Aktualności
15.01.2011
Szromnik najlepszym bramkarzem w Poznaniu (trojmiasto.pl)
Piłkarzom Arki nie udało się wygrać po raz trzeci z rzędu turnieju halowego Remes Cup, ale tytuł najlepszego bramkarza zdobył niespełna 18-letni Michał Szromnik. Niespodziewanie triumfowała najsłabsza drużyna po rundzie jesiennej w ekstraklasie - Cracovia. Gdyńscy piłkarze podczas dzisiejszych rozgrywek w Poznaniu wygrali tylko inauguracyjny mecz z I-ligowym GKS Katowice. Następnie podopieczni Dariusza Pasieki przegrywali z Jagiellonią Białystok i miejscowym Lechem, a w końcowej klasyfikacji uplasowali się na czwartym miejscu w stawce sześciu drużyn. Poniżej zapis bezpośredniej relacji, którą przeprosiliśmy z zawodów.
ARKA: Zoch, Szromnik - Płotka, Budziński, Glavina, Bożok, Żołnierewicz, Ivanovski, Siemaszko, Czoska, Sulima, Mawaye.
W tegorocznym turnieju wystartowało sześć drużyn. W eliminacjach podzielono je na dwie grupy. Mecz trwały po 12 minut bez przerwy. Zmiany następowały w systemie hokejowym, a jednocześnie na boisku przebywało czterech piłkarzy w polu oraz bramkarz w poszczególnych drużynach.
Arka od razu musiała mierzyć się z Jagiellonią, z która wygrała w poprzedniej edycji w finale. Jednak zanim doszło do starcia z liderem ekstraklasy, żółto-niebiescy zagrali przeciwko swojemu byłemu trenerowi i kilku eksarkowcom.
Wojciech Stawowy prowadzi obecnie I-ligowy GKS Katowice, a do Poznania przywiózł m.in. byłych gdynian: Tomasza Sokołowskiego i Janusza Dziedzica.
Arka rozpoczęła turniej w składzie: Zoch - Płotka, Żołnierewicz, Ivanovski, Bożok. Jako kapitan wyszedł Michał Płotka. On też dał żółto-niebieskim prowadzenie, strzelając do pustej bramki po podaniu Mirko Ivanovskiego. Po chwili Macedończyk mógł sam wpisać się na listę strzelców, ale w kontrze 3 na 1 nie trafił w piłkę.
Na 2:0 poprawił po indywidualnej akcji i efektownym strzale Miroslav Bożok. I była to doskonałe odpowiedź po opałach w polu karnym Arki i dobrej interwencji Hieronima Zocha po strzale Dziedzica.
Szkoda, że Denis Galvina w dobrej sytuacji nie podwyższył na 3:0, bo zgodnie z powiedzeniem, że niewykorzystane sytuację się mszczą, piłkę w siatce Arki umieścił Bartosz Sobotka.
Worek z bramkami otworzył się na dobre. Dla gdynian podprawił wynik pięknym strzałem Paweł Czoska, ale szybko odpowiedział Arkadiusz Kowalczyk na 3:2.
Niewiele brakowało, aby czwartego gola strzelił bramkarz Arki, gdyż jego odpowiednik Maciej Wierzbicki z trudem przeniósł piłkę nad poprzeczką.
Ostatecznie na 4:2 poprawił Bożok. Jednak były jeszcze emocje. Na minutę przed końcem trafił Dziedzic, a w ostatnich sekundach mógł on nawet doprowadzić do remisu, ale kopnął piłkę obok słupka. Arka pokonała GKS 4:3.
Mecz z Jagiellonią Arka musiała wygrać, aby zagrać w finale, bo remis premiował rywali. Jednak zamiast ataków gdynian, musieli się oni bronić. Spotkanie rozpoczęło się od doskonałych trzech interwencji Michała Szrominika, który wszedł między słupki. Natomiast w 5. minucie gdynian uratował słupek po strzale Francka Essomby.
