Aktualności
18.01.2011
Arka vs Kowalewski (futbolnet.pl).
....Kowalewski zrezygnował z angażu w Arce, mimo że warunki współpracy zostały już ustalone, a podpis miał być formalnością.
Połasił się na ofertę z cypryjskiego Anorthosisu Famagusta Larnaka. Wśród kibiców natychmiast zaczęły krążyć plotki dotyczące tego zdarzenia. Pojawiały się opinie mówiące, że całe zamieszanie zostało wyreżyserowane przez klub, aby choć na chwilę wyraźniej zaistnieć w mediach. Inni twierdzili, że Kowalewski miał być jedynie „batem” na Norberta Witkowskiego i Andrzeja Bledzewskiego. Obaj bramkarze podpadli w Gdyni, ponieważ - podobnie jak kilku innych zawodników - żądają od klubu pieniędzy za awans, którego nie wywalczyli na boisku.
W celu zweryfikowania plotek krążących na internetowych forach, skontaktowaliśmy się z rzecznikiem prasowym gdyńskiego klubu, Tomaszem Rybińskim.
- Przypuszczenia, które pojawiają się w odniesieniu do zaistniałej sytuacji, są zupełnie nieuzasadnione. Kontrakty Norberta Witkowskiego i Andrzeja Bledzewskiego jeszcze nie zostały rozwiązane. Potwierdzam, że ustalone i zaakceptowane przez obie strony zostały jednak warunki rozstania, co oznacza ostateczne porozumienie - mówi Rybiński.
Rzecznik Arki nie ukrywa, że decyzja Kowalewskiego była dla wszystkich w klubie dużym zaskoczeniem: - Nie podawalibyśmy do mediów informacji na temat transferu Kowalewskiego, gdybyśmy nie byli w stu procentach pewni, że wszystkie szczegóły zostały dopięte na ostatni guzik. Nie mieliśmy żadnych podstaw, by podejrzewać, że po kilku dniach od zakończenia rozmów, Kowalewski zamiast w Trójmieście wyląduje na Cyprze... Jesteśmy bardzo rozczarowani zaistniałą sytuacją.
Rybiński uchylił rąbka tajemnicy, odnośnie tego, jak wyglądało poinformowanie klubu o zmianie decyzji przez Kowalewskiego: - Zawodnik i jego manager skontaktowali się zarówno z trenerem Dariuszem Pasieką, jak i z dyrektorem Andrzejem Czyżniewskim. Oczywiście nie obyło się bez przeprosin, jednak w tej sytuacji forma przekazania wiadomości, nie zmniejsza żalu, jaki odczuwamy.
W Arce nie zamierzają jednak długo rozpaczać po tym, co się stało.
- Nie ma czasu na rozpamiętywanie tego wydarzenia – mówi Rybiński. - Na pewno dla nas jest to spora nauczka na przyszłość. Odnośnie ewentualnych roszczeń jest za wcześnie, aby powiedzieć czy w ogóle to nastąpi. Pewne ustalenia miały charakter pisemny, ale decyzje należą do władz klubu.
więcej: futbolnet.pl
Połasił się na ofertę z cypryjskiego Anorthosisu Famagusta Larnaka. Wśród kibiców natychmiast zaczęły krążyć plotki dotyczące tego zdarzenia. Pojawiały się opinie mówiące, że całe zamieszanie zostało wyreżyserowane przez klub, aby choć na chwilę wyraźniej zaistnieć w mediach. Inni twierdzili, że Kowalewski miał być jedynie „batem” na Norberta Witkowskiego i Andrzeja Bledzewskiego. Obaj bramkarze podpadli w Gdyni, ponieważ - podobnie jak kilku innych zawodników - żądają od klubu pieniędzy za awans, którego nie wywalczyli na boisku.
W celu zweryfikowania plotek krążących na internetowych forach, skontaktowaliśmy się z rzecznikiem prasowym gdyńskiego klubu, Tomaszem Rybińskim.
- Przypuszczenia, które pojawiają się w odniesieniu do zaistniałej sytuacji, są zupełnie nieuzasadnione. Kontrakty Norberta Witkowskiego i Andrzeja Bledzewskiego jeszcze nie zostały rozwiązane. Potwierdzam, że ustalone i zaakceptowane przez obie strony zostały jednak warunki rozstania, co oznacza ostateczne porozumienie - mówi Rybiński.
Rzecznik Arki nie ukrywa, że decyzja Kowalewskiego była dla wszystkich w klubie dużym zaskoczeniem: - Nie podawalibyśmy do mediów informacji na temat transferu Kowalewskiego, gdybyśmy nie byli w stu procentach pewni, że wszystkie szczegóły zostały dopięte na ostatni guzik. Nie mieliśmy żadnych podstaw, by podejrzewać, że po kilku dniach od zakończenia rozmów, Kowalewski zamiast w Trójmieście wyląduje na Cyprze... Jesteśmy bardzo rozczarowani zaistniałą sytuacją.
Rybiński uchylił rąbka tajemnicy, odnośnie tego, jak wyglądało poinformowanie klubu o zmianie decyzji przez Kowalewskiego: - Zawodnik i jego manager skontaktowali się zarówno z trenerem Dariuszem Pasieką, jak i z dyrektorem Andrzejem Czyżniewskim. Oczywiście nie obyło się bez przeprosin, jednak w tej sytuacji forma przekazania wiadomości, nie zmniejsza żalu, jaki odczuwamy.
W Arce nie zamierzają jednak długo rozpaczać po tym, co się stało.
- Nie ma czasu na rozpamiętywanie tego wydarzenia – mówi Rybiński. - Na pewno dla nas jest to spora nauczka na przyszłość. Odnośnie ewentualnych roszczeń jest za wcześnie, aby powiedzieć czy w ogóle to nastąpi. Pewne ustalenia miały charakter pisemny, ale decyzje należą do władz klubu.
więcej: futbolnet.pl
Copyright Arka Gdynia |