze, po męsku. Znajdziemy złoty środek na wyjście z tej sytuacji – zapewnia z przekonaniem Mazurkiewicz.
Poda rękę
On, podobnie jak Damian Krajanowski, Bartłomiej Niedziela, Ensar Arifović, Omar Jarun, grał wcześniej u trenera Nemca właśnie w Świnoujściu. Jednak wątek sentymentalny przed meczem z Flotą praktycznie jest pomijany. – O Flocie w ogóle nie chcę rozmawiać. Jestem kulturalnym człowiekiem, a zatem każdemu tam podam rękę. Jednak po tym co o mnie tam mówiono, gdy zdecydowałem się zmienić pracę, dziwiłem się, że ludzie mogą być aż tak niewdzięczni – nie ukrywa Nemec, który przeprowadził Flotę z trzeciej ligi na trzecie miejsce w pierwszej lidze.?
JACEK GŁÓWCZYŃSKI
Copyright Arka Gdynia |