Aktualności
27.02.2007
Mecz Prokom Arka Gdynia - Lech Poznań odwołany (Gazeta Wyborcza)
Spotkanie Pucharu Ekstraklasy pomiędzy Prokomem Arka Gdynia a Lechem Poznań zostało odwołane z powodu przetrzebionej grypą kadry żółto-niebieskich.
Nie dość, że Arka ma spore kłopoty związane z oskarżeniami o korupcję, to jeszcze na drużynę spadają kolejne nieszczęścia. Następnym z nich jest epidemia grypy, która zaatakowała gdyński zespół. Pierwsze oznaki choroby u niektórych piłkarzy widać było już po sobotnim meczu z Groclinem w Grodzisku (Arka przegrała 0:3). Teraz jest jednak dużo gorzej.
- Mam już ośmiu chorych piłkarzy i nie wiem, czy za kilka godzin nie dołączą do nich kolejni. Wirus tak szybko się rozwija, że jest to bardzo prawdopodobne - martwi się trener Arki Wojciech Stawowy.
Sytuację kadrową komplikują również kontuzje. Napastnik Grzegorz Pilch oraz pomocnicy Piotr Bazler, Krzysztof Przytuła i Bartosz Ława i tak mieli nie grać z Lechem ze względu na urazy. W tej sytuacji trudno byłoby sklecić nawet jedenastkę, nie mówiąc już o jej potencjalnej sile rażenia. We wczorajszym przedpołudniowym treningu wzięło udział zaledwie 15 piłkarzy, ale Krzysztof Przytuła i Tomasz Mazurkiewicz ćwiczyli indywidualnie, bo dopiero wracają do zdrowia po kontuzjach. Wprawdzie Arka traktuje rozgrywki Pucharu Ekstraklasy wybitnie szkoleniowo, bo nie ma już nawet teoretycznych szans na awans, ale mecz z Lechem miał być generalną próbą przed pierwszym meczem rundy wiosennej z Kolporterem w Kielcach.
Arka próbowała przełożyć również sobotni mecz z Kolporterem, ale ze względu na transmisję telewizyjną ma na to małe szanse. - Wysłaliśmy pismo do Ekstraklasy, ale liczę się z tym, że będziemy musieli zagrać, bo nie dość, że jest już dość późno, to jeszcze mecz będzie pokazywany na żywo w Canal +. Niestety, grypa ma to do siebie, że swoje trzeba w łóżku odleżeć i dopiero potem można wrócić do pracy. Najważniejsze jest to, żeby zawodnicy wrócili do zdrowia. Przez chorobę wielu z nich może stracić to, co zyskało po zgrupowaniu w Turcji. Tam mozolnie budowaliśmy formę, a teraz organizmy zawodników zostaną znacząco osłabione. Nie będziemy jednak nikomu na siłę nakazywali grać, bo niezaleczony wirus mógłby powrócić, albo przerzucić się na inne organy. A to byłoby już dla nas tragedią - kręci głową trener Stawowy.
Arka zagra z Lechem 21 marca o godz. 18.
Michał Sielski
Nie dość, że Arka ma spore kłopoty związane z oskarżeniami o korupcję, to jeszcze na drużynę spadają kolejne nieszczęścia. Następnym z nich jest epidemia grypy, która zaatakowała gdyński zespół. Pierwsze oznaki choroby u niektórych piłkarzy widać było już po sobotnim meczu z Groclinem w Grodzisku (Arka przegrała 0:3). Teraz jest jednak dużo gorzej.
- Mam już ośmiu chorych piłkarzy i nie wiem, czy za kilka godzin nie dołączą do nich kolejni. Wirus tak szybko się rozwija, że jest to bardzo prawdopodobne - martwi się trener Arki Wojciech Stawowy.
Sytuację kadrową komplikują również kontuzje. Napastnik Grzegorz Pilch oraz pomocnicy Piotr Bazler, Krzysztof Przytuła i Bartosz Ława i tak mieli nie grać z Lechem ze względu na urazy. W tej sytuacji trudno byłoby sklecić nawet jedenastkę, nie mówiąc już o jej potencjalnej sile rażenia. We wczorajszym przedpołudniowym treningu wzięło udział zaledwie 15 piłkarzy, ale Krzysztof Przytuła i Tomasz Mazurkiewicz ćwiczyli indywidualnie, bo dopiero wracają do zdrowia po kontuzjach. Wprawdzie Arka traktuje rozgrywki Pucharu Ekstraklasy wybitnie szkoleniowo, bo nie ma już nawet teoretycznych szans na awans, ale mecz z Lechem miał być generalną próbą przed pierwszym meczem rundy wiosennej z Kolporterem w Kielcach.
Arka próbowała przełożyć również sobotni mecz z Kolporterem, ale ze względu na transmisję telewizyjną ma na to małe szanse. - Wysłaliśmy pismo do Ekstraklasy, ale liczę się z tym, że będziemy musieli zagrać, bo nie dość, że jest już dość późno, to jeszcze mecz będzie pokazywany na żywo w Canal +. Niestety, grypa ma to do siebie, że swoje trzeba w łóżku odleżeć i dopiero potem można wrócić do pracy. Najważniejsze jest to, żeby zawodnicy wrócili do zdrowia. Przez chorobę wielu z nich może stracić to, co zyskało po zgrupowaniu w Turcji. Tam mozolnie budowaliśmy formę, a teraz organizmy zawodników zostaną znacząco osłabione. Nie będziemy jednak nikomu na siłę nakazywali grać, bo niezaleczony wirus mógłby powrócić, albo przerzucić się na inne organy. A to byłoby już dla nas tragedią - kręci głową trener Stawowy.
Arka zagra z Lechem 21 marca o godz. 18.
Michał Sielski
Copyright Arka Gdynia |