TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

statystyki
chignahuapan

Aktualności

img

06.03.2007

Wygrał lepszy

Orange Ekstraklasa - 16. kolejka:

Korona Kielce - Arka Gdynia 1:0 (1:0)

RELACJA


Nie udało się sprawić niespodzianki w Kielcach piłkarzom Arki. Nie dość, że o składzie, który wybiegł na boisko, bardziej zadecydował klubowy lekarz niż trener Stawowy, to jeszcze od 26. minuty gdynianie musieli grać w „dziesiątkę”. W tej sytuacji porażkę 1:0 z faworyzowaną Koroną trzeba przyjąć jako najniższy wymiar kary, choć jedno „oczko” było dla żółto-niebieskich na wyciągnięcie ręki.

Wystarczyło, że Maciej Kowalczyk dwa razy wyprzedził Krzysztofa Sobieraja, a dalszy przebieg meczu był już ustawiony. Nie po raz pierwszy w tym sezonie nasz obrońca osłabił swoją drużynę już w tak wczesnej fazie meczu, a co gorsza, przewinienie które wyeliminowało go z gry, miało miejsce w obrębie pola karnego. Rzut karny pewnie wykorzystał Grzegorz Bonin i kibice w Kielcach mogli oczekiwać kolejnych trafień swoich piłkarzy.

Ciekawe, jak potoczyłoby się to spotkanie, gdyby w 7. min. kapitalną kontrę Arki skutecznym strzałem wykończył Nawrocik. Swoją nieprzeciętną szybkością popisał się Wróblewski, który pognał z piłką przez pół długości boiska, po czym precyzyjnie podał do Nicińskiego, ten dostrzegł świetnie ustawionego Nawrocika, ale niestety były napastnik Lecha, chyba podobnie jak liczna grupa gdyńskich kibiców, jeszcze przed strzałem zobaczył piłkę w siatce. Lekkie i mało precyzyjne uderzenie Mielcarz zdołał odbić, a dobitka Nicińskiego przyniosła jedynie rzut rożny.

Arka kończyła ten mecz w „dziesiątkę”, ale w 35. min. arbiter mógł jeszcze jednego arkowca odesłać przedwcześnie do szatni. Tym razem Norbert Witkowski wyszedł daleko poza pole karne i sfaulował mijającego go Marcina Robaka. Na nasze szczęście sędzia okazał się pobłażliwy i pokazał naszemu bramkarzowi tylko „żółtko”.

Do końca pierwszej połowy, nie licząc bardzo niecelnego strzału z dystansu Łukasza Kowalskiego, Korona niemal bez przerwy przebywała pod naszym polem karnym i kilkakrotnie próbowała podwyższyć prowadzenie, ale nic z tego nie wyszło.

Po zmianie stron, o dziwo, zatarła się różnica wynikająca z liczebnej przewagi gospodarzy. Korekty dokonane przez trenera Stawowego spowodowały, że piłkarze Ryszarda Wieczorka nie potrafili stwarzać klarownych sytuacji do zdobywania bramek, za to ilość rzutów rożnych egzekwowanych przez Koronę wystarczyłoby na obsadzenie kilku ligowych spotkań. Strzały na bramkę Witkowskiego zdołali oddać Robak, Bonin, Kowalczyk i Bagnicki, wynik jednak wciąż nie ulegał zmianie. Ten stan rzeczy mógł odmienić Wróblewski, ale znów zamiast zakończenia szybkiej kontry bramką, skończyło się dość anemicznym uderzeniu i rzucie rożnym po interwencji Mielcarza.

Arka przycisnęła jeszcze w doliczonym czasie gry, ale punktów z Kielc nie wywiozła. Przed meczem pisaliśmy, że okazji do zdobycia bramek może być niewiele, ale jeśli chcemy przywieźć punkty, musimy je wykorzystać. Faktycznie, mieliśmy dwie doskonałe okazje, ale zostały zaprzepaszczone - w efekcie wracamy z pustymi rękami.

Pomimo zasłużonej wygranej gospodarzy, my z postawy zdziesiątkowanej Arki możemy być zadowoleni, co dobrze rokuje przed meczem z Wisłą Kraków już w następną sobotę. Na ten mecz powinni dojść do siebie wszyscy chorzy arkowcy, plus Bartek Ława, który musiał pauzować za nadmiar żółtych kartek.

Skubi

Foto: www.korona-kielce.pl







Poprzedni Następny

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia