TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

chignahuapan
Arka-Facebook Arka-Instagram Arka-Twitter Arka-YouTube Arka-TikTok Arka LinkedIn NO10 Nocny Bieg Świętojański Stowarzyszenie Inicjatywa Arka Betclic


Aktualności

img

25.03.2011

Chce zarazić piłkarzy Arki pasją. (Przegląd Sportowy)

Chciałbym zarazić piłkarzy pasją, chciałbym żeby czuli ekscytację, żeby byli zmotywowani. Taki jestem, emocjonalny i staram się zarazić tym piłkarzy - mówi "Przeglądowi Sportowemu" Frantisek Straka, nowy trener Arki Gdynia.

 

Wzięcie w ciemno zespołu takiego jak Arka w tak trudnym momencie to spore ryzyko dla trenera.

Pewnie tak, ale przypominam, że taką mam właśnie pracę. Rozmawiałem z Andrzejem (Czyżniewskim, dyrektorem sportowym Arki - red.), uznałem że to poważna oferta, pomyślałem chwilę i stwierdziłem, że to dobry krok dla mnie. Na pewno traktuję tę pracę jako duże wyzwanie. Widziałem wyniki zespołu, zdobyłem kilka informacji, widzę że jest tu choćby Miroslav Bożok, którego miałem w Rożemberok (żona Straki w wywiadzie dla czeskiej prasy powiedziała, że to właśnie Bożok przekonał trenera do pracy w Gdyni - red.). Po tym co się zorientowałem, widzę, że zespół jest za nisko w stosunku do swoich możliwości i taki też jest przekaz Andrzeja. Dlatego możemy sobie pomóc

 Co pan już wie o Arce?

Na razie mam kilka podstawowych informacji. Niewiele powiem, bo muszę przekonać się na żywo, co potrafi zespół. Mój asystent będzie trochę wcześniej w Gdyni ode mnie, na pewno przygotuje mnie i zawodników na spotkanie. Zarysuje im moją filozofię futbolu, system i tego typu rzeczy.

Czesi twierdzą, że pana najmocniejszą stroną jest umiejętność motywacji.

Tak jest. Chciałbym zarazić piłkarzy pasją, chciałbym żeby czuli ekscytację, żeby byli zmotywowani. Taki jestem, emocjonalny i staram się zarazić tym piłkarzy. Możemy mówić o filozofii, systemach, ale motywacja jest niezwykle istotna, najważniejsza.  

A propos taktyki...

Moje drużyny grywają różnie. Generalnie preferuję ustawienia 4-4-1-1 albo 4-2-3-1, ale to uzależniam od tego jakich mam zawodników.

Pytam o styl gry, bo w przypadku Arki jest to niezwykle ważne. Pana poprzednik, Dariusz Pasieka, został zwolniony przede wszystkim ze względu na wyjątkowo defensywny i brzydki dla oka styl... 

Nie wiem co robił mój poprzednik, ja chcę pracować po swojemu. Skoro mnie wzięli, to chyba mój styl im odpowiada. Faktem jest, że bardzo lubię atakować, lubię grać bardzo ofensywnie, z pasją, polotem. Na murawie musi być widać drużynę, musi funkcjonować jako całość.

Wzniosłe słowa...

Tak, ale wierzę, że uda mi się połączyć pewne elementy. Polacy to z natury inteligentni ludzie, kreatywni. Ale potrzebna im niemiecka dyscyplina. I musi być pasja, taka jak tu w Australii (ostatnio pracował w North Queensland Fury - red.), gdzie nikt nigdy się nie poddaje, 90 minut wielkiej walki. Możesz przegrać, ale musisz zejść z boiska z podniesioną głową.

Brzmi dumnie, ale ma pan mało czasu.

To prawda, nei da się ukryć, że jest to pewien problem. Zdaję sobie sprawę z tego, że zbyt duże zmiany mogłyby wyrządzić drużynie tylko szkodę. Muszę więc w ciągu kilku najbliższych dni zorientować się, czego ten zespół potrzebuje. Wtedy będę mógł powiedzieć więcej.

Polska to dobre miejsce do pracy?

Oczywiście. Z tego co się orientuję poziom ligi jest dość wysoki. Na pewno dla mnie jakieś znaczenie ma fakt, że organizujecie EURO 2012, drużyna narodowa gra przyzwoicie, generalnie futbol w Polsce idzie do przodu. Jest to więc dla mnie krok w dobrą stronę. Mam zresztą dobre wspomnienia z polską piłką. Świetnie wspominam choćby Jerzego Brzęczka, który miał wspaniały charakter do gry (Straka prowadził go w Wacker Insbruck, pracował też z Radosławem Kałużnym w Ahlen - red.). W latach 80., jeszcze jako piłkarz Sparty Praga, wyeliminowałem z europejskich pucharów świetny zespół Widzewa, z Darkiem Dziekanowskim w ataku.

W ostatnim europejskim klubie, Rużemberok szło panu całkiem nieźle, byliście blisko awansu do Ligi Europejskiej, ale w Australii poszło panu fatalnie, dlaczego?

Nie było aż tak źle. Tu gdzie byłem piłka nie była zbyt popularna i przedstawiciele FFA, czyli federacji, powiedzieli, że nie włożą więcej pieniędzy w klub. Byliśmy rozczarowani, bo przecież naprawdę dobrze graliśmy, mieliśmy wyniki...

Rzeczywiście mieliście zajęliście ostatnie miejsce w lidze.

No tak, ale większość piłkarzy była bez doświadczenia z ligi stanowej, a więc wyniki były dobre w stosunku do tego czym dysponowaliśmy. Proszę pamiętać, że o naszym ostatnim miejscu zadecydował też brak pewności, co dalej. Zawodnicy wiedzieli, że zespół może nie dostać licencji na grę w lidze w przyszłym sezonie. I tak się stało.

Taki folklor?

Nie, i na pewno nie traktuję pobytu w Australii jako przygody. To była poważna sprawa, zresztą może kiedyś tu wrócę. Bardzo dobrze się tu czułem, zostałem nawet wybrany trenerem roku (nie udało się tego potwierdzić - red.).

Dlaczego prowadził pan czeską kadrę tylko w jednym meczu?

Cóż, zostałem wybrany, wygrałem mecz, miałem poparcie społeczeństwa...

Mam odmienne informacje.

Wielu ludzi mówiło mi, że powinienem zostać, ale przyszedł prezes związku Ivan Haąek i powiedział: „Wystarczy, dziękujemy ci", po czym sam został selekcjonerem. Ale tak to bywa w życiu trenera, może jeszcze kiedyś dostanę swoją szansę?

Ten jeden mecz traktuje pan jako największy sukces w karierze?

Najlepszy czas miałem w 2003 i 2004 roku. Najpierw w Teplicach przeszliśmy w Pucharze UEFA Kaiserslautern i Feyenoord i odpadliśmy dopiero z Celtikiem. Potem ze Spartą grałem w Lidze Mistrzów, gdzie udało się zremisować z Manchesterem United. Mieliśmy do tego sporą przewagę w lidze. To był mój fantastyczny czas.

 

Rozmawiał Marek Wawrzynowski








Poprzedni Następny

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia