TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

statystyki
chignahuapan

Aktualności

img

04.03.2007

Kolporter Korona Kielce - Prokom Arka Gdynia 1:0 (Dziennik Bałtycki)

Porażką w Kielcach rozpoczęli rewanżową rundę spotkań w Orange Ekstraklasie piłkarze Prokomu Arki Gdynia. Przegrali minimalnie, a o losach meczu w dużej części rozstrzygnął rzut karny i czerwona kartka, którą w 26 minucie ukarany został Krzysztof Sobieraj. Ponad godzinę gdynianie grali więc z faworyzowanym rywalem w "dziesiątkę".
Spotkanie w Kielcach rozpoczęło się od kilku zaskoczeń. Po pierwsze - skład gości. Choroby przetrzebiły szeregi gdyńskich piłkarzy i trener Wojciech Stawowy nie mógł skorzystać z wszystkich najlepszych zawodników. Drugie zaskoczenie to nowe stroje Arki firmy Jako. Biało-szare kolory daleko odbiegały do klubowych barw. Na szczęście w żółto-niebieskie barwy wyposażona była kilkusetosobowa grupa kibiców Arki, akcentująca swoja obecnością przysłowiowy już związek z drużyną na dobre i złe.
Celujący w tym sezonie nawet w tytuł mistrzów Polski gospodarze byli faworytami tego meczu i już akcją w trzeciej minucie potwierdzili te opinie. Grzegorz Bonin dośrodkował w pole karne, a tam zamykający akcję Paweł Sobolewski najpierw trafił piłką w Łukasza Kowalskiego, a w dobitce trafił w słupek. Dwie minuty później prowadzić powinna jednak Arka. Wręcz wzorowa rozegrany kontratak w ostatniej fazie rozprowadzili Radosław Wróblewski - Grzegorz Niciński - Damian Nawrocik. Ten ostatni znalazł się sam przed bramkarzem Kolportera Maciejem Mielcarzem i trafił piłką w rękę bezradnego już golkipera. Pech, a może należało kopnąć tę piłkę po ziemi. Wówczas musiałaby wpaść do siatki.
W 10 minucie miało miejsce na boisku w Kielcach kolejne ważne zdarzenie. Krzysztof Sobieraj tuż przed polem karnym sfaulował Macieja Kowalczyka. Za ten faul środkowy obrońca gdynian ukarany został żółtą kartką. Piłkarze Kolportera po rzucie wolnym rozegrali nawet ładną akcję, po której Marcin Robak skierował piłkę głową do siatki. Sędzia gola jednak nie uznał, bo strzelec był na minimalnie spalonej pozycji.
Niestety, kolejne starcie Sobieraja z Kowalczykiem - już w polu karnym - skończyło się najgorzej jak mogło. Rzeszowski arbiter Adam Kajzer najpierw podyktował rzut karny, a później - nie bez sugestii ze strony piłkarzy Kolportera - pokazał drugą żółtą, a w konsekwencji czerwona kartkę, Sobierajowi. To była dopiero 26 minuta meczu. Chwilę później Bonin pewnie wykorzystał rzut karny i Kolporter prowadził 1:0. Do końca spotkania pozostawała jeszcze godzina gry. Gospodarze poszli za ciosem, pod bramką dobrze broniącego Norberta Witkowskiego robiło się gorąco, ale dalsze gole już nie padły.
- Przeżywam strasznie ten mecz. Zaczęliśmy dobrze, ale później ta kartka... Teraz trzeba się uważnie bronić i liczyć, że wyjdzie jakaś kontra - powiedział w przerwie leczący kontuzje Tomasz Mazurkiewicz.
Po przerwie trener Stawowy zostawił w szatni Grzegorza Jakosza i dał zadebiutować w Arce Pawłowi Weinarowi, który razem z Krzysztofem Przytułą stanowili zupełnie nowa parę stoperów. W 67 minucie na murawie pojawił się kolejny debiutant w gdyńskiej drużynie Marcin Wachowicz. Ten pierwszy popełnił kilka błędów, a drugi odcięty od dobrych podań miał niewiele okazji, aby zaprezentować swoje możliwości.
Jak można się było spodziewać po przerwie gospodarze nadal przeważali, ale w 75 minucie w polu karnym Kolportera w dogodnej sytuacji znalazł się Wróblewski. Strzelił niestety zbyt słabo, aby zrobić krzywdę Mielcarzowi. Kielczanie dogodne sytuacje do podwyższenia wyniku zmarnowali w 85 i 88 minucie, kiedy po strzałach Hernaniego i Piotra Bagnickiego bardzo dobrze interweniował Witkowski. Po tej ostatniej sytuacji Arka zerwała się do walki, której efektem były dwa rzuty wolne i rożne. Wynik nie uległ jednak zmianie.

