Aktualności
09.08.2011
Ensar Arifović: Punktów brak, ale nie graliśmy ze słabeuszami. (Dziennik Bałtycki)
Rozmowa z Ensarem Arifoviciem, napastnikiem gdyńskiej Arki.
Trzy mecze, dwa punkty. Z pewnością nie tak wyobrażaliście sobie pierwsze kolejki tego sezonu?
Na pewno liczyliśmy na choć jedno zwycięstwo. Niestety, stało się inaczej. Bardzo chcieliśmy wygrać na początek. Na szczęście jesteśmy dopiero u progu nowego sezonu. Przed nami jeszcze ponad 30 spotkań i w nich łatwo można odrobić straty do czołówki.
Przed sezonem typowani byliście na faworyta w wyścigu o ekstraklasę. Tymczasem w Nowym Sączu dostaliście srogą lekcję. Przegraliście 0:3. Co się stało w niedzielnym meczu?
Nie byliśmy słabszym zespołem od Sandecji. Tak może powiedzieć tylko ktoś, kto nie oglądał tego spotkania. Gospodarze praktycznie nie stworzyli żadnego zagrożenia z akcji. Wszystkie bramki padły po stałych fragmentach gry. Co prawda wynik wskazuje, że stanowiliśmy tło dla Sandecji, to jednak wyglądało na boisku zupełnie inaczej.
W przerwie w waszej szatni musiały chyba paść męskie słowa. W drugiej połowie zagraliście dużo lepiej, mieliście swoje okazje do zdobycia bramki, zabrakło jednak wykończenia.
Tak, to prawda. Niestety, zawiodła nasza skuteczność. Ja również miałem swoją sytuację, ale nie zdołałem jej wykorzystać. Było wówczas 0:0. Gdybym trafił, to mecz mógłby potoczyć się inaczej. Były jednak fragmenty gry, kiedy byliśmy lepszym zespołem. Trzeba pamiętać, że nasza drużyna jest w budowie, musimy się zgrać. Wymaga to czasu. Z dnia na dzień nie da się tego zrobić.
W przypadku Arki sprawdził się jednak ten mniej optymistyczny scenariusz, że na początku ligi możecie mieć problemy ze zgraniem, minie parę kolejek, a czołówka ucieknie.
Dogonimy czołówkę ligi. Jestem o to spokojny.
Teraz czeka was kolejny ciężki mecz z Termalicą w Niecieczy. Strata punktów nie wchodzi już chyba w grę?
Dokładnie. To jest jednak piłka nożna. Mecz można przecież równie dobrze wygrać, co przegrać lub zremisować. Terminarz ligi tak się dla nas ułożył, że na początku mierzymy się z silnymi rywalami, którzy nie kryją swoich aspiracji odnośnie awansu do ekstraklasy. To również trzeba brać pod uwagę w ogólnej ocenie. Nie graliśmy bowiem z jakimiś "ogórkami" [tak w żargonie określa się słabych piłkarzy - przyp. aut.]. Były to bardzo dobre zespoły.
A może na zespole ciąży zbyt duża presja, którą da się odczuć? Media i kibice wymagają awansu, tymczasem we Flocie takiego "ciśnienia" nie było. Możliwe, że nowi piłkarze potrzebują czasu, by oswoić się z tą myślą?
Grałem w klubach, w których dało się odczuć dużo większą presję. Dla mnie nie jest to więc żaden wyznacznik. Choć mogę w tym miejscu mówić tylko i wyłącznie za siebie.
To, co da się zauważyć w waszej grze to bardzo dobre przygotowanie kondycyjne. To dobrze wróży na przyszłość, zwłaszcza na końcówkę rundy. To będzie główny atut Arki?
To jest właśnie jeden z plusów naszej gry. Gramy do końca. Mam nadzieję, że już wkrótce "odpalimy" i zaczniemy wygrywać mecz za meczem. Przełamanie sprawi, że ruszymy do przodu.
Czy Ty ze swojej dotychczasowej gry jesteś zadowolony?
Na pewno mogę grać lepiej. Widzę w tej kwestii spory zapas. Liczy się jednak dobro całej drużyny. Gdy wszyscy zagramy na swoim normalnym poziomie, to wkrótce za tym powinny przyjść dobre wyniki.
Co zatem musicie poprawić w kolejnych meczach, aby w końcu zacząć wygrywać? Brakuje skuteczności, szczęścia czy zgrania?
Myślę, że wszystkiego po trochu. W ostatnim meczu zawiodła na przykład skuteczność. Szczęście też nie było naszym sprzymierzeńcem. Czasem bywa tak, że w meczu masz jedną sytuację i trafisz, a czasem nie wykorzystasz trzech dogodnych okazji pod bramką.
Jak to jest z tą I ligą? Drużyny, które spadają z ekstraklasy, w następnym sezonie po spadku mają problemy z grą na tym szczeblu rozgrywek. Na razie dotyka to Arkę, ale i Polonię Bytom. Tak samo było zresztą w poprzednich sezonach.
Przede wszystkim trzeba umieć przestawić się na tryb gry w I lidze. Tutaj jest więcej walki. Gra jest bardziej zdecydowana, na pograniczu faulu. Wierzę jednak, że Arka powróci na właściwe tory.
Pochodzisz z Bośni. W Twoich żyłach płynie więc bałkańska krew. Czy na co dzień też jesteś typem "walczaka"? Pytam o życie codzienne.
