Aktualności
05.09.2011
Ciężkie powietrze przy Olimpijskiej. (Express Gdyński)
Kibice, zarząd, piłkarze, trener. Gdzie leży podstawa słabych wyników Arki Gdynia?
Odpowiedź na tak postawione pytanie nie jest łatwa. Gdy zaczynał się sezon, nawet w najczarniejszych snach kibice nie wyobrażali sobie, że na początku września zespół będzie wyglądał tak przeciętnie. Fakt, Arka potrzebowała zgrania, wzajemnego zrozumienia, ale czemu to trwa tak długo? Czemu nadal cel nie został osiągnięty?
Wydaje się, że popełnionych zostało wiele błędów, za które zespół płaci teraz swoją pozycją w tabeli i opinią wśród kibiców. Ci na znak protestu przeciw nieudolności zarządu opuścili trybuny przed pierwszym gwizdkiem sędziego w spotkaniu z Ruchem Radzionków. Wrócili po kilku minutach, gorąco dopingowali piłkarzy, ale w końcówce nie wytrzymali i już notorycznie obrażali zarząd klubu. Po meczu najbardziej krewcy fani zgromadzili się przed klubem i wyrażali swoją dezaprobatę dla gdyńskich działaczy. Powietrze przy ulicy Olimpijskiej zaczęło się robić już na tyle gęste, że można by było zawiesić przysłowiową siekierę. Konflikt na linii kibic – zarząd klubu nabiera coraz ostrzejszego wymiaru także w obliczu słabych wyników Arki. Nikogo nie zmyliło zmylił zwycięstwo nad Olimpią Elbląg, gdyż klasowy rywal to jednak nie jest.
Co teraz czeka Arkę? Komfortu pracy trener i piłkarze nie mają. Nie mogą udawać, że to dzieje się w klubie ich nie obchodzi. Wydaje się jednak, że Czeski szkoleniowiec dysponuje dużym kredytem zaufania wśród działaczy. Musi jednak przeanalizować swoje decyzje personalne, gdyż podstępuje czasem niekonsekwentnie, lub zwyczajnie gubi się w tym, co sam postanawia. Przykładem tego była druga połowa meczu z Ruchem Radzionków. Arka przegrywała 1:3, a tym czasem na placu gry przebywał tylko jeden napastnik, który osamotniony nie był wstanie wygrać żadnego pojedynku z obrońcami. Liczenie na same stałe fragmenty gry i dośrodkowania jest w gruncie rzeczy skazywaniem się na porażkę. Kiedy jak nie w takim meczu dać szansę gry młodemu Słowińskiemu? Czemu nie boją się tego robić trenerzy w ligach niemieckich czy angielskich, gdzie w grę wchodzą zdecydowanie większe pieniądze niż w I Lidze polskiej? Nie przekonają mnie słowa trenera, który mówił, że zawodnik mógłby nie poradzić sobie z presją. Przecież właśnie w takim meczu kształtuje się charakter zawodnika. A może wszedłby, ożywił grę, stworzył przewagę. Teraz się już tego nie dowiemy. Michał Szromnik dostał szansę, fakt, popełnia czasem błędy, ale zbiera bezcenne doświadczenie, które wyjdzie na dobre nie tylko jemu, ale przede wszystkim Arce.
Jeszcze jeden przykład. W Ruchu Radzionków grali 19-latkowie, bramkę zdobył 18-latek. A warto zaznaczyć, że dwaj bracia bliźniacy z Ruchu już w poprzednim sezonie stanowili o sile klubu ze śląska. Słusznie zauważył to na konferencji prasowej trener Arki Per Nemec. Natomiast działacze żółto-niebieskich chyba zapomnieli, że w lidze muszą grać młodzieżowcy i pozostawili trenera Nemeca zaledwie kilkoma młodzieżowcami, którzy dopiero uczą się gry. Między innymi o to pretensje już po 7 kolejkach mają do zarządu gdyńscy kibice. Polityka transferowa kuleje przy Olimpijskiej już od dłuższego czasu i na razie nie widać oznak poprawy.
W weekend kolejny ciężki mecz. Arka jedzie do Świnoujścia na mecz z wieloma podtekstami. Czy przywiezie tak potrzebne punkty? W obecnej sytuacji jest to wręcz koniecznością.
Ł. Krzemiński
Copyright Arka Gdynia |