Aktualności
31.03.2011
Dwa miesiące do utrzymania. (Express Gdyński)
Dopiero w środę pierwsze zajęcia z zespołem Arki Gdyni poprowadzi nowy trener Franciszek Straka. Będzie miał, więc mało czasu na zapoznanie się z zespołem i przygotowanie go do arcyważnego spotkania z Widzewem Łódź.
Ten czas musi mu jednak wystarczyć, gdyż zdobycie 3 punktów w sobotniej konfrontacji z Widzewem wydaje się koniecznością. Pozytywów całej sytuacji można upatrywać w tym, iż zawsze zmiana szkoleniowca działa motywacyjnie na zespół. Zawodnicy, którzy mniej grali mają teraz szansę na pokazanie, że niesłusznie zostali odsunięci od składu. Zresztą każdy zawodnik rozpoczyna z czystą kartą kontakty z nowym szkoleniowcem, każdy może poza Miroslavem Bożokiem. Słowak z Czechem znają się jeszcze ze współpracy w Ružomberok.
Jak podkreśla pomocnik żółto-niebieskich Straka objął drużynę w bardzo trudnym momencie, gdy ta znajdowała się na dole tabeli. Udało mu się wydźwignąć zespół z kryzysu a ostatecznie ( już bez Straki) Ružomberok zajął w lidze słowackiej czwarte miejsce.
Brak znajomości z pozostałymi zawodnikami spowoduje zapewne zwiększenie rywalizacji a co za tym idzie podnosi poziom gry zespołu. To bardzo ważne aspekty, zważywszy na to, w jakiej sytuacji znajduje się Arka. Oddolna inicjatywa kibiców w celu zebrania pieniędzy na transfer Kuzimskiego z Gryfa Tczew pokazuje, że chyba nie wszystko jest tak jak w profesjonalnych klubach. Ten temat uciął jednak zdecydowanie Andrzej Czyżniewski, dyrektor sportowy gdyńskiego klubu. Zapewnił on, iż za politykę kadrową zespołu odpowiedzialne są w klubie wyznaczone osoby i skoro nie było możliwości pozyskania tego zawodnika to znaczy, że tak rzeczywiście było.
Wracając jednak do trenera Franciszka Straki. Arka wiele ryzykuje zatrudniając mało znanego szkoleniowca. Dodatkowo Czech ma opinię raczej showmana niż trenera. Potrafi odpowiednio zmotywować zespół, wyzwolić w nim dodatkowe pokłady energii i wpłynąć w znaczący sposób na atmosferę w szatni.
Jeśli natomiast chodzi o taktykę stosowaną przez nowego trenera to mogą się, co niektórym kibicom przypomnieć czasy Wojciecha Stawowego. Zespół powinien dużo atakować, grać skrzydłami, stwarzać sytuacje podbramkowe. Filozofia gry trenera Straki opiera się głównie na ofensywie, choć starsi kibice mogą pamiętać, że było to całkiem niezły … obrońca.
W Arce może mieć o tyle utrudnione zadanie, że wyborowych strzelców niestety brakuje. W sobotnim meczu kontrolnym z drużyną Elany Toruń błysnęli wprawdzie napastnicy, bo i Mirko Ivanovski strzelił dwie bramki i Joseph Mawaye raz pokonał toruńskiego bramkarza, ale sparing z drugoligowcem to nie to samo, co pojedynki z obrońcami Widzewa czy Jagiellonii.
Uwagę nowy szkoleniowiec będzie musiał również zwrócić na poprawę gry w defensywie, gdyż ostatnio Arka traciła zdecydowanie więcej bramek niż to było chociażby jesienią. Bardzo dobrą informacją dla Straki będzie zapewne powrót do normalnych treningów kapitana żółto-niebieskiego okrętu Macieja Szmatiuka. Franciszek Straka przybywa do Gdyni prosto z Australijskiego outsajdera ligowej tabeli. Jednak na usprawiedliwienie szkoleniowca przemawia to, iż klub miał ogromne problemy finansowe i nie wszyscy zawodnicy podchodzili do swoich obowiązków profesjonalnie. Teraz w Gdyni ma idealne warunki do pracy i dwa miesiące na wyprowadzenie żółto-niebieskich ponad strefę spadkową.
W czwartek Straka zostanie oficjalnie przedstawiony mediom i kibicom a w dzień później wraz z zespołem uda się do Łodzi na spotkanie z Widzewem.
Łukasz Krzemiński
Copyright Arka Gdynia |