Aktualności
11.05.2011
Wyrwać się z dna tabeli. (Przegląd Sportowy)
Wiem, że chorzowianie mają szybkich napastników i są groźny z kontry. Jednak bez względu na to, czy przeciwnik zagra u nas ofensywnie czy defensywnie, moi piłkarze dostaną plan do zrealizowania. Muszą grać agresywnie i równie dobrze jak przez większą część derbów z Lechią czy w pierwszej połowie w Bełchatowie - podkreśla Straka.
Forma Gabora Tajemnica skuteczności „Niebieskich" ma swoje źródła nie tylko w ataku. Coraz lepiej spisuje się na środku pomocy Andrej Komac, który zastępuje kontuzjowanego Gabora Strakę. Słoweniec świetnie wypadł w dwóch ostatnich spotkaniach, z Cracovią (1:0) i Zagłębiem Lubin (2:2) oraz miał udział we wszystkich trzech golach zdobytych przez Ślązaków. W Krakowie trafił do siatki, a w piątek bardzo precyzyjnie dogrywał do Wojciecha Grzyba i Macieja Jankowskiego. - Wystarczyło, że dostawiłem głowę - chwalił pierwszy z nich. - A ja nogę - dodawał z uśmiechem drugi.
Wcześniej piłkarz, który ma za sobą 42 mecze rozegrane w reprezentacji Słowenii, rozczarowywał. Długo przyszło czekać na jego dobre strzały i udane zagrania ze stałych fragmentów gry. - Andrej zaczął prezentować się na miarę oczekiwań. To świetny prognostyk przed ostatnimi kolejkami - twierdzi Jerzy Wyrobek, który w 1989 roku doprowadził Ruch do ostatniego mistrzostwa Polski w historii klubu.
Arka ma problem ze skuteczną obroną przy rzutach wolnych. Zarówno w Bełchatowie jak i w derbach z Lechią po takich dośrodkowaniach traciła zwycięstwa. - To duży problem. Nie wskażę jednego, czy drugiego piłkarza, który zawinił, bo zawodzi w takich przypadkach cały blok defensywny. Cały czas się zastanawiam, dlaczego? Na pewno brakuje właściwej koncentracji - analizuje trener Straka.
Spóźnione reakcje gdyńskich obrońców w ostatnich minutach meczów mogą wynikać również z braku sił, gdyż wiosną w kilku meczach Arka oddawała punkty w samych końcówkach. - Nie czas teraz analizować przygotowanie drużyny do rundy. Musimy patrzeć w przyszłość i zacząć przede wszystkim wygrywać. Na pewno to nie ja każę piłkarzom grać na utrzymanie wyniku - mówi Straka. - To nie jest moja szkoła, aby zyskiwać czas leżąc na boisku - deklaruje szkoleniowiec, który nadal jest pełen werwy do pracy, mimo że zapewne liczył, iż wcześniej uda mu się wyrwać Arkę z dna tabeli. - Gdy zaczynałem pracę, byliśmy na 15. miejscu i nic w tym względzie się nie zmieniło, ale jest poprawa w grze drużyny - przekonuje trener.
Kłopoty kadrowe
Ruch już do końca sezonu będzie grał bez Gabora Straki, natomiast w Arce dopiero w dniu meczu okaże się, czy zdolny będzie do gry Marciano Bruma. Jeśli nie, to na prawej obronie będzie totalny eksperyment, gdyż uraz wykluczył również zmiennika Holendra, Michała Płotkę. W tej sytuacji na tę pozycję będzie musiał zostać przesunięty Mateusz Siebert, nominalny stoper, który w Bełchatowie łatał dziury na środku gdyńskiej drugiej linii. Dzisiaj nie wiadomo, czy w tej formacji nie trzeba będzie wyznaczyć zastępstwa dla Pawła Zawistowskiego, gdyż pomocnik po meczu z GKS ma rozbite kolano.
- Zapewniam, że wraz z Miro nie leżeliśmy na leżakach i nie opalaliśmy się, ale solidnie przygotowywaliśmy się do meczu. Czujemy się na siłach poprowadzić drużynę, a koledzy mają od nas prawo oczekiwać, że damy z siebie więcej niż oni, bo nie graliśmy w niedzielę - zaręcza Filip Burkhardt, który wraz z Miroslavem Bożokiem jest gotowy do gry z Ruchem po przymusowej pauzie za żółte kartki.
Jacek Główczyński, Leszek Błażyński
Copyright Arka Gdynia |