Aktualności
18.03.2011
Punkty Arce potrzebne jak tlen. (Dziennik Bałtycki)
Piłkarzom Arki potrzebne jest ligowe zwycięstwo. Potrzebne jak tlen do życia, aby z przedostatniego miejsca w tabeli przesunąć się w górę. To jedyny właściwy kierunek w obronie miejsca w ekstraklasie, jeżeli gdyńscy piłkarze nie chcą stracić punktowego kontaktu z zespołami, które ich wyprzedzają.
Piątkowy mecz z Zagłębiem Lubin to szansa na komplet punktów, której podopieczni trenera Dariusza Pasieki nie mogą przegapić. Powiedzmy szczerze, że nawet remis i jeden punkt to będzie dzisiaj o dużo za mało w stosunku do oczekiwań, a przede wszystkim aktualnych potrzeb Arki. Kiedy żółto-niebiescy wygrali w ekstraklasie po raz ostatni? To było w 12 kolejce ekstraklasy, teraz mamy kolejkę 19, kiedy 6 listopada ubiegłego roku w Gdyni pokonali 2:1 zespół Korony Kielce.
Recepta na sukces może być banalnie prosta i mieści się w anegdotycznym powiedzeniu "bronić szczelnie, strzelać celnie". Tymczasem i z obroną, i strzelaniem Arka ma w ostatnich meczach kłopoty.W trzech wiosennych meczach Arki na wiosnę Marcelo Moretto, nowy bramkarz Arki, aż sześć razy wyciągał piłkę z siatki. Dla porównania warto przypomnieć, że po trzech spotkaniach z tymi samymi rywalami w rundzie jesiennej Arka miała straconego jednego gola, szóstą bramkę straciła dopiero w dziewiątym meczu tego sezonu - w przegranych 0:1 derbach z Lechią - a siódmy raz broniący wówczas Norbert Witkowski wyciągał piłkę z siatki w meczu 12 kolejki. Pisanie, że za utracone gole tej wiosny odpowiada Moretto, byłoby zbyt dużym uproszczeniem, a wręcz nieprawdą. Być może powodem jest to, że gdyńska defensywa ani razu nie zagrała tej wiosny w optymalnym składzie. Ale… tabela takich tłumaczeń nie przyjmuje. Dlatego pytanie: kiedy Moretto zagra w Arce na "0", jest tak ważne i aktualne.
Na tak postawione pytanie trener bramkarzy Arki Jarosław Krupski odpowiada nieomal bez zastanowienia:
- Moretto pierwszy mecz z czystym kontem w Arce zakończy dzisiaj, w potyczce z Zagłębiem. Skąd ten optymizm? Bo to dobry, doświadczony bramkarz. Wprowadził sporo spokoju w grze naszych linii defensywnych, dobrze gra nogą. Nie ma też kłopotu w komunikacji z innymi zawodnikami. A dlaczego wpuszcza bramki? Bo ma trochę pecha. Przez większą część wiosennych spotkań był nieomal bezrobotny, a później dostawał "piguły", po których mógł tylko wyciągać piłkę z siatki. Tymczasem bramkarzowi potrzebne jest dobre wprowadzenie w mecz, obrona 2-3 trudnych piłek, po której będzie się czuł pewnie. Myślę, że takie mecze właśnie są przed Marcelem - przekonuje Krupski.
Kolejne ważne pytanie, na które trudno odpowiedzieć, to - kto zagra w ataku Arki? Wiadomo natomiast, kto nie zagra przeciwko lubińskiemu Zagłębiu. Zdobywca pięciu bramek dla Arki w tym sezonie Tadas Labukas i Emil Noll, chociaż obrońca, to w klubowej kadrze wicekról strzelców, który przed tygodniem dwukrotnie pokonał bramkarza zabrzańskiego Górnika. Obaj mecz obejrzą z wysokości trybun, bo muszą odcierpieć karę za żółte kartki.
Na kogo więc postawi w ataku Pasieka? A może gdyński trener zdecyduje się na wariant gry w ustawieniu 1-4-4-2, a więc z dwoma napastnikami. Tylko skąd miałby wziąć dwóch napastników, skoro trudno w Arce znaleźć chociaż jednego dobrego, takiego, który wie, że gra z przodu polega na zdobywaniu bramek. Trenerowi można tylko współczuć, bo to on musi podjąć decyzję, a po meczu jeszcze za nią odpowiadać.
Trenerowi Pasiece dużo czasu na decyzje o taktyce i składzie już nie zostało.
- O tym, kto zagra w wyjściowym składzie i jak będzie nas obowiązywać taktyka w spotkaniu przeciwko Zagłębiu, moi zawodnicy dowiedzą się, tradycyjnie już, na dwie godziny przed meczem. Oczywiście, że chcemy wygrać, ale obiektywnie rzecz biorąc, absencja Labukasa i Nolla nie ułatwi nam tego zadania. Jestem jednak życiowym optymistą i myślę, że uda mi się tak zestawić wyjściowy skład, że odniesiemy pierwsze w rundzie wiosennej zwycięstwo - prognozuje szkoleniowiec Arki.
W rundzie wiosennej na boisku nie pojawił się jeszcze Denis Glavina, a i minutowy występ Ervina Skeli miał tylko symboliczne i statystyczne znaczenie. Dzisiaj powinni jednak zagrać.
- Powinni? To pana zdanie - nie daje się wciągnąć w kadrowe rozważania Pasieka. - Są w meczowej kadrze, czyli rzeczywiście bardzo blisko gry przeciwko Zagłębiu - kończy trener.
Nowa miotła
W miniony czwartek nowym trenerem Zagłębia Lubin został Jan Urban. Niegdyś wielokrotny reprezentant Polski, człowiek, który w barwach hiszpańskiej Osasuny strzelił trzy bramki w meczu z Realem Madryt. Właśnie hiszpańską myśl szkoleniową starał się zaszczepić najpierw w Legii, gdzie podziękowano mu za pracę, bo nie zdobył mistrzostwa Polski. Później krótko pracował w Polonii Bytom, dla której był za drogi i teraz od kilku dni znalazł trenerską przystań w Zagłębiu.
Ostatni mecz Zagłębie wygrało z Polonią Warszawa 1:0. W takich przypadkach mówi się często, że zadziałał efekt "nowej miotły". Wszyscy zawodnicy chcieli z jak najlepszej strony pokazać się nowemu szkoleniowcowi. I wyszło to całkiem dobrze.
W tym sezonie lubinianie nie błyszczą w spotkaniach wyjazdowych. 10 miejsce w tabeli i 23 zdobyte punkty zawdzięczają skutecznej grze na własnym boisku, na którym zdobyli 19 ligowych oczek, w tym trzy po jesiennej wygranej 1:0 w meczu z Arką. Na wyjazdach dołożyli do tego dorobku 4 punkty i pod tym względem są tylko o jeden punkt lepsi od zamykających ligową tabelę drużyn Cracovii i Arki.
Janusz Woźniak
Copyright Arka Gdynia |