To zależy od sytuacji. Na Bałkanach większość należy jednak do krewkich ludzi, emocje nieraz biorą górę. Ja jestem osobą spokojną, opanowaną. Rodzina jest dla mnie najważniejsza.
Na pewno liczyliśmy na choć jedno zwycięstwo. Niestety, stało się inaczej. Bardzo chcieliśmy wygrać na początek. Na szczęście jesteśmy dopiero u progu nowego sezonu. Przed nami jeszcze ponad 30 spotkań i w nich łatwo można odrobić straty do czołówki.
Przed sezonem typowani byliście na faworyta w wyścigu o ekstraklasę. Tymczasem w Nowym Sączu dostaliście srogą lekcję. Przegraliście 0:3. Co się stało w niedzielnym meczu?
Nie byliśmy słabszym zespołem od Sandecji. Tak może powiedzieć tylko ktoś, kto nie oglądał tego spotkania. Gospodarze praktycznie nie stworzyli żadnego zagrożenia z akcji. Wszystkie bramki padły po stałych fragmentach gry. Co prawda wynik wskazuje, że stanowiliśmy tło dla Sandecji, to jednak wyglądało na boisku zupełnie inaczej.
W przerwie w waszej szatni musiały chyba paść męskie słowa. W drugiej połowie zagraliście dużo lepiej, mieliście swoje okazje do zdobycia bramki, zabrakło jednak wykończenia.
Tak, to prawda. Niestety, zawiodła nasza skuteczność. Ja również miałem swoją sytuację, ale nie zdołałem jej wykorzystać. Było wówczas 0:0. Gdybym trafił, to mecz mógłby potoczyć się inaczej. Były jednak fragmenty gry, kiedy byliśmy lepszym zespołem. Trzeba pamiętać, że nasza drużyna jest w budowie, musimy się zgrać. Wymaga to czasu. Z dnia na dzień nie da się tego zrobić.
W przypadku Arki sprawdził się jednak ten mniej optymistyczny scenariusz, że na początku ligi możecie mieć problemy ze zgraniem, minie parę kolejek, a czołówka ucieknie.
Dogonimy czołówkę ligi. Jestem o to spokojny.
Teraz czeka was kolejny ciężki mecz z Termalicą w Niecieczy. Strata punktów nie wchodzi już chyba w grę?
Dokładnie. To jest jednak piłka nożna. Mecz można przecież równie dobrze wygrać, co przegrać lub zremisować. Terminarz ligi tak się dla nas ułożył, że na początku mierzymy się z silnymi rywalami, którzy nie kryją swoich aspiracji odnośnie awansu do ekstraklasy. To również trzeba brać pod uwagę w ogólnej ocenie. Nie graliśmy bowiem z jakimiś "ogórkami" [tak w żargonie określa się słabych piłkarzy - przyp. aut.]. Były to bardzo dobre zespoły.
A może na zespole ciąży zbyt duża presja, którą da się odczuć? Media i kibice wymagają awansu, tymczasem we Flocie takiego "ciśnienia" nie było. Możliwe, że nowi piłkarze potrzebują czasu, by oswoić się z tą myślą?
Grałem w klubach, w których dało się odczuć dużo większą presję. Dla mnie nie jest to więc żaden wyznacznik. Choć mogę w tym miejscu mówić tylko i wyłącznie za siebie.
To, co da się zauważyć w waszej grze to bardzo dobre przygotowanie kondycyjne. To dobrze wróży na przyszłość, zwłaszcza na końcówkę rundy. To będzie główny atut Arki?
To jest właśnie jeden z plusów naszej gry. Gramy do końca. Mam nadzieję, że już wkrótce "odpalimy" i zaczniemy wygrywać mecz za meczem. Przełamanie sprawi, że ruszymy do przodu.
Czy Ty ze swojej dotychczasowej gry jesteś zadowolony?
Na pewno mogę grać lepiej. Widzę w tej kwestii spory zapas. Liczy się jednak dobro całej drużyny. Gdy wszyscy zagramy na swoim normalnym poziomie, to wkrótce za tym powinny przyjść dobre wyniki.
Co zatem musicie poprawić w kolejnych meczach, aby w końcu zacząć wygrywać? Brakuje skuteczności, szczęścia czy zgrania?
Myślę, że wszystkiego po trochu. W ostatnim meczu zawiodła na przykład skuteczność. Szczęście też nie było naszym sprzymierzeńcem. Czasem bywa tak, że w meczu masz jedną sytuację i trafisz, a czasem nie wykorzystasz trzech dogodnych okazji pod bramką.
Jak to jest z tą I ligą? Drużyny, które spadają z ekstraklasy, w następnym sezonie po spadku mają problemy z grą na tym szczeblu rozgrywek. Na razie dotyka to Arkę, ale i Polonię Bytom. Tak samo było zresztą w poprzednich sezonach.
Przede wszystkim trzeba umieć przestawić się na tryb gry w I lidze. Tutaj jest więcej walki. Gra jest bardziej zdecydowana, na pograniczu faulu. Wierzę jednak, że Arka powróci na właściwe tory.
Pochodzisz z Bośni. W Twoich żyłach płynie więc bałkańska krew. Czy na co dzień też jesteś typem "walczaka"? Pytam o życie codzienne.
To zależy od sytuacji. Na Bałkanach większość należy jednak do krewkich ludzi, emocje nieraz biorą górę. Ja jestem osobą spokojną, opanowaną. Rodzina jest dla mnie najważniejsza.
Piotr Wiśniewski
Copyright Arka Gdynia |