Aktualności
25.02.2011
Arka - Wisła 0:1. Passa przerwana. Relacja.
W piątkowy mroźny wieczór wystarowała wiosenna runda Ekstraklasy. Przedostatnia w tabeli Arka podejmowała wicelidera tabeli Wisłę Kraków. Po bramce straconej w końcówce meczu żółto - niebiescy przegrali 0:1.
16. kolejka Ekstraklasy
Arka Gdynia - Wisła Kraków 0:1 (0:0)
Bramka: Małecki 89'.
Arka: Moretto - Bruma, Rozić, Szmatiuk, Noll - Giovanni (61' Labukas) Płotka, Zawistowski, Bożok (88' Burkhardt), Bednarek - Mawaye (86' Ross)
Wisła: Pareiko - Cikos, Chavez, Jaliens, Paljic - Małecki, Wilk, Sivakou (85' Jirsak), Melicsohn, Kirm (85' Żurawski) - Genkov (90' Garguła).
Żółte kartki: Płotka - Małecki.
sędziował: Paweł Raczkowski (Warszawa)
Widzów: 9 170.
Kibice Arki, po rozczarowującym występie przeciwko Beroe Stara Zagora, nie kryli swoich obaw przed starciem z wicemistrzem Polski. I choć faktycznie żółto-niebiescy nie sprostali Białej Gwieździe, to swojej gry nie muszą się wstydzić i mogą z optymizmem oczekiwać na kolejne mecze.
Gdynianie rozpoczęli spotkanie agresywnie i z animuszem ruszyli na swojego rywala. W efekcie już w drugiej minucie ładny, choć minimalnie niecelny strzał zza pola karnego oddał Michał Płotka. W kolejnych minutach to zółto-niebiescy próbowali być zespołem groźniejszym i poważniej zagrozić swojemu przeciwnikowi. Krakowianie jednak umiejętnie się bronili i o mały włos już w 10.minucie nie ukarali zespołu Pasieki, bo w polu karnym przewracał się Genkow. Na szczęście dla gdynian, sędzia nie dopatrzył się tej sytuacji przewinienia.
W odpowiedzi po raz pierwszy w światło bramki strzał oddali Arkowcy, a konkretnie Ante Rozić, który najwyżej wyskoczył po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Pawła Zawistowskiego, lecz czujnie zachował się w bramce Estończyk Pareiko. Arka zdawała się dłużej utrzymywać przy piłce, ale z dużym trudem przychodziło jej konstruować kolejne akcje ofensywne. Tymczasem goście w 21. minucie powinni objąć prowadzenie. Najpierw zza pola karnego strzał oddał Małecki, który odbił przed siebie Moretto. Na to czekał już tylko Słoweniec Kirm, ale w idealnej sytuacji trafił jedynie w słupek.
Odpowiedź Arki mogła być natychmiastowa, bo w doskonałej okazji znalazł się Mawaye, ale Kameruńczyk nie popisał się instynktem prawdziwego napastnika, bo zamiast otworzyć wynik meczu, fatalnie skiksował. Im było bliżej końca pierwszej odsłony meczu, coraz więcej do powiedzenia mieli piłkarze Maaskanta. W 38. minucie szansę na oddanie groźnego strzału miał Cikos, ale nie trafił w bramkę. Przewagę gości udało się jeszcze przełamać niezłym zagraniem w pole karne na wbiegającego Mawaye, ale piłkarz Arki nie zdołał wyprzedzić Chaveza.
Druga odsłona rozpoczęła się od bardziej zdecydowanych ataków Wisły, choć strzałów na bramkę Moretto nie odnotowano. Pierwsze zagrożenie ze strony Arki nastąpiło w 53. minucie, gdy rozgrywający tego dnia bardzo dobre zawody Bednarek precyzyjnie zagrał w pole karne do Mawaye, ale ten nie potrafił opanować futbolówki. Chwilę później niezła akcja Nolla i Zawistowskiego została zakończona uderzeniem Płotki, na nasze nieszczęście w sam środek bramki, gdzie czekał już Pareiko.
W 59. minucie kibice Arki chwycili się za głowy, bo łutu szczęścia zabrakło, aby wreszcie gdynianie objęli prowadzenie. Po rzucie rożnym, w pod bramką Wisły mocno się zakotłowało, a sprytem popisał się Mawaye, który piętą próbował skierować piłkę do siatki. Niestety połapał się w tym wszystkim bramkarz Wisły i nie bez trudu wyszedł z tej sytuacji obronną ręką. W kolejnych minutach żadna ze stron nie potrafiła poważniej zagrozić bramce rywala, a gra skoncentrowała się w środkowej strefie boiska.
Jako pierwszy z tego zastoju przebudził się najlepszy na placu gry Patryk Małecki, który mocno, choć wprost w bramkarza, uderzył w 71. minucie spotkania. Kilka chwil później ten sam piłkarz mógł mówić o dużym pechu, bo po jego uderzeniu głową futbolówka o milimetry minęła prawy słupek gdyńskiej bramki. Ciężar gry na drugą stronę boiska próbowali swoimi akcjami przesunąć Zawistowski i Bednarek, ale ich niezłe akcje nie potrafiły znaleźć adresata w pobliżu pola karnego Wisły. Tak było chociażby w 79. minucie gdy do centry naszego lewoskrzydłowego nie potrafił dojść Mawaye.
Gdy już wszyscy zaczęli się oswajać z podziałem punktów w tym spotkaniu, znów błysnął Patryk Małecki, ale tym razem już na tyle skutecznie, że przechylił szalę zwycięstwa na stronę swojej drużyny. Cikos zgrał piłkę głową właśnie do Małeckiego, a ten jednym zwodem oszukał Szmatiuka i mając sporo wolnego miejsca popisał się kapitalnym strzałem lewą nogą nie dając szans na reakcję Moretto. Choć arbiter doliczył jeszcze cztery minuty do regulaminowego czasu gry, to goście skutecznie już utrudnili jakąkolwiek grę Arce i dowieźli zwycięstwo do końca.
Tym samym dobiegła końca świetna passa żółto-niebieskich w meczach na własnym boisku. Szkoda, bo nawet jeden punkt na inaugurację wiosny byłby pozytywnym akcentem przed kolejnymi bataliami o utrzymanie się w Ekstraklasie. Postawa naszej drużyny może jednak napawać optymizmem, choć nie ulega wątpliwości, że sporo uwag trener Pasieka może mieć do postawy swoich napastników. Ich gra musi bowiem ulec zdecydowanej poprawie, tak aby wysiłek całej drużyny włożony w konstruowanie akcji ofensywnych przekuł się na strzały w światło bramki. Gdy ten element zacznie funkcjonować prawidłowo, o punkty w kolejnych meczach powinniśmy być spokojni.
Arkadiusz Skubek
Copyright Arka Gdynia |