Aktualności
04.03.2011
Arka ma dużą szansę na zwycięstwo z Lechem. (Dziennik Bałtycki)
Mistrz Polski przyjeżdża do Gdyni. W sobotę o godzinie 19.15 piłkarze Arki gościć będą Lecha Poznań. Zanim jeszcze zacznie się to atrakcyjnie zapowiadające się spotkanie mamy dobrą wiadomość dla piłkarzy i kibiców. W porze meczu temperatury mają być dodatnie, nawet 3-4 stopnie Celsjusza. To komfort w porównaniu z -10 do -12 stopni Celsjusza, a więc siarczystym mrozem, jaki panował w trakcie meczu sprzed tygodnia z Wisłą Kraków. Liczymy przy tym na pierwsze w tym roku ligowe punkty Arki. Lecha, w obecnej dyspozycji, można pokonać i z taką wiarą gdynianie powinni wyjść jutro na boisko.
Problemów kadrowych gdynian ciąg dalszy
Trener Dariusz Pasieka na sobotni mecz nadal nie będzie mógł wystawić teoretycznie najlepszej "11". Na liście kontuzjowanych, bez żadnej szansy na występ, są nadal Denis Glavina, Mirko Ivanovski, Marcin Budziński i Mateusz Siebert. Jakby tego było mało, za żółte kartki musi pauzować defensywny pomocnik Michał Płotka. Mogliby go zastąpić Budziński czy Siebert, ale… patrz zdanie wyżej. Jak trener Pasieka rozwiąże ten problem?
- Szukam optymalnego, w tej sytuacji, rozwiązania. Wielkiego pola manewru nie mam, ale mam pomysł, który w sobotę może się sprawdzić. Jaki? Do meczu to tajemnica - mówi szkoleniowiec żółto-niebieskich.
Na szczęście o chorobie już zapomniał Tadas Labukas. Jego obecność na boisku, od pierwszej minuty, może być dla gospodarzy ważnym atutem. W końcu to Labukas, w tym sezonie, jako jedyny w zespole żółto-niebieskich, może o sobie powiedzieć: "pięć strzeliłem". Pięć goli oczywiście. Ja przypomniałbym Tadasowi o idealnej sytuacji, którą zmarnował w jesiennym meczu Lech - Arka (0:0). Jutro będzie miał szanse, aby zmazać tamtą "plamę" i jednocześnie udowodnić, że nie jest snajperem tylko na sztucznej murawie.
Kto w ataku Arki?
Problemy Arki ze zdobywaniem bramek są powszechnie znane. Przeciwko Wiśle jedynym napastnikiem był Joseph Mawaye. Napisać, że wypadł przeciętnie w tym meczu, to praktycznie szczyt kurtuazji w ocenie jego gry. "Józek" był po prostu najsłabszym zawodnikiem w tym spotkaniu. Logiczne więc, że najsłabsi w kolejnym meczu powinni odpocząć od gry. Tylko kto może go zastąpić? Może wspomniany Labukas, chociaż w naturalny sposób takim kandydatem powinien być sprowadzony w zimowej przerwie Peruwiańczyk Junior Ross. Tylko on, podobno, w żaden sposób nie może przystosować się do gry w tak niskich temperaturach. No, ale w sobotę, ma być jednak cieplej…
Zresztą zimnem tłumaczył swój brak właściwej reakcji na strzał Patryka Małeckiego, dający Wiśle zwycięskiego gola, brazylijski bramkarz Marcelo Moretto. On też potrzebuje słoneczka, aby pokazać pełnię swoich umiejętności. Mimo wszystko kibice Arki, w sondzie na klubowej stronie internetowej, właśnie Moretto uznali za najlepszego zawodnika gdynian w premierowym meczu rundy wiosennej. Według mnie, trochę na kredyt i oby nowy bramkarz żółto-niebieskich spłacił go już w meczu z Lechem. A tak na marginesie, to dla mnie najlepszym zawodnikiem Arki tydzień temu był Ante Rozić. Kibice zastanawiają się pewnie, czy w sobotę zadebiutuje w Arce pozyskany w tym tygodniu 35-letni ofensywny pomocnik, reprezentant Albanii, Ervin Skela?
- Ervin będzie w meczowej kadrze, ale jak sam uczciwie twierdzi, nie stać go jeszcze fizycznie na rozegranie meczu w pełnym wymiarze. Pracujemy nad poprawą jego dyspozycji fizycznej, a w sobotę powinien zagrać 20-25 minut, chociaż mecz rozpocznie na ławce rezerwowych - poinformował trener Pasieka.
Nie taki mistrz Polski straszny
Arka potrzebuje punktów i żaden ligowy przeciwnik nie jest na tyle straszny, aby - przynajmniej w Gdyni - nie można go było pokonać.
Dotyczy to także poznaniaków. Lech nie prezentuje aktualnie takiej formy jak wówczas, kiedy sięgał po mistrzowski tytuł, ani takiej jak jeszcze późną jesienią, kiedy odbierał punkty w Lidze Europy Juventusowi Turyn czy Manchesterowi City.
Poznaniacy rozegrali tej wiosny już pięć spotkań, ale tak naprawdę w żadnym nie zachwycili. Robiącej tyle błędów co teraz pary doświadczonych stoperów Kolejorza Manuel Arboleda - Bartosz Bosacki nie pamiętam od miesięcy.
Hiszpański trener Jose Maria Bakero sprawia wrażenie faceta, który taktykę i skład wybiera w dniu meczu w drodze… losowania.
Poznaniacy żadnego z tegorocznych spotkań nie zagrali w identycznym składzie. Skłócony, jak można przypuszczać, z trenerem Semir Stilić ostatnie mecze swojej drużyny ogląda z trybun albo z ławki rezerwowych. Lech w środowy wieczór awansował wprawdzie do półfinału Pucharu Polski, pokonując w Warszawie Polonię 2:1, ale ten awans w dużej mierze zawdzięcza bardzo dobrze broniącemu Krzysztofowi Kotorowskiemu, jak i bezmyślności obrońcy gospodarzy Adama Kokoszki, który w niegroźnej sytuacji sfaulował Bartosza Ślusarskiego i z rzutu karnego Lech objął prowadzenie. Poza Kotorowskim w ekipie Bakero wyróżnił się też Rafał Murawski, który chyba nie zapomniał, że przez lata grał w Arce i jutro swojemu byłemu klubowi… krzywdy nie powinien robić.
Mecz w stolicy oglądał trener gdyńskiej Arki Dariusz Pasieka, ale wnioski, zastrzegł, chciałby zachować dla siebie i swojej drużyny.
- Na pewno Lech pokazał, że nadal jest czołową drużyną w naszej lidze. Ponadto posiada w składzie kilka indywidualności, a to są zawodnicy, którzy pojedynczą akcją mogą rozstrzygnąć o losach meczu. Nie możemy więc popełnić błędu w defensywie, a w ataku musimy szukać bramki, chociażby po stałych fragmentach gry lub w innych sytuacjach - prognozował szkoleniowiec żółto-niebieskich.
Janusz Woźniak
Copyright Arka Gdynia |