Aktualności
08.04.2011
Arka zagra w Białymstoku. (Dziennik Bałtycki)
Piłkarze z Gdyni będą swojej szansy szukać w meczu z Jagiellonią.
Miło jest wspominać jesienny mecz Arki z Jagiellonią Białystok. Ekipa Michała Probierza liderowała wówczas piłkarskiej ekstraklasie, ale w Gdyni przegrała 0:1. Gola na wagę trzech punktów zdobył wówczas dla żółto-niebieskich Tadas Labukas. W niedzielę o godzinie 17.15, w Białymstoku dojdzie do meczu rewanżowego. Powtórka rezultatu z Gdyni byłaby mile widziana, ba, wręcz wskazana.
Runda rewanżowa ekstraklasy - przynajmniej dotychczas - nie jest popisem piłkarzy obu drużyn. Jaga nie jest już liderem, Arka uporczywie zbiera punkty potrzebne do utrzymania. Dlatego niedzielny mecz jest tak ważny dla obu drużyn.
- Skoro nie wygrywamy, to trudno mówić o dobrej atmosferze w drużynie. Jednak do końca sezonu jest jeszcze 30 punktów do zdobycia i my… możemy te punkty zdobyć. Musimy ponownie uwierzyć w swoje umiejętności i zacząć grać tak jak jesienią. Arka? Wielu myśli, że to dla nas idealny mecz na przełamanie. Być może, ale Arka ma dobrych piłkarzy i potrafi grać w piłkę. Ma też swój ważny cel, bo przecież walczy o utrzymanie. Na boisku będzie więc ciekawie, ale to my musimy podyktować warunki gry, a wówczas komplet punktów pozostanie w Białymstoku - powiedział wracający po kontuzji do gry Marcin Burkhardt.
Zostawmy jednak Jagę i jej problemy. Nowy trener gdynian Frantisek Straka miał okazję, aby po raz pierwszy przeprowadzić pełen mikrocykl treningowy przed ligowym meczem. Dużo było zajęć z taktyki, zawodnicy więcej czasu spędzili w klubie, bo na przykład kiedy we wtorek były dwa treningi, to wspólnie zjedli obiad, a później analizowali ostatni mecz z Widzewem w Łodzi. Na treningach, po raz pierwszy w tym roku, pojawili się wszyscy zawodnicy klubowej kadry. Marcin Budziński i Mateusz Siebert, którzy najdłużej pauzowali z powodu kontuzji, już normalnie trenują z zespołem, chociaż trudno przypuszczać, aby mogli zagrać już w Białymstoku. Na to może liczyć Ante Rozić, wracający do zdrowia po grypie żołądkowej, która uniemożliwiła mu grę z Widzewem.
Arce najbardziej potrzebne jest pierwsze w tym sezonie wyjazdowe zwycięstwo. Aby ten cel osiągnąć, trzeba strzelić minimum jedną bramkę i liczyć, że blok defensywny i bramkarz Marcelo Moretto nie spiszą się gorzej niż tydzień temu w Łodzi. Tylko kto byłby tym skutecznym strzelcem? Tadas Labukas ma na swoim koncie pięć goli, najwięcej w Arce, ale wszystkie zdobył jesienią, na sztucznej murawie. Jednego właśnie przeciwko Jadze.
- Pamiętam ten mecz i zdobytego wówczas gola. Mój strzelecki licznik zatrzymał się jesienią, ale oczywiście nie miałbym nic przeciwko temu, aby właśnie w niedzielę powiększyć swój dorobek. Zresztą staram się o to w każdym meczu. Trener Straka ustawia mnie teraz w ataku i nie ukrywam, że to moja najbardziej ulubiona pozycja na boisku. W Białymstoku potrzebujemy punktów i w sumie nieważne, kto będzie zdobywał bramki, aby tylko skorzystała na tym drużyna - powiedział przed wyjazdem Labukas.
Arka do Białegostoku wyjeżdża już dzisiaj. Na miejscu żółto-niebiescy jeszcze potrenują, aby w niedzielę, z nadziejami na dobry mecz i zdobyte punkty, wyjść na boisko.
Copyright Arka Gdynia |