Chwilę później znów dwukrotnie kapitalnie bronił Szromnik, najpierw na róg wybił uderzenie Macieja Makuszewskiego, a po tym stałym fragmencie gry nie dał się pokonać Essombie.
Niestety, przewaga Jagiellonii przyniosła wreszcie efekty. Na 1:0 strzelił Essomba. Jako się okazało gol Kameruńczyka był jedynym w tym spotkaniu. W końcówce Szromnik obronił jeszcze jedno uderzenie czarnoskórego napastnika oraz strzał Tomasza Kupisza. Tym samym Arka straciła szansę na obronę pierwszego miejsca w Remes Cup.
Gdynianie w tym meczu tylko raz poważnie zagrozili bramce Grzegorza Sandomierskiego. Bramkarz Jagiellonii z trudem obronił strzał nożycami Rafała Siemaszki. Inne uderzenia były zbyt słabe lub niecelne, jak to, które znokautowało stojącego... za bramką fotoreportera.
W spotkaniu o trzecie miejsce, które zostało wydłużone do 15 minut, Arka zmierzyła się z mistrzami Polski. Lech grał w Remes Cup wybitnie rezerwowym składzie. Z piłkarzy, których pamiętamy z udanych występów w Lidze Europejskiej grali jedynie Jacek Kiełb, Mateusz Możdzeń i Seweryn Gancarczyk, choć oni też nie należeli do podstawowych graczy.
Arka rozpoczęła źle. Dala się zepchnąć do obrony. Golem grę otworzył Tomasz Mikołajczyk, a po chwili Szromnik z najwyższym trudem obronił strzał Możdżenia.
W finale zagrała pierwsza i ostatnia drużyna po rundzie jesiennej w ekstraklasie. Szanse na wyrównanie miał Adrian Sulima, ale jego strzał odbił Grzegorz Kasprzik, a dobitkę Marcina Budzińskiego zablokowali obrońcy.
W końcówce w dobrej sytuacji strzelał Krystian Żołnierewicz, ale nad poprzeczką, a w ostatnich sekundach Denis Glavina nie trafił do celu. Tym samym Arka skończyła turniej zaledwie na czwartym miejscu.
W finale lider ekstraklasy po rundzie jesiennej grał z outsiderem. Doszło do niespodzianki. Po karnych triumfowała Cracovia. W barwach "Pasów" doskonale zadebiutował Wojciech Kaczmarek. Bramkarz, który zimą zamienił Śląsk Wrocław na Kraków, nie dał się w karnych pokonać ani razu.
jag.
ARKA: Zoch, Szromnik - Płotka, Budziński, Glavina, Bożok, Żołnierewicz, Ivanovski, Siemaszko, Czoska, Sulima, Mawaye.
W tegorocznym turnieju wystartowało sześć drużyn. W eliminacjach podzielono je na dwie grupy. Mecz trwały po 12 minut bez przerwy. Zmiany następowały w systemie hokejowym, a jednocześnie na boisku przebywało czterech piłkarzy w polu oraz bramkarz w poszczególnych drużynach.
Arka od razu musiała mierzyć się z Jagiellonią, z która wygrała w poprzedniej edycji w finale. Jednak zanim doszło do starcia z liderem ekstraklasy, żółto-niebiescy zagrali przeciwko swojemu byłemu trenerowi i kilku eksarkowcom.
Wojciech Stawowy prowadzi obecnie I-ligowy GKS Katowice, a do Poznania przywiózł m.in. byłych gdynian: Tomasza Sokołowskiego i Janusza Dziedzica.
Arka rozpoczęła turniej w składzie: Zoch - Płotka, Żołnierewicz, Ivanovski, Bożok. Jako kapitan wyszedł Michał Płotka. On też dał żółto-niebieskim prowadzenie, strzelając do pustej bramki po podaniu Mirko Ivanovskiego. Po chwili Macedończyk mógł sam wpisać się na listę strzelców, ale w kontrze 3 na 1 nie trafił w piłkę.