Korona - Arka 1:0 (1:0)

Bramka: 1:0 Grzegorz Bonin (27-karny).
Kolporter: Mielcarz - Golański, Hernani, Szyndrowski, Bednarek - Bonin (83 Sasin), Hermes, Zganiacz, Sobolewski (Kaczmarek) - Robak (83 Bagnicki), Kowalczyk.
Prokom Arka: Witkowski - Kowalski, Sobieraj, Jakosz (46 Weinar), Sokołowski - Przytuła, Ulanowski (81 Jawny), Moskalewicz - Nawrocik, Niciński (67 Wachowicz), Wróblewski.
Żółte kartki: Mariusz Zganiacz (Kolporter) oraz Krzysztof Sobieraj, Grzegorz Niciński, Grzegorz Jakosz, Dariusz Ulanowski, Norbert Witkowski ( wszyscy Arka). Czerwona kartka: Sobieraj (26 min.)
Sędziował: Adam Kajzer (Rzeszów). Widzów 9 160.

Za co te kartki?

Powrotu do miasta w którym zaczynał piłkarską karierę Krzysztof Sobieraj nie będzie dobrze wspominał. Po pół godzinie gry miał już na swoim koncie dwie żółte, a w konsekwencji czerwona kartkę i mógł udać się pod prysznic. Jak sam zawodnik ocenia to co wydarzyło się na boisku w Kielcach?
- Ciężko coś sensownego powiedzieć. Nie tak przecież wyobrażałem sobie inaugurację rundy wiosennej. Czy zasłużyłem na te kartki i wyrzucenie z boiska? Proszę zadzwonić do mnie za dwie godziny, bo wówczas obejrzę już nagraną transmisje z tego meczu - poprosił po pierwszej telefonicznej rozmowie Sobieraj.
Po dwóch godzinach mogliśmy kontynuować rozmowę.
- Tak, obejrzałem mecz, telewizyjne powtórki i przyznam, że mam pewne wątpliwości. W sytuacji gdy obejrzałem pierwszą żółtą kartkę na boisku były dwie piłki co rozproszyło moja uwagę i interweniowałem nieco spóźniony. Zgodnie z przepisami sędzia - widząc dwie piłki - powinien przerwać grę, a nie dać się nabrać na cwaniackie zagranie gospodarzy. Samego faulu na Kowalczyku nie kwestionuję.

- A bardziej brzemienna w skutki była sytuacja z 26 minuty meczu.

- Upadek Kowalczyka w polu karnym był bardzo efektowny. Sędzia bez wahania wskazał na jedenasty metr, czyli, że nie miał wątpliwości. Nie będę z tym dyskutował. Żółtą kartkę pokazał mi jednak dopiero po interwencji piłkarzy gospodarzy. Uważam, że pochopnie, bo to było starcie w którym z mojej strony nie było żadnej złośliwości, ani nadmiernej ostrości w grze. Takich starć jest na boisku wiele i nie zawsze trzeba sięgać po kartkę. Kara w postaci karnego zupełnie by wystarczyła - zakończył rozżalony Sobieraj.

Arka zagrała przyzwoicie

Bogusław Kaczmarek
trener współpracujący z reprezentacja Polski
- Arka zaczęła mecz w Kielcach dobrze i gdyby Damian Nawrocik wykorzystał znakomite wręcz sytuację, to końcowy rezultat tej potyczki mógłby być inny. Po czerwonej kartce dla Sobieraja sytuacja na boisku uległa już zmianie. Mimo wszystko, pochwaliłbym gdynian za ten mecz. Arka, kiedy dojdą do składu jeszcze tacy zawodnicy jak Ława, Dziedzic czy Karwan, bez kłopotu powinna zdobywać punkty w kolejnych spotkaniach.
Natomiast z punktu widzenia reprezentacji swoje duże możliwości potwierdził w sobotę obrońca gospodarzy Paweł Golański.

Nie musimy się wstydzić

Wojciech Stawowy
trener Prokomu Arki
- Patrząc na te mecz z perspektywy naszych kadrowych kłopotów na pewno nie musimy wstydzić się występu w Kielcach. Nasz plan gry pokrzyżowało oczywiście usunięcie z boiska Sobieraja, bo przecież do tego czasu to my mogliśmy prowadzić. W przerwie mówiłem o walce i szansie na remis, którą może dać jeden udany kontratak. Taka szansę miał Wróblewski, ale po przerwie gole już nie padły. Wierzę, że w kolejnych meczach zagramy mniej pechowo i skuteczniej.

Janusz Woźniak







Poprzedni Następny

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia