Aktualności
04.03.2011
Arka mistrza się nie boi. Co wymyśli Bakero? (Gazeta Wyborcza)
Spotkanie z Wisłą inaugurujące wiosnę pokazało, że Arka może sporo namieszać. Gdynianie zagrali bez respektu, gola stracili w końcówce, po indywidualnym błędzie. W sobotę podejmą Lecha Poznań i w meczu z mistrzem Polski nie stoją na straconej pozycji.
Drużyna z Poznania dopiero w środowym ćwierćfinale Pucharu Polski z Polonią Warszawa (2:1 dla Lecha) przerwała passę ośmiu meczów, w których nie zdołała strzelić więcej niż jedną bramkę. W dodatku jest w rozsypce taktycznej. Decyzje hiszpańskiego trenera Jose Marii Bakero są niezrozumiałe nie tylko dla kibiców, ale nawet samych piłkarzy.
W meczu ze Sportingiem Braga, kończącym przygodę poznaniaków z europejskimi pucharami, Bakero na środku ataku wystawił Semira Stilicia, nominalnego pomocnika. Grającego wcześniej na szpicy Artjomsa Rudnevsa, pogromcę Juventusu Turyn i strzelca jedynego gola w pierwszym meczu z Portugalczykami, posłał na skrzydło. Dopiero w drugiej odsłonie spotkania Łotysz wrócił na swoją pozycję. Za późno, Lech przegrywał już 0:2 i nie zdołał odrobić strat z pierwszej połowy.
Bakero pogubił się we własnej myśli szkoleniowej i chyba sam do końca nie wie, czego oczekuje od swoich podopiecznych. Ligowy mecz z Widzewem Łódź był kolejnym popisem niezdecydowanego Hiszpana. Jeden z najlepszych zawodników rewanżu z Bragą Seweryn Gancarczyk mecz obejrzał z trybun w towarzystwie Stilicia, który ma jeszcze więcej powodów, by być rozgoryczonym decyzjami Bakero. Za kadencji Jacka Zielińskiego to właśnie Bośniak był liderem zespołu. Kreował grę poznaniaków i strzelał ważne gole. U Hiszpana albo gra na nie swojej pozycji albo ląduje na trybunach. W pucharowym rewanżu z Polonią spotkanie rozpoczął na ławce rezerwowych. Sam zawodnik spodziewał się występu w tym spotkaniu.
- Jedziemy do Warszawy wygrać - mówił przed meczem. - Mamy na to szansę i zrobimy wszystko, by awansować. By tak się stało, musimy jednak zagrać najlepiej, jak potrafimy.
Na murawie Stilić nie pojawił się jednak nawet na minutę. W podobnej sytuacji jak Bośniak znajduje się Bartosz Ślusarski, który ostatnie dwa lata spędził w Cracovii, a do drużyny z Poznania dołączył zimą. Zawodnik miał być lekarstwem na kłopoty Lecha w linii napadu. Od początku pobytu w Wielkopolsce napastnik przeżywa huśtawkę nastrojów. W rewanżu z Bragą miał wyjść w podstawowej jedenastce, brał udział w przedmeczowej rozgrzewce. Ostatecznie nie pojawił się nawet w protokołach meczowych. Z kolei w meczu z Polonią zagrał od pierwszej minuty, wywalczył rzut karny i strzelił bramkę.
Czym zaskoczy Bakero w sobotę w Gdyni? Tego nie wiedzą ani kibice, ani piłkarze, ani być może nawet on sam.
Mimo to w meczu z Lechem Arka i tak nie może się czuć faworytem. Po odpadnięciu z Ligi Europejskiej zespół z Poznania może skupić się już tylko na rozgrywkach krajowych. Zimą poznaniacy podkreślali, że mimo słabej postawy w lidze jesienią ich celem na wiosnę jest nie tylko ponowny awans do europejskich pucharów, ale też obrona mistrzostwa kraju.
Forma żółto-niebieskich to wielka niewiadoma. W meczach sparingowych gdynianie prezentowali się słabo, nie wygrali ani razu. Ale już w spotkaniu z Wisłą Kraków podopieczni Dariusza Pasieki dość niespodziewanie pozytywnie zaskoczyli. Postawili wicemistrzowi kraju twarde warunki i w heroicznym boju byli bliscy osiągnięcia remisu. Bramkę decydującą o przegranej stracili w końcówce. Nawet jeśli w sobotę defensywa Arki utrzyma jednak koncentrację do ostatniego gwizdka, to problemy mogą pojawić się w linii ataku. W meczu z Wisłą bardzo słabo zaprezentował się Joseph Mawaye. Jego zmiennik, Junior Ross, również nie pokazał nic wielkiego. Dobrą wiadomością jest powrót do zdrowia Tadasa Labukasa, najlepszego strzelca zespołu.
- Tadas trenował cały tydzień na normalnych obrotach, jest gotowy do gry. Wrócili też Rafał Siemaszko i Wojciech Wilczyński. Liczę, że w kolejnym meczu będę mógł też skorzystać z Denisa Glaviny i Mirko Ivanowskiego - opisuje sytuację w drużynie Pasieka.
Kluczem do osiągnięcia pozytywnego rezultatu mogą być stałe fragmenty gry, które gdynianie regularnie ćwiczą na treningach. W tym aspekcie gry gdynianom powinien pomóc Albańczyk Erwin Skela, nowy zawodnik żółto-niebieskich, mający za sobą bogatą przeszłość w niemieckiej Bundeslidze. Jego bomby z rzutów wolnych lądowały m.in. w siatce Bayernu Monachium. Przez ostatnie pół roku pomocnik trenował jednak tylko indywidualnie.
- Erwin to profesjonalista, wiele lat grał na wysokim poziomie. Nie jest jeszcze gotów do gry w całym meczu, lecz prowadzimy z nim dodatkowe zajęcia, dzięki którym wróci do pełni formy. Nie wykluczam, że zagra już w sobotę - podkreśla szkoleniowiec gdynian.
Dla kibiców Lecha inny wynik niż zwycięstwo nad Arką byłby dużym rozczarowaniem. A tych przyjedzie do Gdyni wielu. Relacje między sympatykami obu klubów od lat są wzorowe. Atmosfera przy Olimpijskiej będzie z pewnością dużo bardziej przyjazna niż podczas meczu z Wisłą. Na pewno będziemy więc świadkami piłkarskiego święta. To, czy będzie to święto nie tylko na trybunach, zależy od postawy piłkarzy.
Maciej Dzwonnik
Copyright Arka Gdynia |