Na 2:0 poprawił po indywidualnej akcji i efektownym strzale Miroslav Bożok. I była to doskonałe odpowiedź po opałach w polu karnym Arki i dobrej interwencji Hieronima Zocha po strzale Dziedzica.
Szkoda, że Denis Galvina w dobrej sytuacji nie podwyższył na 3:0, bo zgodnie z powiedzeniem, że niewykorzystane sytuację się mszczą, piłkę w siatce Arki umieścił Bartosz Sobotka.
Worek z bramkami otworzył się na dobre. Dla gdynian podprawił wynik pięknym strzałem Paweł Czoska, ale szybko odpowiedział Arkadiusz Kowalczyk na 3:2.
Niewiele brakowało, aby czwartego gola strzelił bramkarz Arki, gdyż jego odpowiednik Maciej Wierzbicki z trudem przeniósł piłkę nad poprzeczką.
Ostatecznie na 4:2 poprawił Bożok. Jednak były jeszcze emocje. Na minutę przed końcem trafił Dziedzic, a w ostatnich sekundach mógł on nawet doprowadzić do remisu, ale kopnął piłkę obok słupka. Arka pokonała GKS 4:3.
Mecz z Jagiellonią Arka musiała wygrać, aby zagrać w finale, bo remis premiował rywali. Jednak zamiast ataków gdynian, musieli się oni bronić. Spotkanie rozpoczęło się od doskonałych trzech interwencji Michała Szrominika, który wszedł między słupki. Natomiast w 5. minucie gdynian uratował słupek po strzale Francka Essomby.
Chwilę później znów dwukrotnie kapitalnie bronił Szromnik, najpierw na róg wybił uderzenie Macieja Makuszewskiego, a po tym stałym fragmencie gry nie dał się pokonać Essombie.
Niestety, przewaga Jagiellonii przyniosła wreszcie efekty. Na 1:0 strzelił Essomba. Jako się okazało gol Kameruńczyka był jedynym w tym spotkaniu. W końcówce Szromnik obronił jeszcze jedno uderzenie czarnoskórego napastnika oraz strzał Tomasza Kupisza. Tym samym Arka straciła szansę na obronę pierwszego miejsca w Remes Cup.
Gdynianie w tym meczu tylko raz poważnie zagrozili bramce Grzegorza Sandomierskiego. Bramkarz Jagiellonii z trudem obronił strzał nożycami Rafała Siemaszki. Inne uderzenia były zbyt słabe lub niecelne, jak to, które znokautowało stojącego... za bramką fotoreportera.
W spotkaniu o trzecie miejsce, które zostało wydłużone do 15 minut, Arka zmierzyła się z mistrzami Polski. Lech grał w Remes Cup wybitnie rezerwowym składzie. Z piłkarzy, których pamiętamy z udanych występów w Lidze Europejskiej grali jedynie Jacek Kiełb, Mateusz Możdzeń i Seweryn Gancarczyk, choć oni też nie należeli do podstawowych graczy.
Arka rozpoczęła źle. Dala się zepchnąć do obrony. Golem grę otworzył Tomasz Mikołajczyk, a po chwili Szromnik z najwyższym trudem obronił strzał Możdżenia.
W finale zagrała pierwsza i ostatnia drużyna po rundzie jesiennej w ekstraklasie. Szanse na wyrównanie miał Adrian Sulima, ale jego strzał odbił Grzegorz Kasprzik, a dobitkę Marcina Budzińskiego zablokowali obrońcy.
W końcówce w dobrej sytuacji strzelał Krystian Żołnierewicz, ale nad poprzeczką, a w ostatnich sekundach Denis Glavina nie trafił do celu. Tym samym Arka skończyła turniej zaledwie na czwartym miejscu.
W finale lider ekstraklasy po rundzie jesiennej grał z outsiderem. Doszło do niespodzianki. Po karnych triumfowała Cracovia. W barwach "Pasów" doskonale zadebiutował Wojciech Kaczmarek. Bramkarz, który zimą zamienił Śląsk Wrocław na Kraków, nie dał się w karnych pokonać ani razu.
jag.
Copyright Arka Gdynia |