Aktualności
30.08.2011
"Wiedźmin" kapitanem Arki. (Przegląd Sportowy)
Krzysztof Łągiewka to już czwarty piłkarz, który był kapitanem Arki wmeczu I ligi. Jego poprzednikom opaska nie przyniosła szczęścia, ale stoper jest dobrej myśli.
- Nie jestem z pierwszej łapanki. Odpowiedzialności się nie boję -zapewnia stoper, który na krajowych boiskach przypomina się po dziesięcioletniej przerwie. Dwa sezony spędził na Łotwie, 6,5 w Rosji, a przez ostatni rok przechodził rehabilitację po operacji kolana. - O kontuzji już zapomniałem. Fizycznie czuję się coraz lepiej. Teraz najważniejsza dla mnie jest regularna gra. Tylko wtedy będę mógł udowodnić, że nie jestem już za piłkarską ścianą - podkreśla 28-latek.
Jednak z regularnością nie było dotychczas najlepiej. Obrońca po dwóchpierwszych kolejkach wypadł z "11", w piątej został odesłany na trybuny, aw kolejnej zagrał w podstawowym składzie w dodatku jako kapitan.
- Pierwszy raz w życiu przeżyłem taką huśtawkę, że tydzień po meczu wrezerwach otrzymałem opaskę. Nie przywiązuje się do niej, bo przed sezonem kapitanem wybrany został Michał Płotka. W Grudziądzu byłem tak skoncentrowany na grze, że dopiero po meczu pomyślałem, iż powinienem mu oddać opaskę, gdy wszedł na boisko - dodaje środkowy obrońca, którego jużnie tylko z racji długich włosów i brody, ale także waleczności gdyńscy kibice coraz częściej nazywają "Wiedźminem".
- Nie moją rolą jest ocena gry, choć za występ w Grudziądzu wystawiłbym sobie wyższą notę niż pięć jako to uczynił... "Przegląd Sportowy" - dodaje Łągiewka, mający nadzieję uniknąć swoistej plagi nieszczęść, które w tym sezonie ściąga opaska kapitańska w Arce. Sławomir Mazurkiewicz leczy już drugą kontuzję, Marcin Juszczyk stracił miejsce w bramce, a Michał Płotka aż przez cztery kolejki nie mieścił się w "18".
- Zestawienie składu należy do trenera. Od siebie mogę zapewnić, że gdytylko na mnie postawi, dam z siebie wszystko. Także jako drużyna z każdym meczem powinniśmy funkcjonować coraz lepiej, gdyż do ligi musieliśmy przystąpić zaledwie po miesiącu wzajemnego poznawania się. Liczę, że w Gdyni będzie mi dane awansować do ekstraklasy. Tym miastem, tutejszym stadionem, kibicami jestem zauroczony - zapewnia Krzysztof.
Jacek Główczyński
Copyright Arka Gdynia |